Wizycie Rumsfelda towarzyszą nadzwyczajne środki bezpieczeństwa - szczegóły podróży są utrzymywane w tajemnicy. Po rozmowach z przedstawicielami amerykańskiej administracji w Bagdadzie Rumsfeld powiedział, że w Iraku jest bezpieczniej. Stwierdził, że systematycznie spada liczba zamachów na siły koalicyjne, choć nie powołał się na żadne statystki. Za dotychczasowe zamachy bombowe na siły koalicji i ludność cywilną Iraku Rumsfeld obarczył odpowiedzialnością zdelegalizowaną partię Baas, oraz - jak stwierdził - jednostki zabijające dla zysku, a nie z przyczyn ideologicznych.
Amerykański sekretarz obrony przyznał, że niezbędne jest zwiększenie liczebności sił stabilizacyjnych, wśród których najchętniej byłyby jednak widziane oddziały międzynarodowe. Rumsfeld oświadczył, że szef sił amerykańskich w Iraku – gen. Ricardo Sanchez - nie zwrócił się o przysłanie dodatkowych oddziałów amerykańskich. "Gdyby chciał więcej żołnierzy, miałby ich" – powiedział Rumsfeld.
Zdaniem Rumsfelda, niezbędne jest przeszkolenie większej liczby Irakijczyków, którzy mogliby podjąć się pracy w policji i innych jednostkach pilnujących bezpieczeństwa. Szef Pentagonu powiedział, że siły koalicji pracują nad powołaniem do życia i przeszkoleniem irackich służb wywiadowczych.
Tymczasem Rada Bezpieczeństwa ONZ rozpoczęła dyskusję nad amerykańskim projektem nowej rezolucji w sprawie Iraku. Projekt skrytykowały Francja i Niemcy, które uważają, że propozycja nie daje ONZ wystarczającej roli w odbudowie kraju. Sytuacja w Iraku będzie jednym z głównych tematów spotkania ministrów spraw zagranicznych Unii Europejskiej we Włoszech.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.