MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

20/06/2016 07:40:00

Felieton: Sportowa psychoza

Felieton: Sportowa psychozaNie jestem na bieżąco, ale zdaje się, że w świecie futbolu rozgrywają się właśnie jakieś ważne wydarzenia. Połowa, na oko, społeczeństwa dostała „sportowej” gorączki – zalega w pubach, wlewa w siebie browary i porykuje do ekranów. Mniejsza choć aktywniejsza jego część biega po ulicach i rzuca cegłami w swoich sobowtórów z innych krajów.
Żeby nie przeginać z kokieterią, sprawdziłem, o co chodzi. No i jest tak: jak być może wiecie, trwają rozgrywki Euro. Wyżelowani kolesie podzieleni na drużyny biegają za kawałkiem skóry wypełnionym sprężonym powietrzem. Jak który zapakuje ten rekwizyt do bramki (konstrukcja słupkowo-siatkowa), to się robi straszny hałas. Jedni ryczą, że dobrze, inni, że źle – stary sposób na dzielenie opinii publicznej. Wszystko to opakowane jest w grube warstwy forsy i napompowane emocjami, których stężenie zagina rzeczywistość i skutkuje masową psychozą.

Objawia się ona na różne sposoby, spośród których porykiwanie należy do najmniej szkodliwych. Z pobieżnej lektury objawów eurogorączki wpadają w oko następujące: „zmarł angielski kibic, pobity przez rosyjskich chuliganów”, „niemieccy kibole zaatakowali ukraińskich kibiców” czy „Rosjanie polują na ludzi, Francuzi napadli Polaków”. Wiadomo, że młodzież musi się wyszumieć, ale za straty wywołane tymi uciechami płacę m.in. ja. No bo bruk, witryny i buzie imprezowiczów trzeba będzie odrestaurować z pieniędzy podatkowych. Ale straty materialne to i tak pół biedy w tym wszystkim. Najgorszy jest – że tak się wyrazimy – ubytek cywilizacyjny związany ze zjawiskiem masowego (konsumpcyjno-ideologicznego) sportu.

To nie są moje wnioski z dojrzałego życia, bo do masowego sportu zawsze miałem podejrzliwy stosunek. Oczywiście w młodości zdradzałem nieco więcej idealizmu, pochopnego zapału i zbędnej ambicji. Potem podrosłem i zacząłem pojmować ze świata trochę więcej. A to pozwoliło mi wzmocnić swój podejrzliwy stosunek do omawianej dziedziny. Nie mam na myśli indywidualnej aktywności fizycznej, niezbędnej dla zachowania zdrowia, fizycznego i psychicznego. Gry i zabawy na świeżym powietrzu to fenomenalna sprawa, której z chęcią się oddaje. Nawet jeśli wiąże się z nimi rywalizacja, która jest ukrytą trucizną życia społecznego (gdybyśmy zdołali wykształcić kulturę współpracy zamiast kultury rywalizacji – to by dopiero było!). Podkreślam jeszcze raz: mam na myśli sport w jego umasowionej, uprzemysłowionej formie.

Te wszystkie cyrki na stadionach, arenach i trybunach. Tysiące dorodnych mieszczuchów, którzy, zamiast kopsnąć się na grzyby do lasu albo pokopać w zośkę, uznali za stosowne wysmarować sobie fizys plakatówką, zaimplementować pięć browarów i wyć w kółko kilka słów bez wyraźniejszego sensu i adresata. Bez urazy, oczywiście. Jeśli akurat zabraliście wnuczka na mecz, by zażyć endorfin i pokrzyczeć „nasi gola”, ale o przegranej lub wygranej zapomnicie po opuszczeniu stadionu, to nie bierzcie powyższych wypocin do siebie. Tak po prawdzie, też lubię, jak „nasi” załadują parę bramek więcej niż ichni, bo taki wynik poprawia nastroje społeczne oraz wskaźnik PKB. Jednocześnie jest mi jakoś niespokojnie na myśl, że towarzyszy temu wszystkiemu zbiorowa psychoza – stan, w którym lokalizacja kawałka skóry wypełnionego sprężonym powietrzem staje się sprawą życia i śmierci dla milionów ludzi.

Oczywiście podobne moje odczucia dotyczą nie tylko piłki nożnej, ale również innych sportowych stymulantów, które pobudzają do mordobicia i kibicerki (kibucerki) na granicy nonsensu. Tak jak wspomniałem, straty materialne wywołane nadmiernym zapałem w propsowaniu swoich to w gruncie rzeczy drobiazg. Najgorsze jest to, że masowy, uprzemysłowiony sport stał się efektywnym mechanizmem zarządzania zbiorową wyobraźnią. Odwracania uwagi od rzeczy ważnych i zaciągania publiki do uczestnictwa w wielkich festynach. Jeśli publika koncentruje się na rankingach, tabelach, medalach i duperelach – a robi to przez okrągły rok, nie tylko przy okazjach olimpijsko-mistrzowskich – zamiast podumać o tym, kto i jak ją wpędza w długi, inwigiluje, szczuje i podpuszcza do wojny (sytuacja mająca obecnie miejsce w Polsce), by temu efektywnie przeciwdziałać, to można jej mieszać klepki w głowie z równą wprawą, jak Lewandowski piłkę na murawie.

Zresztą o czym ja w ogóle rozprawiam na kilka akapitów. Przecież wszystko zawiera się w dwóch słowach kluczowych: „chleba i igrzysk”, definiujących potrzeby rzymskiego – no i współczesnego – pospólstwa, a w połączeniu z „dziel i rządź” stanowiących esencję sterowania masami przez psychopatów kontrolujących policje i armie. Do dziś nic się nie zmieniło w tej materii. Oprócz skali i bezwzględności działania tychże psychopatów, którzy dysponują coraz skuteczniejszymi narzędziami masowego ogłupiania.

A tak w ogóle to przepraszam, że wszystko mi się kojarzy z wielkim pochodem mas ku globalnemu totalitaryzmowi. Nadrabiam braki za innych.

Pan Dobrodziej
Więcej w tym temacie (pełna lista artykułów)

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska