- Wielka Brytania po Brexicie będzie przez siedem lat znajdować się w stanie zawieszenia – ocenił w rozmowie z niemiecką prasą przewodniczący Rady Europejskiej. W ten sposób Tusk wyraźnie zaprzeczył pogłoskom rozpowszechnianym przez zwolenników Vote Leave, którzy sugerowali, że formalne ułożenie stosunków między Wielką Brytanią a UE pójdzie szybko i sprawnie.
Tusk dał wiec wyraźnie do zrozumienia uczestnikom czerwcowego referendum, że ratyfikacja nowych umów, traktatów gospodarczych i politycznych między Wielką Brytanią i Brukselą to kwestia długich lat. Przez ten czas, a zdaniem Tuska może to być nawet 7 lat, Wielka Brytania politycznie i gospodarczo będzie się znajdować w stanie zawieszenia. Przynajmniej w oczach brukselskich liderów.
Słowa Tuska mogą wiele znaczyć dla obu stron, które obecnie walczą o głosy wyborców. W sondażach oba obozy idą łeb w łeb, a Tusk wylał przysłowiowy kubeł zimnej wody na zwolenników Brexitu, którzy zapewniali wyborców, że proces wypisania się z UE to bułka z masłem.
7-10 lat okresu przejściowego
Owszem, w teorii każdy kraj członkowski może powołać się na artykuł 50 traktatu lizbońskiego i zgłosić chęć opuszczenia wspólnoty. Skutkuje to rozpoczęciem dwuletniego procesu negocjacyjnego z każdym z pozostałych krajów członkowskich. Jednak w rozmowach z poszczególnymi krajami nie trudno o sporne tematy i zagadnienia głównie odnoszące się do finansów i zasady swobodnego przemieszczenia się obywateli krajów UE.
Tusk dodał, ze nawet jeśli jakimś cudem uda się to wszystko zamknąć w dwóch latach, to następnym krokiem jest ratyfikacja nowego statusu kraju opuszczającego UE. A to może potrwać o wiele dłużej. – Każdy z krajów członkowskich musi zaakceptować status państwa odchodzącego. Podobnie jak parlament europejski. To wszystko musi potrać przynajmniej pięć lat, ale obawiam się, że i tak nie ma szans na powodzenie – mówi Tusk.
Cameron idzie dalej i wyborców „straszy” nawet 10-letnim okresem „niepewności”, jeśli obywatele UK 23 czerwca powiedzą „leave”. W sukurs szefowi rządu idą europejscy liderzy – Angela Merkel podkreśla, że po Brexicie wyraźnie zmniejszy się „moc” Wielkiej Brytanii i jej siła negocjacyjna jako kraju spoza UE. A niemiecki minister finansów Wolfgang Schaüble zaczął straszyć nawet, że Wielka Brytania straci raz na zawsze dostęp do unijnego rynku.
– Albo się jest w. Albo się jest poza. Ma nadzieję, że Brytyjczycy jasno i wyraźnie opowiedzą się przeciw Brexitowi. Wyjście tego kraju z UE byłoby wielką stratą dla Europy – mówi Wolfgang Schaüble.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk