MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

13/06/2016 06:48:00

Felieton: To nie jest świat dla biednych ludzi

Felieton: To nie jest świat dla biednych ludziDobre wieści: na świecie przybywa milionerów. To daje motywującą nadzieję, że każdy z nas może wyjść na ludzi i – zamiast dożywotnio klepać drobnomieszczaństwo – dorobić się chawiry w stylu kalifornijskim z jachtem do kompletu i garniturem złotych zębów dla ozdoby.
Pojawił się nowy raport na temat światowych zarobasów. Wypuściła go bostońska grupa konsultingowa (BCG), jedna z tych dziwnych, międzynarodowych firm, które zajmują się doradztwem, thinktankingiem, nurzaniem się w abstrakcjach, taplaniem się w prestiżu i kształtowaniem masowej percepcji. Z opracowania (które drukuję tu za „Guardianem”, bo oczywiście go nie czytałem) wynika, że światowa kasta bogaczy pomnożyła swoje frukty o kolejne 5,2 proc.

Milionerów najszybciej przybywa w Chinach i Indiach, co akurat nie dziwi, zaważywszy na tempo rozwoju tych gospodarek. Na drugim miejscu pod względem przyrostu milionerskich gospodarstw domowych znajduje się Europa Zachodnia. Co ciekawe, Ameryka Północna uplasowała się na zadniej pozycji, kawalątek za Europą Wschodnią. Najwyraźniej na tamtym rynku sprawy są już z grubsza pozamiatane.

Wiem, że takim pyskowaniem mogę dorobić się zarzutów o marksizm. No bo kto to widział uczciwie stymulujących PKB przedsiębiorców besztać od zarobasów. Cóż, to chyba wynika z mojego ogólnego przeświadczenia na temat pochodzenia indywidualnego bogactwa we współczesnym świecie. Moje ogólne przeświadczenie jest takie, że indywidualne bogactwo – to liczone w tłustych milionach, nie jakieś tam sklepikarskie ciułactwo – w coraz mniejszym stopniu pochodzi z ducha przedsiębiorczości, a w coraz większym stopniu gwarantowane jest koncesją.

To trochę tak jak z przemianami gospodarczymi po '89 w Polsce, kiedy wszystkie poważne tematy do zgarnięcia trafiały w ręce tajniaków i funfli, a następnie, w znacznej części, zachodnich koncernów. Z powodu nieistnienia faktycznego wolnego rynku, etatyzacji gospodarek, wszechobecności „rynków finansowych” i niemal nieograniczonych wpływów „międzynarodowego kapitału” model biznesowy pod tytułem „od pucybuta do milionera” pokrył się kurzem historii. Na świecznik coraz częściej trafiają osoby, które uzyskują pozwolenie (koncesję) układu rządzącego, zwanego z anglosaska establishmentem. Ten sam mechanizm działa w większości krajów świata.

To (z grubsza rzecz biorąc) zjawisko określane bywa mianem szklanego sufitu, to znaczy bariery, której nie widać nieuzbrojonym okiem, ale przy próbie przekroczenia której można nabić sobie solidnego guza. Zazwyczaj o szklanym suficie mówi się w liczbie pojedynczej, osobiście jednak uważam, że tego typu sufitów jest kilka. Te najwyższe są z hartowanego materiału, te niższe można sforsować. Wymaga to jednak wejścia na drogę – jakby to powiedzieć – niewiodącą do zbawienia.

Wykluło mi się kiedyś w głowie takie, mam wrażenie trafne, spostrzeżonko, że – przepraszam, że pojadę Częstochową – wszyscy pracujemy dla szatana. Nie należy tego rozumieć zbyt dosłownie. Powiedzmy, że chodzi o to, co Jamajczycy zwykli nazywać Babilonem. Rzecz w tym, że większość ludzi zaprzężonych do roboty w prywatnych (szczególnie tych korporacyjnych) i publicznych zakładach pracy wspiera budowę systemu, który szykuje czapę naszemu rozkosznemu światu umiarkowanego poszanowania praw obywatelskich. Bo przecież nawet wykładając chemię w „Biedronce”, przyczyniamy się do rozwoju tyranii molochów handlowych, które wnet zjedzą drobną konkurencję i zagarną wielki obszar życia społecznego dla rządów oligopolu. Takich przykładów można dostarczyć z każdej dziedziny podlegającej władzy pieniądza.

Na początku bieżącego roku pojawił się w sieci raport Oxfamu, z którego wynika, że 62 najbogatszych miliarderów posiada majątek o wartości równej majątkowi połowy ludzkości. Współczesne rozwarstwienie  ekonomiczne jest większe niż w czasach starożytnoegipskiej tyranii i w ogóle w jakichkolwiek innych czasach udokumentowanej historii. I będzie jeszcze większe, bo najbogatsi mają coraz efektywniejsze narzędzia produkcji bogactwa, a biedni coraz bardziej odstają od nowoczesnych środków wyciskania PKB.

Wyższe warstwy zarobasów, którym udaje się przebić kolejne szklane sufity dzięki wyjątkowemu zaangażowaniu w pracę nad domykaniem systemu, mogą liczyć na przychylność arcykapłanów współczesnego świata. Zastanawiam się tylko, czy pozostała część ludzkości przeznaczona jest po prostu do niewoli czy raczej na – z przeproszeniem – nawóz.

Pan Dobrodziej
Więcej w tym temacie (pełna lista artykułów)


 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 1)

karina1234

82 komentarze

14 czerwiec '16

karina1234 napisał:

Bardzo trafne spostrzezenia i ciekawe porownania. Zgadzam sie w 100%. Coraz bardziej jestesmy uwiklani w tej wykreowanej petli. System edukacyjny hoduje niewolnikow. Maja oni byc na tyle myslacy aby sprawnie i produktywnie wykonywac swoja prace ale nie na tyle myslacy aby zadawac pytania.

Porownanie tego zjawiska do czasow starozytnogispkiej tyranii przypomina mi wizje przyszlosci Europy jaka wymyslil sobie tworca UE Richard von Coudenhove-Kalergi. Opisal on w swojej ksiazce dla elit z 1925 roku "Practical Idealism", ze europejczycy beda w przyszlosci przypominac starozytnych egipcjan. Mozna przeczytac ten fragment ksiazki na wikipedii.

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska