Zdaniem dwóch kibiców naszych rywali, futbolowe szaleństwo w ich kraju już trwa – rozpoczęło się w październiku, gdy drużyna prowadzona przez Michaela O’Neilla zapewniła sobie awans do Euro. Zielono-biali zagrają na mistrzowskim turnieju po raz pierwszy od mundialu w Meksyku w 1986 roku. W przededniu spotkania w Nicei rozmawialiśmy z Davidem Greenem i Craigiem Farrem, oddanymi fanami reprezentacji Irlandii Płn.
– Co wiecie o polskim futbolu?
David: Polska piłka to dla mnie Robert Lewandowski. Światowej klasy napastnik, który w niedzielę zostanie powstrzymany. Druga rzecz, którą kojarzę z Polską i futbolem, to kłopoty z kibicami. Na Windsor Park (to narodowy stadion w Irlandii Północnej – przyp. red.) chodzę od prawie 20 lat i jedyny raz, kiedy doszło tam do zamieszek, był wtedy, gdy graliśmy z Polską siedem lat temu, w eliminacjach mistrzostw świata. Przykre, ale prawdziwe.
Craig: Znam trzy kluby, które często występują w europejskich pucharach: Legia Warszawa, Lech Poznań i Wisła Kraków. Mój klub, Glentoran, mierzył się z Wisłą w kwalifikacjach Ligi Europy w 2012 roku; przegraliśmy 2-0 u siebie i 4-0 na wyjeździe.
– Jakim sposobem Wasza reprezentacja może pokonać Polskę w niedzielę? I jak bardzo w to wierzycie?
David: Nasi muszą być dobrze zorganizowani, i muszą szczelnie bronić – czyli pokazać to, co przez całe eliminacje. Kluczowe będzie powstrzymanie Lewandowskiego; środkowi obrońcy – którychkolwiek nasz trener wystawi do gry – muszą zagrać perfekcyjnie. Podchodzimy do mistrzostw w świetnej formie, nie straciliśmy gola w trzech ostatnich meczach. Mam nadzieję, że ta passa będzie trwała.
Craig: Obecni zawodnicy już są narodowymi bohaterami, spełniwszy marzenia o awansie do dużego turnieju po raz pierwszy od 30 lat. Wszyscy fani dziś wierzą, że nasi mogą pokonać każdego rywala – o ile tworzą prawdziwy zespół. Najważniejsze, żeby byli dobrze zorganizowani i zdyscyplinowani.
– Słabe punkty zielono-białych to…?
David: Nie ma wśród nich żadnej gwiazdy, większość gra w klubach w niższych ligach. Według mnie, również brak doświadczenia z dużych turniejów może być słabością. Tylko obrońca Jonny Evans zaznał smaku wielkiej piłki (grał przez siedem lat w Manchesterze United – przyp. red.).
Craig: Pozycja lewego obrońcy. Chris Brunt, który grał tam przez całe eliminacje, doznał poważnej kontuzji w meczu ligowym (jest wice-kapitanem angielskiego West Bromwich Albion – przyp. red.) i nie wystąpi na Euro.
– Obie reprezentacje mają liczne rzesze fanów. Polscy podróżują za drużyną niemal wszędzie, i potrafią być naprawdę głośni. Jak dopingują fani Ulsteru? Ilu ich się spodziewacie w niedzielę na stadionie w Nicei?
Craig: Nasi fani są znani jako Zielono-Biała Armia. Są bardzo zaangażowani i warto przypomnieć, że zostali docenieni przez kilka organizacji za zachowanie na meczach wyjazdowych i za tworzenie świetnej atmosfery. Wiem, że Polacy też to potrafią, i na pewno zrobią tak podczas francuskiego turnieju. Szacuję, że w Nicei pojawi się około 7 tysięcy naszych kibiców. Dla tych, którzy nie jadą, w Belfaście zorganizowano strefę kibica z olbrzymimi ekranami. Od chwili uzyskania awansu na Euro, klimat w naszym kraju jest fantastyczny, każdy się interesuje narodową drużyną.
David: Chętnych na bilety było cztery razy tyle, co przyznanych biletów. Sporo fanów jedzie do Francji bez wejściówek. Nasi kibice również wszędzie podążają za reprezentacją, bez względu na jej wyniki. Na każdym meczu w Belfaście usłyszysz „Będziemy was zawsze wspierać”. Śpiewamy, zagrzewamy do walki, czy to prowadzimy 1-0, czy przegrywamy 0-4. Koniec końców, „Nie jesteśmy Brazylią, jesteśmy Irlandia Północna” – jak to leci inna kibicowska piosenka.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.
Piłkarska gorączka ogarnia kolejne kraje, których reprezentacje rozpoczynają występy w mistrzostwach Europy we Francji. Dziś po południu ekscytować się będą fani z Polski i Irlandii Północnej.
