Na 90 minut przed zamknięciem listy wyborców system przyjmujący zgłoszenia uległ awarii, przez co osoby odkładające na ostatni moment rejestrację zostaną pozbawione głosu w referendum. Takich spóźnialskich może być nawet 100 tys.
Ze statystyk wynika, że po wtorkowej debacie telewizyjnej, w której wziął udział premier David Cameron i lider eurosceptycznej partii UKIP Nigel Farage, aż 50 tys. osób jednocześnie odwiedziło system rejestracji, który widocznie nie wytrzymał tak dużego obciążenia. Serwis zaczął działać dopiero po północy, kiedy już lista głosujących w referendum 23 czerwca została zamknięta.
Czy rząd przedłuży termin rejestracji dla chcących głosować w referendum? Kilkunastu posłów zaapelowało do Davida Camerona o dodatkowe 24 godziny na rejestrację dla tych, którym nie udało się wczoraj zapisać do listy wyborców oraz innych spóźnialskich. Jak podkreślają posłowie – w tym lider opozycyjnej Partii Pracy Jeremy Corbyn i przewodniczący Liberalnych Demokratów Tim Farron - w wyniku błędu systemu zarządzanego przez kancelarię premiera, może stracić głos nawet 100 tys. osób.
- Taka awaria może nawet zagrozić pozostaniu Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej – skomentował Farron. Jego zdaniem w ostatniej chwili rejestrowali się młodzi ludzie, którzy w większości popierają dalsze członkostwo we Wspólnocie. Z kolei posłanka Partii Pracy Ivette Cooper opublikowała post na Twiiteerze – „Ludzie nie mogą być pozbawieni prawa głosu przez komputer".
To nie pierwszy błąd podczas rejestracji wyborców do udziału w referendum. W zeszłym tygodniu karty do glosowania otrzymały osoby do tego nie uprawnione, w tym obywatele Unii Europejskiej, którzy nie posiadają brytyjskiego obywatelstwa. Znaleźli się wśród nich też Polacy. Komisja wyborcza poinformowała, że ich głosy nie będą się liczyły.
kk, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.