Polska vs Holandia 1:2 - relacja

Mecz z Holandią był pierwszym od czasu przegranego spotkania z Niemcami (1:3 we Frankfurcie we wrześniu 2015), w którym naszej defensywie przyszło grać przeciwko piłkarzom klasy światowej, choć świeżo pokonanym w eliminacjach do Euro przez m.in. mniej utalentowanych Islandczyków. Test nie wypadł najlepiej, mnożyły się błędy i niemożność przejęcia piłki spod nóg rywali, co w konsekwencji doprowadziło do porażki. Holendrzy przystąpili do spotkania niejako z marszu, przylatując do Polski na kilka godzin przed pierwszym gwizdkiem. Nasze orły trenowały ciężko w Arłamowie. Świeżość na boisku była po stronie gości.


Reprezentacja Polski przez meczem z Holandią w Gdańsku (fot. Moja Wyspa)


Nasi rywale - drużyna Holandii (fot. Moja Wyspa)

Pierwszą groźną akcję przeprowadzili już w trzeciej minucie. Po zagraniu ręką przez Artura Jędrzejczyka w pobliżu pola karnego, z rzutu wolnego przy prawym słupku uderzył Steven Berghuis, zmuszając Wojciecha Szczęsnego do efektownej obrony.
Nasz zespół odpowiedział w siódmej minucie firmową akcją trójki Grosicki, Lewandowski, Milik. Gracz Ajax-u sfinalizował ją potężnym strzałem w poprzeczkę. A z daleka strzelał także Krzysztof Mączyński, sprawiając kłopot z opanowaniem futbolówki Cillesenowi.

Chwilę później Łukasz Piszczek dał sobie łatwo odebrać piłkę i Quincy Promes popędził na naszą bramkę lewą stroną pola. Na szczęście skończyło się na strachu i rajd nie został zakończony strzałem. Gdy mijał kwadrans gry, tą samą stroną poszarżował Vincent Janssen, który uderzył mocno na dalszy słupek. na szczęście nie trafił, bo nasz golkiper był w tej sytuacji bezradny. Dopiero wtedy dał o sobie znać Robert Lewandowski. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego wygrał pojedynek główkowy w polu karnym, ale jego strzał poszybował nad bramką. Rozegrali się tez Łukasz Piszczek z Kubą Błaszczykowskim. Po wymianie podań w ich wykonaniu Holendrzy ratowali się faulem przed polem karnym. Rzut wolny z prawej strony chytrze egzekwował Kamil Grosicki, strzelając na krótszy słupek, bramka jednak nie padła.

Nasi rywale złapali jednak drugi oddech. Z prawej strony Wijnaldum  dośrodkował na lewą do Berghuisa. Ten, po pewnych kłopotach z opanowaniem, wstrzelił piłkę na piąty metr wprost na głowę Vincenta Janssena, który umieścił ją w siatce. W pobliżu Janssena znajdował się Michał Pazdan, a nieco dalej Krzysztof Mączyński. Żaden z nich nie podjął bezpośredniej walki. Napastnik holenderski po prostu niczym na statycznym treningu, wyskoczył do górnej piłki i strzelił nam bramkę.


Vincent Janssen dał się we znaki polskiej defensywie (fot. Moja Wyspa)

Po wznowieniu gry Robert Lewandowski posiał nieco zamieszania na linii obrony gości. Jego rajd został jednak zablokowany. Ale już po chwili znowu nasza prawą strona przedarł się Janssen, co prawda w bezpośredniej asyście Piszczka. Tym razem napastnik AZ Alkmaar strzelił nisko nad ziemią i Szczęsny z trudem obronił. Kolejna stratę przed polem karnym zaliczył Michał Pazdan. Przepuścił i piłkę i Stevena Berghuisa, który ponownie zatrudnił Szczęsnego nisko na murawie. Pierwsza część spotkania zakończyła się stratą piłki przez Łukasza Piszczka, a zapowiadający się groźny rajd Janssena zażegnał faulem Kamil Glik. Na szczęście Jetro Willems wykonując rzut wolny przeniósł piłkę nad poprzeczką.

W przerwie meczu, przy linii kocowej, asystent selekcjonera intensywnie tłumaczył rozrysowane na kartkach schematy gry rezerwowemu Thiago Cionkowi. Obrońca Palermo tyle razy kiwał głową i manipulował w powietrzu palcami, że obserwując to byliśmy pewni, iż wszystko zrozumiał i za chwilę rozegra swój najlepszy mecz w karierze. Gotowy do gry był również Bartosz Kapustka. Od początku drugiej części przejęliśmy inicjatywę. Kapustka wymienił szybkie podania z Lewandowskim, a wstrzeloną na piąty metr piłkę usiłował zagrywać Grosicki. Wprawdzie na nic się to nie zdało, ale po kilku minutach kolejna akcja biało-czerwonych sunęła z prawej strony na bramkę Cillesena (tym razem zakończona rzutem rożnym). Po niecałym kwadransie w roli głównej wystąpił obznajomiony ze schematami gry Thiago Cionek. Niedoceniany w mediach, wieczny rezerwowy i mało efektowny na boisku, tym razem dobiegł do piłki wrzuconej na wolne pole przez faulowanego Piotra Zielińskiego. Wpadł z nią na pełnej szybkości w pole karne z lewej strony i... poślizgnął się dośrodkowując na szósty metr w poszukiwaniu Milika. Defensorzy Oranje, czy to sądząc, że Cionek doznał kontuzji, czy to czując respekt przed czającym się w polu karnym Milikiem, wyekspediowali piłkę na rzut rożny, a nasi reprezentanci nagrodzili Cionka brawami za tę akcję. Z rożnego dośrodkowywał Arkadiusz Milik. Lewandowski i Grosicki, a nawet przybyły z obrony Michał Pazdan, popędzili na pierwszy słupek. A za nimi cały tabun graczy w fioletowo-błękitnych strojach. Tymczasem Milik wstrzelił piłkę na środek pola karnego, gdzie słabo pilnowany Artur Jędrzejczyk z bliska wpakował ją do holenderskiej bramki.
Wydawało się, że jest to przełomowy moment meczu i od tej chwili będzie się on toczył pod nasze dyktando. Tym bardziej, że po czterech minutach od wyrównania, kolejny rajd Bartosza Kapustki spowodował zamieszanie w polu karnym.


Poślizg Thiago Cionka to najważniejszy moment tego piłkarza w dotychczasowych występach w kadrze Adama Nawałki! (fot. Moja Wyspa)


Artur Jędrzejczyk wywiódł w pole holenderskich obrońców, finalizując akcję po rzucie rożnym wywalczonym poślizgiem przez Thiago Cionka! (fot. Moja Wyspa)