MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

18/05/2016 15:38:00

Atom ma się dobrze

Atom ma się dobrzeW tym roku minęło pięć lat od pamiętnego tsunami, które nawiedziło Japonię i spowodowało awarię elektrowni atomowej Fukushima. Z kolei 26 kwietnia minęło 30 lat od największej katastrofy w historii energetyki jądrowej – wybuchu w elektrowni w Czarnobylu.
Wydarzenie w Japonii, często określane jako „Czarnobyl XXI wieku”, zdaniem wielu komentatorów miało na dobre zakończyć erę energetyki atomowej. Tymczasem nic takiego nie miało miejsca.

Katastrofa w Fukushimie była szokiem nie tylko dla opinii publicznej, ale również dla sporego grona ekspertów. Japońskie elektrownie atomowe uznawane były bowiem za jedne z najnowocześniejszych na świecie. Pech chciał jednak, że na drodze tsunami stanęła najstarsza z nich, Fukushima zbudowana na początku lat 70.

W Japonii, jednym z najbardziej aktywnych sejsmicznie rejonów świata, trzęsienia ziemi są na porządku dziennym, a więc i elektrownie budowane w tym kraju przechodzą szczegółowe testy pod kątem odporności na wstrząsy. W raporcie po katastrofie z marca 2011 roku potwierdzono, że w niektórych przypadkach japońskie elektrownie wychodziły bez szwanku z trzęsień ziemi o amplitudzie przekraczającej dopuszczalne normy konstrukcyjne. Co więcej, stwierdzono, że podczas marcowego trzęsienia inna elektrownia atomowa, znajdująca się znacznie bliżej jego epicentrum niż Fukushima, nie poniosła żadnych szkód.

W tym przypadku jednak bezpośrednią przyczyną awarii było nie tyle samo trzęsienie, co spowodowane przez nie ogromne tsunami. Maksymalna wysokość fali (około 15 metrów) była bowiem niemal trzykrotnie większa, niż wysokość muru mającego chronić elektrownię przed zalaniem.

Choć na skutek trzęsienia ziemi i tsunami śmierć poniosło prawie 16 tys. osób, to żadna z nich nie zmarła w wyniku samej awarii w elektrowni atomowej. Oczywistą konsekwencją katastrofy było skażenie wody i emisja radioaktywnych cząstek do atmosfery, ale skala tych reperkusji była setki razy niższa, niż w przypadku katastrofy w Czarnobylu. W przeciwieństwie do awarii w radzieckiej elektrowni, relacje z Japonii na bieżąco śledził jednak cały świat i trudno dziwić się fali paniki, wywołanej skalą tragedii.

Japonia wraca do atomu

Bardzo szybko okazało się, że katastrofa może wywołać poważne konsekwencje dla sektora energetyki atomowej. Wielu wieszczyło nawet koniec trwającej od końca II wojny światowej ery atomu. I choć początkowo wiele wskazywało na taki właśnie scenariusz, to okazało się, że były to mocno przesadzone prognozy.

Najszybciej na katastrofę zareagowała rzecz jasna sama Japonia. Rząd bardzo szybko zdecydował o wyłączeniu wszystkich 54 reaktorów atomowych w tamtejszych elektrowniach. Część z nich poniosła bowiem mniejsze lub większe usterki w wyniku trzęsienia. Wszystkie reaktory miały przejść szczegółowe przeglądy techniczne, a ich ponowne uruchomienie uzależniono od zgody władz lokalnych. Ostatecznie żaden z samorządów takiej zgody nie wydał.

W krótkim czasie Japonia musiała więc stanąć przed problemem zapełnienia ogromnej luki w swoim systemie energetycznym – elektrownie atomowe zaspokajały przecież około 30 proc. krajowego zapotrzebowania na prąd. W efekcie, miejsce pospiesznie wyłączonych atomówek zajęły zbudowane w ekspresowym tempie albo uruchomione ponownie elektrownie węglowe, gazowe czy zasilane ropą naftową. Tylko niewielka część tej luki została zapełniona odnawialnymi źródłami energii. To wszystko miało jednak swoją cenę – wszystkie te surowce Japonia musi importować. W październiku 2013 roku pojawiły się dane, że dziewięć japońskich koncernów energetycznych wydaje łącznie na import surowców o 37 mld dolarów rocznie więcej niż przed katastrofą. Towarzyszyły temu również przejściowe problemy z dostawami prądu – wiele zakładów przemysłowych musiało zmniejszyć swoje zużycie energii, a na prośbę władz część z nich przenosiła dni wolne od pracy, by zrównoważyć zapotrzebowanie na prąd, w poszczególne dni tygodnia.

Pojawiła się również inna kwestia: a mianowicie niemożność pogodzenia nowych realiów energetycznych z założeniami japońskiej polityki klimatycznej. Szybko zdano sobie bowiem sprawę, że bez energii atomowej i z coraz większym udziałem węgla i gazu, japońska energetyka nie będzie w stanie wypełnić norm w zakresie redukcji emisji.

W efekcie tych czynników już wiosną 2014 roku pojawiły się pierwsze doniesienia, że rząd japoński  rozważa możliwość ponownego uruchomienia części wyłączonych elektrowni atomowych. Choć spotkało się to z licznymi protestami społecznymi, pomysł nie został zarzucony i ostatecznie w sierpniu 2015 roku uruchomiono pierwszy z 54 działających wiosną 2011 roku reaktorów atomowych. Przed uruchomieniem, reaktor w elektrowni Sendai przeszedł wielomiesięczne kontrole. Ponad 100 mln dolarów przeznaczono ponadto na nowe systemy bezpieczeństwa. W październiku uruchomiono drugi reaktor w tej samej elektrowni, a rząd planuje, że stopniowo dopuszczane będą do użytku kolejne wyłączone wcześniej elektrownie.

Osamotnione Niemcy


Powrotu do energetyki atomowej nie rozważają natomiast Niemcy. U naszych zachodnich sąsiadów katastrofa w Fukushimie spowodowała chyba najpoważniejsze reakcje. Tuż po incydencie Angela Merkel wprowadziła trzymiesięczne moratorium na wydłużanie okresu życia istniejących elektrowni, a następnie ogłosiła decyzję o zamknięciu ośmiu najstarszych spośród siedemnastu działających niemieckich reaktorów. W maju tego samego roku zdecydowano natomiast o przyspieszeniu procesu stopniowego wyłączania wszystkich niemieckich atomówek. Wcześniej planowano, że ma to nastąpić do 2036 roku; po katastrofie ustalono jednak, że mają one zostać zamknięte do 2022 roku.

Póki co nie pojawiają się propozycje zmiany tej strategii, a w połowie grudnia media obiegła informacja o ostrym proteście lokalnych władz Nadrenii Północnej-Westfalii po tym, jak rząd Belgii zdecydował się ponownie uruchomić zamkniętą dwa lata temu elektrownię atomową Tihange 2 i wydać pozwolenie na jej użytkowanie do 2023 roku.

Innymi krajami, które podjęły działania mające na celu ograniczenie udziału energetyki atomowej, były Włochy oraz Szwajcaria. W tym pierwszym kraju odbyło się referendum w którym ponad 90 proc. głosujących opowiedziało się przeciwko energetyce atomowej. W efekcie rząd podjął decyzję o wstrzymaniu planów budowy elektrowni atomowych. W Szwajcarii z kolei rząd zadecydował o stopniowym wyłączaniu pięciu działających tam reaktorów. Proces ten będzie jednak rozłożony w czasie aż do roku 2034. Ponadto anulowano tam przetargi na budowę trzech nowych reaktorów.
 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska