MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

17/05/2016 10:26:00

Tajemnicze samobójstwa w walijskim miasteczku

Znaków zapytania nie brakowało. I nie brakuje do dziś. Jaka tajemnica kryje się za samobójczą śmiercią 79 młodych ludzi w walijskim mieście Bridgend?


Raport koronera

To tylko część przypuszczeń, bo nie brakowało i innych. Według jednej z hipotez ofiary mogły należeć do internetowego kultu samobójców. Kiedy odnajdywano wisielców, często ich przyjaciele zakładali w sieci poświęcone im strony pamięci. Cieszyły się one dużą popularnością, przynosząc zmarłym po kilka tysięcy „przyjaciół” – znacznie więcej, niż mieli w realnym życiu. To mogło działać na wyobraźnię tym bardziej, że – jak się okazało – w dwóch przypadkach osoby piszące panegiryki na cześć ofiar, kilka tygodni później same zdecydowały się na samobójczy krok.

Pojawiła się również teoria, że śmierć młodych ludzi to uboczny efekt doświadczeń prowadzonych na zlecenie brytyjskich służb specjalnych, testujących za pomocą fal radiowych sterowanie ludzkim umysłem i ludzkimi zachowaniami – jako kontynuacja amerykańskiego programu Pandora, testowanego przez CIA w latach 60. ubiegłego wieku.

Do ciekawych wniosków doszedł z kolei psychiatra, prof. David Healy. Jak zauważył, w dziewięciu przypadkach samobójcy z Bridgend zażywali leki antydepresyjne, ale i w odniesieniu do innych ofiar tego nie wykluczono. Co ciekawe, jak udowodniono wcześniej, na liście medykamentów mogących mieć wpływ na popełnienie samobójstwa bądź zabójstwa są różne tabletki – na utratę wagi, przeciwbólowe, antykoncepcyjne, przeciwdrgawkowe, na astmę, na trądzik. A także duża liczba antybiotyków.

– To bardzo ważny ślad, tyle, że koronerzy często nie wykazują tego w swoich raportach. Chyba, że przedawkowanie leków było bezpośrednią przyczyną śmierci – dowodzi prof. Healy, podkreślając, że nie ulega wątpliwości, iż wielu samobójców z Bridgend zażywało leki antydepresyjne. Jednak wiemy o tym tylko dlatego, że policja bądź rodziny zmarłych poruszały ten wątek podczas śledztwa, co podchwycili dziennikarze w swoich artykułach.

A może rację ma Alex Shoumatoff, który na łamach „Vanity Fair” pisze, że problem leży w klimacie społecznym. Wysokie oczekiwania materialne współczesnego społeczeństwa, brak perspektyw, utrata tradycyjnych wartości, rozbite rodziny – to czynniki wpływające na dezintegrację życia. Zostaliśmy zredukowani do roli konsumentów, gdzie duchowość i myślenie nie są w cenie.

Cofnąć czas

Powiesiła się we własnej sypialni, niemal rok po zgonie Dale’a Crole’a. 17-letnia Natasha Randall była piętnastą ofiarą samobójczej serii w Bridgend, a jednocześnie pierwszą osobą płci żeńskiej na tej liście. Niedługo potem odnaleziono kolejne zwłoki, 16-letniej Jenny Perry, na które natknął się mężczyzna spacerujący z psem. Sznur przywiązany był do najniższej gałęzi drzewa, dlatego dziewczyna wyglądała jakby klęczała i modliła się. Z relacji jej matki wynikało, że córka ostatnio była przygnębiona, gdyż jej były chłopak znalazł sobie inną wybrankę. – Ale przecież to nie tłumaczy podjętego przez nią kroku. Nie wierzę, że Jenny świadomie chciała się zabić, myślę, że to był przypadek – mówiła matka samobójczyni.

Te dwa zgony zapoczątkowały kolejne. Co jest o tyle dziwne, że zazwyczaj nastolatki i kobiety popełniają samobójstwo przedawkowując leki albo podcinając sobie żyły. Powieszenie wśród nich jest rzadkością – zdaniem specjalistów dlatego, że przywiązują większą wagę do swojego wyglądu niż mężczyźni, nawet po śmierci. Przy czym w ich przypadku to raczej krzyk o pomoc, stąd używany czasami termin parasamobójstwo – oznaczający świadome samookaleczenie się, mające zwrócić uwagę innych, bez intencji rzeczywistego odebrania sobie życia.

Tajemnicze wydarzenia w walijskim mieście pchnęły reżysera Johna Micheala Williamsa do zajęcia się tematem. Amerykanin przyjechał do Bridgend, gdzie przeprowadził własne dochodzenie.

– Bliscy ofiar mówili mi, że nigdy nie spodziewali się, iż coś takiego może się zdarzyć. Dla nich było to zupełne zaskoczenie – przyznał Williams, który spędził trzy lata zgłębiając sprawę. Owocem tego jest film dokumentalny „Bridgend”. – Uczymy dzieci, żeby nie siadały za kierownicą samochodu po alkoholu, albo nie brały narkotyków. Okazuje się, że musimy robić to samo odnośnie samobójstw – dodał filmowiec.

Śmierć bliskich, tym bardziej w takich okolicznościach, powoduje różne reakcje. Michelle Stephenson, która w czarnej serii straciła 6 członków rodziny oraz przyjaciół, na swoje 40. urodziny zaprosiła 150 gości i wyprawiła bal. Każdy przyszedł w odświętnym ubraniu, a didżej puszczał tylko stare piosenki – żeby symbolicznie, na tę jedną noc, cofnąć czas. – Ludzie mówili, że są ze mnie dumni, gratulowali, że po tym wszystkim się nie załamałam. A cóż mam robić? Podnoszę głowę do góry i idę dalej – stwierdziła 40-latka.

Piotr Gulbicki, Cooltura
Więcej w tym temacie (pełna lista artykułów)

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska