MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

05/05/2016 17:36:00

Burmistrz Londynu i jego rola

Gdy w 1998 roku zorganizowano referendum, w którym mieszkańcy miasta mieli zadecydować, czy chcą utworzenia władz Greater London (złożonych z wybieranego w wyborach powszechnych burmistrza oraz rady), za opowiedziało się 72 proc. głosujących. Wynik nie zaskakiwał, bo Londyn, potrzebował koordynacji tego, co dzieje się w jego granicach. A w chwili, kiedy ludzie szli do urn, istniała ogromna luka w samorządowym systemie metropolii.


Londyn wsiada na rowery


Johnsonem, który pod wieloma względami był jego przeciwieństwem. Znany konserwatysta jest dzieckiem zamożnych londyńczyków, który wykształcenie pobierał w najlepszych szkołach kraju – najpierw w Eton, a później na Oksfordzie. Kiedy wchodził do polityki, miał już za sobą całkiem udaną karierę dziennikarza, publicysty i popularyzatora historii. Zaczynał w „The Times”. Później pisał dla „Telegrapha” (wielu mówi, że jego korespondencje z Brukseli bardzo umocniły eurosceptyczne nastawienie brytyjskiej prawicy) oraz „Spectatora”. Kariery publicysty nie porzucił zresztą całkowicie, bo – jak mówił – nie mógł sobie wyobrazić, że da radę utrzymać się z wynoszącej 140 tys. funtów rocznie pensji burmistrza miasta i nie przestawał pisać dla „Telegrapha”.

Nie powstrzymało go to jednak przed tym, by na początek zamknąć urzędowy biuletyn „The Londoner”, który kosztował 2,9 mln funtów rocznie i część zaoszczędzonych pieniędzy przeznaczyć na posadzenie 10 tys. nowych drzew. Dwie kadencje Johnsona minęły raczej w cieniu jego osobowości niż większych zmian. Nie obeszło się też bez kilku skandali, które jednak nie zaszkodziły ani burmistrzowi, ani jego statusowi celebryty.

Przez osiem lat Johnson był oskarżany o romans z Helen Macintyre i nepotyzm, gdy szefową komisji sztuki mianował Veronicę Wadley – byłą redaktorkę „Evening Standard”, która to gazeta bardzo mocno wspierała go w czasie kampanii wyborczej. Dużym echem odbiła się też samowola budowlana, którą postawił na balkonie swojego domu w Islington oraz to, że w czasie zamieszek w 2011 roku niezbyt żwawo wracał z wakacji, na które wyjechał niedługo przed ich początkiem. Pojawiały się także oskarżenia o nadużywanie miejskich funduszy (np. do płacenia za taksówki).

Z drugiej strony wiele sympatii zdobył sobie, kiedy w 2009 roku uratował kobietę, którą na Camden zaatakowała banda nastolatek. Johnson wpadł na nie, gdy przejeżdżał obok na rowerze. Burmistrz jest bowiem zapalonym miejskim cyklistą, co znalazło zresztą odbicie w jego polityce. Wiele pochwał zebrał także za bardzo sprawne przeprowadzenie igrzysk olimpijskich. Ciepło przyjęto też projekty rewitalizacji zaniedbanych dzielnicowych „high streets”. Postarał się też o to, by zyskać nieco na dokończeniu inwestycji poprzednika – np. Crossrail.

Jakie zmiany wprowadził Johnson? Stosunkowo niewielkie. Zabronił na przykład picia alkoholu w metrze. Zamówił 1000 Nowych Routemasterów, które miały być metodą przywrócenia tradycji na londyńskie ulice. Największe znaczenie z tego wszystkiego miał jednak rowerowy zwrot w mieście. Uruchomiono system „Boris bikes”, który okazał się być przedsięwzięciem tyle deficytowym, co popularnym. Mianował też pierwszego oficera rowerowego w historii miasta, którym został dziennikarz Andrew Gilligan. Zaczął budować rowerowe autostrady.

Jest taka, raczej powszechna, opinia, że „Czerwony Ken” prowadził o wiele lepszą politykę transportową. Za to londyńczykom o wiele bardziej podobało się to, co Johnson mówił o przestępczości oraz konieczności wspierania gospodarki, która w mieście zależy od sektora finansowego. Obaj panowie cieszą się zresztą sporym i bardzo podobnym uznaniem, i kiedy w 2012 roku po raz drugi stanęli w wyborcze szranki, to Johnson wygrał zaledwie 50 tys. głosów.

Dlaczego warto zagłosować?

To niewiele. Nawet kiedy weźmie się pod uwagę stosunkowo niską frekwencję w londyńskich wyborach. Niską, ponieważ około 60 proc. mieszkańców miasta należy do mniejszości etnicznych lub jest imigrantami; bardzo wielu z nich nie czuje się w obowiązku, by iść do urn lub nie wie, o co tak naprawdę toczy się gra. Tymczasem toczy się ona o jakość życia we własnym mieście.

Mało jest decyzji, które wpłynęły na nią w podobny sposób, jak wprowadzenie Congestion Charge Zone, bus pass’ów oraz wykorzystanie pieniędzy na rozwój komunikacji miejskiej. A głosować może każdy mieszkaniec Londynu, który skończył 18 lat i jest obywatelem Wielkiej Brytanii, jednego z państw Commonwealthu lub Unii Europejskiej. Dotyczy to także Polaków. I chyba już czas, by zacząć zwiększać frekwencję w wyborach na Wyspach i mieć swój głos w tym, jak te będą urządzone. Głos wcale nie pozbawiony znaczenia, bo kiedy spojrzeć na ostatnie wybory, to widać, że głosy nawet części polskiej społeczności mogą zdecydować o tym, kto zostanie burmistrzem miasta.

W tegorocznych wyborach liczy się dwóch kandydatów.

Pierwszy to arystokrata Zac Goldsmith, który reprezentuje torysów i zapowiada wzmocnienie mechanizmów demokracji bezpośredniej, kontynuowanie inwestycji w komunikację publiczną, sprzeciwia się rozbudowie Heathrow i zapowiada rozwój miasta w oparciu o niską zabudowę o małej gęstości (co wydaje się być raczej mało możliwe). Wspiera też program „right-to-buy”.

Drugi to laburzysta Sadiq Khan, który dotąd był posłem z Tooting. Ten bardzo mocno zwrócił się w kierunku mniejszości etnicznych oraz ludzi, którzy wynajmują mieszkania. Zapowiada wprowadzenie London Living Rent oraz powołanie miejskiej agencji wynajmu nieruchomości – jedno z drugim ma stworzyć konkurencję dla prywatnych najemców i stworzyć presję na obniżkę cen, a także pomóc ludziom zaoszczędzić na wkład własny. Obiecuje także wzmocnienie  programów budownictwa komunalnego oraz wprowadzenie parytetów etnicznych w Met Police. Mówił także, że będzie starał się o wprowadzenie London Living Wage.
Ale o tym, kto wygra zdecydują ludzie, którzy 5 maja pójdą do urn.

Tomasz Borejza, Cooltura
Więcej w tym temacie (pełna lista artykułów)

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska