System bezpieczeństwa wykorzystywany na brytyjskich lotniskach ma za zadanie wyłapywać osoby podejrzewane o terroryzm i ewentualnych przestępców. Jakiś czas temu „The Telegraph” doniósł, że system kilkukrotnie już zaliczył awarię. Wczoraj informacje te oficjalnie potwierdziło ministerstwo spraw wewnętrznych. Wiadomo, że jedna z awaria trwała kilka minut, ale naprawa innej trwała już „kilka godzin”.
W czasie gdy system nie działał, na brytyjskich lotniskach przewinęło się dziesiątki tysięcy pasażerów, o których niewiele wiadomo. Urzędnicy jednak uspokajają, że mimo awarii systemu, nadal działał system kontroli paszportowej i inne zabezpieczenia.
Mimo wszystko Mark Sedwill z Home Office przyznał, że awaria systemu Semaphore, wchodzącego w skład eBorders, osłabiła bezpieczeństwo granic UK i wiązała się z ryzykiem. Sedwill zapewnił też, że żadna osoba z listy najpoważniejszych przestępców, ekstremistów czy nielegalnych imigrantów nie przedostała się do UK w czasie, gdy system przestawał działać.
Jedna z najpoważniejszych awarii systemu Semaphore miała miejsce w nocy z 14 na 15 czerwca ubiegłego roku. Było to na tyle poważne zdarzenie, że tuż przed północą zawiadomiono minister Theresę May i ministra imigracji Jamesa Brokenshire’a. W tym czasie działał system kontroli paszportów, który korzysta z dostępu do listy osób poszukiwanych przez rządowe agencje i służby specjalne.
Po raz pierwszy Home Office przyznało, że czerwcowa awaria system nie była jedyną. – Co prawda, żadna z nich nie trwała tak długo jak ta, wszystkie miały charakter kilkuminutowy. Nie chcę podawać dokładnych danych na temat liczby awarii i ich długości, bowiem z tej wiedzy skorzystają osoby niepowołane – dodaje Sedwill.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.c.o.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.