Brytyjska policja – specjalnie dla Polaków

Z oficerami Metropolitan Police: Sonią Scott oraz Sebastianem Prościńskim, rozmawia Małgorzata Bugaj-Martynowska.
 
Jesteście autorami inicjatyw skierowanych do Polonii brytyjskiej północno-zachodnim w Londynie.

SS: Zaczęliśmy od inicjatywy otworzenia polskiego posterunku w londyńskiej dzielnicy Greenford, aby wyjść na przeciw polskiej mniejszości narodowej. Ta część Londynu jest licznie zamieszkała przez emigrantów z Polski z tzw. emigracji prounijnej. Posterunek czynny jest w każdy wtorek, w godzinach popołudniowych od 16.00 do 20.00 i znajduje się w dzielnicy Greenford, 21 Oldfield Lane South, UB6 9LQ.

Godziny specjalnie zostały tak dobrane, aby rodzice mogli przychodzić nawet z dziećmi, nie obawiając się, że nie mają nad nimi opieki. W każdy wtorek zawsze jest ktoś, kto mówi po polsku. Przychodzą Polacy nie tylko z okolic Ealingu, ale także spoza Londynu i innych części miasta.
 
SP: Niejednokrotnie spotkałem się z opinią, że policja w Anglii jest zupełnie inna niż w Polsce. Chciałabym to podkreślić i zachęcić do tego, że jeżeli Polacy mają jakiś kłopot, nie muszą się obawiać, jesteśmy po to, aby pomagać, pouczać i kierować do odpowiednich instytucji, a nie karać. Polacy przychodzą do nas z różnymi sprawami.
 
Z jakimi?

SS: Niektóre problemy są ważne inne mniej ważne, Polacy informują o sąsiedzkich awanturach, kłopotach mieszkaniowych, Duża część problemów sąsiedzkich wynika z braku znajomości języka angielskiego. Wówczas w rozwiązaniu problemów pomaga policja. Na co dzień zajmuję się tłumaczeniami i często jeżdżę na interwencję.
 
Właśnie wy jesteście między innymi tłumaczami i pośrednikami w rozwiązywaniu tych kłopotów...

SS: Tak. Ale Polacy przychodzą też z dużo poważniejszymi rzeczami, np. na posterunek zgłosił się mężczyzna, który poinformował nas, że mieszka z osobą poszukiwaną przez Interpol. Nasze działania były natychmiastowe, aresztowaliśmy poszukiwanego człowieka i od razu zostało wdrożone postępowanie prawne. Ta osoba została wydalona do Polski.

To standardowe działanie w takich kwestiach?

SP: Zawsze jest to decyzja sądu. Zajmuje się tym specjalny oddział do spraw ekstradycji. Jednak zazwyczaj jest to bilet w jedną stronę.


Sonia Scott i Sebastian Prościński na zajęciach w polskiej szkole
 
W status pracy macie wpisane niebezpieczeństwo na co dzień.

SS: Tak, jest to zawód niebezpieczny. Niedawno miałam sytuacje, kiedy ojciec na posterunku używał przemocy fizycznej wobec żony i dzieci. Uruchomiliśmy stosowne działania, ale nawet na posterunku nie można być bezpiecznym.
 
Jakie przestępstwa najczęściej popełniają Polacy?

SP: Nie pracujemy w oparciu o statystyki czy stereotypy, dlatego też skala wykroczeń jest porównywalna do innych społeczności. Polacy łamią prawo drogowe używając podczas jazdy telefonu komórkowego. Sam wystawiałem mandaty za takie wykroczenie. Dotychczas reguła działała automatycznie i był to mandat w wysokości 100 funtów oraz 3 punkty karne, ale zmieniły się przepisy i każda sprawa kierowana jest do Działu Transportu, każdy przypadek rozpatrywany jest indywidualnie w zależności od okoliczności, tłumaczenia kierowcy oraz ilości przyznawanych w przeszłości punktów karnych. Polacy też jeżdżą pod wpływem alkoholu, ale we wszystkich społecznościach tak się dzieje. Dopuszczalny limit alkoholu we krwi to 0.35 promila. Niektóre przypadki dotyczą również braku ubezpieczenia.
 
SS: Nie zapominajmy jednak, że ta dopuszczalna ilość alkoholu zależy od tolerancji danej osoby, wagi, postury. Jedna może wypić więcej, inna mniej, bo ilość wypitego alkoholu będzie się przekładała na ten współczynnik. Dlatego są tacy, którzy nie powinni wypijać nawet dopuszczalnej ilości trunku wsiadając za kierownicę. A nasza rekomendacja to unikanie jakichkolwiek ilości alkoholu, jeśli zamierzamy kierować samochodem.