Renata Kołodziejska, księgowa
Wielkanoc obchodzimy na Wyspach zawsze tak samo od kilku lat. I w tym roku będzie bardzo podobne, z tą tylko różnicą, że w drugi dzień nie będzie gości. Spotkamy się rodzinne z córkami i ich partnerami, teściami dzieci i oczywiście wnukami... W sobotę święcenie pokarmów, przygotuję koszyczki dla siebie i oczywiście wnucząt. W niedzielny poranek do stołu usiądzie kilkanaście osób. Wszystko przygotuję sama. Będzie żurek, biała kiełbasa, tradycyjne sałatki. Takie święta bardzo po polsku, nie w pubie ze stekiem, ale takie nasze, rodzime. Takie właśnie polubili też Anglicy, którzy stali się częścią naszej rodziny. Nie odmówimy sobie też rodzinnego spaceru i oblewania wodą w lany poniedziałek, jednak bardzo skromnie... To nie te czasy, kiedy byłam panną. Mój dziadek mieszkał na wsi, był sołtysem... Wówczas oblewano się z wiader pełnych wody.
Magdalena Sekular, pracownik medyczny, asystent w polskiej szkole
Wszystkie święta spędzamy rodzinnie i w takim duchu wychowuje swoje dzieci. Po polsku, zgodnie z obyczajem, który znam z domu rodzinnego, który przywiozłam z kraju nad Wisłą. To część naszej tożsamości, wartości, które przekazuję dzieciom nie tylko po to, aby je znały, ale żeby wyrosły na dobrych, wartościowych ludzi, którzy znają swoje korzenie. Wielkanoc to przede wszystkim czuwanie przy Grobie Jezusa, tradycja święcenia pokarmów, wspólne biesiadowanie przy stole. Koszyk ze święconką przygotowujemy razem i zawsze jeden, nigdy nie ma kłótni między dziećmi, jak to bywa czasami między rodzeństwem, kto będzie go niósł. Dla całej trójki ważna jest przede wszystkim aura tych świąt. A w lany poniedziałek od rana polewanie, a właściwe subtelne kropienie się wodą. Pamiętam czasy w Polsce, kiedy chłopcy kąpali w ten dzień dziewczyny w wodzie, w specjalnie w tym celu przygotowanej wannie. Była pełna zimnej wody, żadnej nie uszło na sucho...
Aleksandra Awiżeń, mam dwójki dzieci, społecznik
Tradycyjnie, mimo że na Wyspach, w gronie najbliższych – rodziny. Będzie
moja siostra z rodziną, tato, może ktoś z przyjaciół. Dbam również o
to, aby ten czas świętować w kościele. Do świątecznego stołu usiądziemy
licznie. Zadbam o tradycyjne potrawy. Nie wszystkie zrobię sama, ale w
większości. W lany poniedziałek również po polsku będziemy oblewać się
wodą, ten dzień szczególną radość przynosi dzieciom. To tradycja, ale
też przednia zabawa...
Tekst i fot. Małgorzata Bugaj-Martynowska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.