MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

07/03/2016 07:34:00

Felieton: Mikropenis a popęd do władzy. Rozprawa krotochwilna

Felieton: Mikropenis a popęd do władzy. Rozprawa krotochwilnaŻe rządzą nami wariaci – to wiadomo od dawna. Jest to jednak pewne uproszczenie. No bo wariaci, ale na jakim „tle”? Zacząłem się nad tym zastanawiać i moje roztrząsania podążyły w cokolwiek nieprzyzwoitym kierunku.
Jest taki film Piera Paolo Pasoliniego – „Salò, czyli 120 dni Sodomy”. Rzecz słynna i wybitnie – jak to się mówi z pruderyjna – kontrowersyjna, ze względu na znaczny ładunek obsceny, sadyzmu i obrazów szerokiej gamy seksualnych dewiacji. Dodam, że nie oglądałem od A do Z ani nawet od A do C, bo mam za słabą psychę na takie rzeczy. Przeleciałem suwakiem i stwierdziłem, że chwytam zamysł reżysera – za detale dziękuję. Zamysł był taki, żeby przeprowadzić paralelę między dewiacjami seksualnymi a faszyzmem lub, szerzej, totalitaryzmem lub, inaczej, wywieść faszolo-totalitarne wariacje z „nienormatywnych” popędów. Najprawdopodobniej stłumionych, które nie miały okazji wyrazić się u psychoanalityka. (Oczywiście to tylko jedna warstwa interpretacyjna z grubego tortu warstw interpretacyjnych dotyczących tego filmu – przepraszam fanów Pasoliniego oraz snobów za uproszczenie.)

Po co rozpisuję się na ten temat? Ano, bo mam tu taką fajną swobodę, że mogę sobie z luźna porozważać, jak jest świat skonstruowany, i przyszła mi właśnie do głowy taka – jak to się powyżej z mądra rzekło – paralela. Odnośnie tego, co się dzieje obecnie w Wielkiej Brytanii i tego, co się działo za czasów historycznego faszolstwa i tego, co się dzieje w głowach i podbrzuszach współczesnych wdrażaczy faszolstwa (przyjmującego raczej oblicze czegoś w stylu pseudosocjalistycznej technokracji tęczą malowanej).

Zanim wyjaśnię, co się dzieje na Wyspach, to sobie jeszcze odrobinę powynurzam. Jest takie fajne powiedzenie, bardziej przenikliwe niż wielu się wyda za pierwszym odczytaniem, że we wszystkim chodzi o seks, z wyjątkiem seksu, w którym chodzi o władzę (jak podpowiada Google: Frank Underwood, „House of Cards”). I tak sobie myślę, że skoro ostatecznie we wszystkim chodzi o władzę via seks, to im większy jest popęd do władzy, tym większe musi być niezaspokojenie seksualne osób z tymże popędem. To wnioskowanie zdaje się zresztą potwierdzać wykopany niedawno w eter nius, jakoby Hitler miał mikropenisa, ergo – próbował skompensować sobie tę „niedoróbkę”, pozując na macho, ale zbytnio się rozpędził z tą autokreacją, co zresztą stanowi jedną z kluczowych przyczyn polskiej emigracji do UK. (Mikropenis a polska emigracja na Wyspach – kuszący tytuł na kolejną rozprawę.)

Myślę, że z podobnym problemem może zmagać się coraz więcej osób nie tylko na szczytach władzy, ale również w aparaturze urzędowej, która z rosnącą zapalczywością bierze się do porządkowania życia publicznego, dbania o Ordnung i w ogóle Muss. Nawiasem mówiąc, bardzo bym przestrzegał przed lekceważeniem biurokratycznych dołów i tych wszystkich „małych”, smutnych ludzi, którzy z radosnym podnieceniem wcielają w życie dyspozycje, dyrektywy, nakazy i prikazy pochodzące z wysoka. Koniec końców, to oni budują infrastrukturę systemu (Systemu), tak szybko i gładko przeradzającego się w zamordyzm.

Jaki znowu zamordyzm? No cóż, zachęcam do lektury moich poprzednich tekstów :) Ale żeby nie skazywać nikogo na tak tytaniczny wysiłek, podrzucę kilka nowości z lokalnego rynku, które dramatycznie obniżyły mi libido. Otóż od 2014 r. w UK działa twór prawny o nazwie Public Spaces Protection Order (PSPO). Umożliwia on councilom wprowadzenie rozmaitych zakazów i nakazów związanych z „ochroną” porządku publicznego. W zależności od tego, jaki popęd do ordynku wykazują przedstawiciele danych władz lokalnych, zakazy mogą być wąsko lub szeroko zakrojone. Najczęściej obejmują one zachowania o niewielkiej uciążliwości (bo trudno powiedzieć, że szkodliwości) społecznej, takie jak żebranie czy spanie pod gołym niebem. Coraz częściej jednak dotyczą zachowań uciążliwych jedynie dla tych, dla których uciążliwe jest samo życie. Przykładowo, council w Hillingdon zakazał dłuższego przebywania w grupach dwu- i więcej osobowych w niektórych częściach centrum miasta, przy niektórych drogach, na wskazanych parkingach, a także na przystankach autobusowych, z wyjątkiem przypadków oczekiwania na autobus. Z kolei władze Swindon wdrożyły PSPO zabraniające rysowania na chodniku (nawet kredą), jazdy na deskorolce oraz szeregu innych całkiem zwykłych czynności. Coraz częściej pojawiają się „bany” na żebranie i spanie pod chmurką, jakby ludzie śpiący pod chmurką mieli wybór, czy spać na kartonie czy w Hiltonie. W każdym przypadku za naruszenie PSPO grozi kara w wysokości stu funtów, a recydywa – to dodatkowy tysiak. Tego typu idiotycznych zakazów jest już cała masa i zanosi się, że będą one pojawiały się częściej-gęściej, bo PSPO zdaje się działać na wielu councilistów niczym pejczyk i lateksy.

Nie wiem, jakich rozmiarów mikropenisy mają owi counciliści (lub councilistki), ale chyba nie są z nich zadowoleni (zadowolone). Nie wiem, jak inaczej wytłumaczyć ich popęd do hiperregulacji życia zbiorowego i wdrażania – zdaje się, że półświadomie – zamordystycznych aspiracji elit rządzących.

Sorry, ale brakiem forsy w miejskiej kabzie nie da się wytłumaczyć każdego idiotyzmu. Czasem niezbędna jest psychoanaliza. Choćby i krotochwilna.

Pan Dobrodziej
Więcej w tym temacie (pełna lista artykułów)

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska