To pierwsze oficjalne opracowanie rządowych ekspertów. Co się więc stanie, jeśli Wielka Brytania faktycznie wyjdzie z Unii Europejskiej? Przede wszystkim takie „wyjście” to nie jest łatwa i prosta sprawa. Eksperci podkreślają, że ustalenie prawnych zasad funkcjonowania podstawowych sektorów działalności państwa, a także renegocjacje umów handlowych, politycznych i sąsiedzkich zajmie przynajmniej 10 lat.
W tym czasie „Brexit” będzie niezwykle mocno odczuwalny przede wszystkim w takich sektorach gospodarki,jak rolnictwo, przemysł motoryzacyjny czy w branży finansowej. To właśnie dlatego eksperci powtarzają, ze wyjście UK z UE negatywnie wpłynie na życie wiele milionów Brytyjczyków.
Bolesne konsekwencje
Autorzy raportu skupili się na praktycznych skutkach „Brexitu”. Wyliczają więc, że taka zmiana uderzy przede wszystkim w rynek finansowy, inwestycyjny, należy się też spodziewać ostrych wahań wartości funta. Nie zapominają też o blisko 2-milionowej grupie imigrantów, z których większość ma obecnie prawa socjalne i dostęp do służby zdrowia. Po „Brexicie” nie będzie to już takie oczywiste.
Eksperci Camerona stanowczo twierdzą, że wyjścia Wielkiej Brytanii z UE nie uda się przeprowadzić w ciągu dwóch lat, a o takim czasie mówią unijne dyrektywy. Przypominają, że głosowanie w referendum nie będzie końcem, a dopiero początkiem długiego i skomplikowanego procesu. „Referendum może być początkiem długich dziesięciu lat niepewności” – czytamy w raporcie, do którego dotarł „Guardian”.
10 lat to czas, w którym Wielka Brytania przeprowadziłaby formalne wyjście z unijnej wspólnoty, a także wynegocjowała odpowiednie zapisy w ogromnej ilości nowych umów regulujących handel, współpracę graniczną, polityczną i wojskową nie tylko z Unią Europejską, ale na przykład też z USA.
Argumenty zwolenników wyjścia z UE
Tymczasem zwolennicy “Brexitu” oskarżają ekipę Camerona o prowadzenie kampanii mającej na celu wystraszenie Brytyjczyków myślących o głosowaniu za wyjściem UK z UE. Twierdzą wręcz, że rząd rozpoczął akcję „Project Fear”, którego celem jest podkreślanie czarnej wizji Wielkiej Brytanii poza wspólnotą. Ich zdaniem Wielka Brytanii dużo gorzej wyjdzie na pozostaniu w UE. A wielkie ostrzeżenia rządowych ekspertów porównują do raportów publikowanych podczas dyskusji, w której zastanawiano się czy kraj powinien przyłączyć się do strefy euro.
Minster Iain Duncan Smith, który w ostatnim czasie dał się poznać jako krytyk Camerona, zwraca uwagę, że Wielkiej Brytanii bardziej od „Brexitu” zagraża kryzys związany z uchodźcami. – Rządowa kampania straszenia przed „Brexitem” chce nas przekonać, że jesteśmy zbyt małym państwem, które musi się trzymać Unii Europejskiej. A przecież nasza kraj to światowa potęga – mówi Iain Duncan Smith.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.