MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

29/02/2016 07:49:00

Felieton: Konsumencki w@#rw

Felieton: Konsumencki w@#rwChodzi oczywiście o wnerw, tylko palec mi się omsknął na klawiaturze i wyszły takie dziwne krzaczki. No więc chodzi o sytuację, kiedy ktoś was robi w banana, a wy możecie najwyżej zapytać „ale jak to?”, ewentualnie omsknąć sobie pod nosem.
Oczywiście nic poważnego się nie stało. To nie są problemy wagi światowej, ani nawet osobistej – bo w ogóle nie są to problemy. To znaczy można to rozdmuchać i zinterpretować w kontekście większych knowań i machinacji lub bardziej prozaicznie – zwykłego oszukaństwa i złodziejstwa. Nie będę się nastawiał i uprzedzał faktów, zreferuję ococho i zobaczym, co mi wyjdzie.

No więc jest tak, że lubię kawę. Nie że od razu kiper i koneser. Ale mam mniej więcej trafnie skalibrowane kubki od smaku i jak mi podają szajs, to wiem, co mi podają. Tym razem nikt mi niczego nie podawał, bo przyszedłem po konkretny towar. To znaczy podała mi pani, ale z gablotki, zgodnie z moim wskazaniem. W gablotce – miejscu prestiżowym – znajdowała się bardzo droga kawa, bardzo znanej marki, w niezwykle atrakcyjnym opakowaniu, wykonanym z dizajnerskim sznytem.

Kawa odpicowana była z taką elegancją, że nie miałem wątpliwości, iż musi to być prawdziwy majstersztyk dla trafnie skalibrowanych kubków. Normalnie w takie majstersztyki się nie zaopatruję, bo idę przez życie ze stosowną skromnością, ale powiedzmy, że dostałem premię.

Po tym szaleństwie zakupowym wróciłem do domu i, spodziewając się najpiękniejszych aromatów dzikiej Afryki, zmieliłem porcję ziaren w młynku znanej marki, który został zaprogramowany, by zdechnąć tuż po upływie okresu gwarancji (wiem, bo mam już trzeci taki młynek, który ostatnio wysyła do mnie sygnały, że wnet podzieli los dwóch poprzednich).

Co było dalej – to chyba jasne. Zaparzyłem, odczekałem, wziąłem łyk, drugi, po czym omsknął mi się język, gdyż wnerwiłem się jak szewc. Nie no, serio, to nie jest kwestia subiektywności doznań smakowych. Po prostu bardzo znana marka wpitoliła do niezwykle atrakcyjnego opakowania jakieś suche bobki imitujące prażone ziarna kawowca. I handluje tym szajsem, jakby oferowała produkt de luxe.

To nie pierwszy i nie ostatni raz, kiedy zapłaciłem duży szmal za małe g (mocno przesadzam z tym dużym szmalem, ale to dla większego efektu). Wam pewnie też się zdarza, i to może nawet w poważniejszych sytuacjach. Nie o to chodzi, żeby się skarżyć na takie rzeczy, bo dają one fajną nauczkę życiową. A czasem zwykły reminder na temat spraw, o których niby wiemy, ale jakoś o nich zapominamy.

Reminder takiej treści, że jeśli coś jest mocno lansowane, to znaczy, że jest warte najwyżej ćwierć tego, za co się podaje, a gorszym wypadku – stanowi zwykły kant. Bo przecież wydatki na marketing muszą się zwrócić. Najwyraźniej zdaniem marketerów dużych marek (lub kierownictwa, bo chodzi przecież o strategię firmy) najlepszym sposobem na zwiększenie obrotów przedsiębiorstwa jest oferowanie niefajnego g w fajnym opakowaniu. Pewnie, że są od tego wyjątki, ale chyba nie ma ich tak wiele. W końcu ludzie naprawdę oceniają towar przez pryzmat reklamy, co potwierdziło niejedno badanie naukowe (kojarzę jedno, ale pewnie jest ich więcej).

Ostatnio coraz częściej sugeruje się tą myślą, szukając ofert w Google. Jeśli produkt lub usługa posiada wysoką pozycję w wynikach wyszukiwania, z dużym prawdopodobieństwem ma zaburzony stosunek ceny do jakości. Z prostego powodu: kasa wydana na reklamę musi zwrócić się  w postaci zawyżonej ceny oferty.

Najgorzej, gdy firmy tracą proporcje i pełną parą walą w promocję, zupełnie grzebiąc przy tym jakość swoich usług bądź towarów – bo z czegoś trzeba mieć na te bannery i billboardy. O tym, że to metoda krótkowzroczna, przekonuje jedno z najwspanialszych w ostatnich latach zjawisk w polskiej gospodarce: boom na piwa regionalne. Otóż polskie-niepolskie koncerny, które od kilkunastu lat produkują siury zamiast autentycznych trunków, zaczęły dostawać bęcki od małych browarów, tworzących wspaniałe warki, dzięki łączeniu rozmaitych odmian słodu i chmielu. Coraz więcej konsumentów przekonuje się do nowej oferty i odpływa od „tyskaczy” i im podobnej uryny.

Jaka to satysfakcja obserwować, jak wielcy kanciarze muszą podkulać ogony!

Pan Dobrodziej
Więcej w tym temacie (pełna lista artykułów)


 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 3)

Remonto

1 komentarz

1 marzec '16

Remonto napisał:

O tym nie pomyślałem, że jeśli jest reklama w Google, oznacza to że cena jest wygórowana.
Pomimo tego, zawsze wybieram naturalne wyniki, nie lubię płatnych wyników z Google.

profil | IP logowane

kinga77

133 komentarze

29 luty '16

kinga77 napisała:

No Ameryki nie odkryles Panie Dobrodzieju

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska