Dobrowolna przeprowadzka ma się zakończyć we wtorek. Po tym terminie władze zapowiedziały ewentualne eksmisje z użyciem siły. Prawie tysiącu uchodźców i imigrantów nakazano usunięcie prowizorycznych domków i opuszczenie terenu do godz. 20 we wtorek. Miejscowe służby pomocowe informują, że teren, który ma być „oczyszczony”, zajmuje dużo więcej niż tysiąc osób.
Od środy władze mają zająć się porządkowaniem terenu wchodzącego w skład „Dżungli”. Rozebrane zostaną wszelkie elementy powstałe w czasie trwania nielegalnego obozowiska, a jest ich nie mało – mieszkańcy zbudowali prowizoryczne stragany, kawiarnie, kościoły i meczety. Wszystko ma być rozebrane, a cały teren wzdłuż autostrady prowadzącej do portu ma zostać uprzątnięty.
- Najwyższa pora powiedzieć wszystkim imigrantom koczującym w obozowisku, że mamy gotowy plan pomocy, który sprawi, że wszyscy zyskają lokum w ogrzewanych kontenerach, a okolica odzyska ład i porządek – mówi Fabienne Buccio, przedstawiciel lokalnych władz.
Nie chcą opuścić obozowiska
Problem w tym, że nie wszyscy mieszkańcy „Dżungli” chcą dobrowolnie opuścić swoje namioty i prowizoryczne obozowisko. Na terenie obozowiska działają przedstawiciele ośmiu różnych organizacji dobroczynnych, w tym francuscy wolontariusze z grupy Lekarze Świata. To właśnie oni informują o nastrojach imigrantów, którzy nie chcą się zgodzić na niszczenie tego, co zbudowali w obozie.
- Nie wiem, czy to do końca dobry pomysł, aby zabierać stąd tych ludzi, a potem buldożerami niszczyć to, co zbudowali, czyli ich sklepy, kościoły, kawiarnie. Oferowanie im miejsca w kontenerach nie ma w sobie pierwiastka społecznego, integrującego. To tylko łóżko do spania, nic więcej – mówi Pascal Froehly z Caritasu.
Obecnie w “Dżungli” mieszka około 4 tys. imigrantów i uchodźców. Większość z nich za cel zakłada przedostanie się do Wielkiej Brytanii. Eksperci w ubiegłym tygodniu podali, że w obozie mieszka około 440 dzieci, w tym 291 bez rodziców i opiekunów.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk