O tym jak znaczącym dla norweskiej sztuki artystą był Nikolai Astrup świadczy chociażby fakt, że jedno z najważniejszych muzeów sztuki współczesnej w Oslo nazwane jest jego imieniem. Poza rodzinnym krajem ani nazwisko, ani sztuka tego znakomitego malarza scenek rodzajowych i pejzażysty nie są jednak powszechnie znane. Wystawa w Dulwitch Picture Gallery jest pierwszą prezentacją jego prac poza Norwegią.
Ekspozycję pod tytułem „Painting Norway” tworzy ponad dziewięćdziesiąt obrazów olejnych i grafik, przedstawiających: fiordy, góry, ukwiecone łąki, pola oraz charakterystyczną norweską zabudowę, w różnych porach dnia i roku. Żywe kolory, światło i tętniące życie w pracach Astrupa tak bardzo odróżniają jego twórczość od dzieł współczesnego mu, melancholijnego, sztandarowego norweskiego malarza Edvarda Muncha, w którego cieniu wciąż pozostaje. Prosty styl Astrupa (grube linie, miejscami plamy barw lokalnych), łączący emocjonalność i mistycyzm, może przywoływać skojarzenia z malarstwem naiwnym, a jednak Astrup był świadomym, wykształconym malarzem, który miał okazję zetknąć się ze wszystkimi nurtami artystycznymi swoich czasów podczas podróży do Francji czy Niemiec. Swoje doświadczenia wykorzystał w budowaniu narodowego języka wizualnego: do tworzenia dzieł powiązanych z tradycją i folklorem skandynawskim (np. drzewo przybierające postać trolla), dedykowanych pięknu rodzimego krajobrazu. Ważnymi dla niego i inspirującymi go miejscami, które malował wciąż od nowa przez całe życie były: stara plebania w Ålhus, gdzie dorastał jako syn kapłana, jego piękna zagroda w Sandalstrand (nazwana po nim „Astruptunet”), gdzie mieszkał (z żoną i ośmiorgiem dzieci) i pracował aż do śmierci oraz jezioro Jølstravatnet. Astrup zmarł na zapalenie płuc w wieku zaledwie czterdziestu siedmiu lat. Żył skromnie, nigdy nie zdobył majątku. Dokonał jednak czegoś wyjątkowego: wnikliwie obserwując i interpretując, zgłębił otaczającą go przyrodę i ludzkie relacje z nią.
Jego najlepiej rozpoznawalny obraz, noszący tytuł „Ogniska Nocy Świętojańskiej”, przedstawia jeden z ulubionych motywów malarza. Tryska z niego radosna energia, jakaś aura niesamowitości, wynikająca z odurzającego wręcz obcowania człowieka z naturą, którą przekształcił on na moment w przestrzeń biesiady. Płomienie i dym z palących się na wzgórzach ognisk szaleją tak jak tańczący wokół nich ludzie. To właśnie z powodu wyraźnie pogańskiego charakteru uwiecznionych obrzędów Nikolai Astrup nie mógł jako dziecko w nich uczestniczyć. Tym bardziej z lubością powracał do tego tematu w dorosłości.
Dzięki wystawie „Painting Norway” wystarczy zajrzeć do galerii Dulwich, aby poczuć skandynawską atmosferę tajemniczości, którą tak doskonale oddają prace Astrupa. I trzeba to zrobić koniecznie!