Dziennikarze „Daily Express” przeanalizowali ogłoszenia o pracę na rządowym portalu Universal Jobmatch. Znaleźli tam oferty, gdzie jednym z wymogów stawianych kandydatom do pracy była znajomość języka polskiego, czy rumuńskiego, albo bułgarskiego. I tutaj jeszcze nie ma problemu, ponieważ pracodawczy czy agencje pracy mogą wymagać od pracowników znajomości obcego języka, jeśli jest to konieczne w danym zawodzie. Problem pojawia się, jeśli język polski czy rumuński jest niezbędny przy ubieganiu się o stanowisko ochroniarza, sprzątaczki, czy asystenta nauczyciela – a przy takich właśnie zawodach pojawiał się ten wymóg.
Ta sytuacja stała się świetnym argumentem dla zwolenników opuszczenia przez Wielką Brytanię Unii Europejskiej. – Co się stało z brytyjskimi miejscami pracy dla brytyjskich pracowników? Jeśli przeciętne stanowisko pracy może być osadzone wyłącznie przez osobę mówiącą językiem wschodnioeuropejskim, to jest to skandal! Ta sytuacja wymknęła się spod kontroli – grzmi poseł Partii Konserwatywnej Philip Hollobone i dodaje – Jedynym sposobem, aby zatrzymać to szaleństwo jest głosowanie w referendum za opuszczeniem Unii Europejskiej. To nasza jedyna szansa – podkreśla.
Jawna dyskryminacja
„Daily Express” przytacza historię o poszukiwaniu pracy przez 52-letniego byłego żołnierza Johna Duffy’ego z Woking. Mężczyzna chciał podjąć pracę przy robotach wykończeniowych, ale w ogłoszeniu, które go zainteresowało, wymagano od kandydata biegłej znajomości języka polskiego. Duffy poruszył temat z doradcą z Jobcentre Plus, który z kolei polecił mu, aby się skontaktował z agencją, która umieściła ogłoszenie i tam złożyć reklamację. - Jestem mocno rozczarowany tą sytuacją. To bardzo niszczące dla mnie. Czuję się, jakbym walił głową w ścianę – skomentował sprawę John Duffy.
Eurodeputowana UKIP Jane Collins podkreśla, że przepisy UE zabraniają jawnej dyskryminacji pracowników, czyli nikt nie może podać w ofercie o pracę, że zatrudni przedstawiciela danego państwa. – Zamiast tego widzimy konieczność posługiwania się językiem obcym w pracy w Wielkiej Brytanii. W moich oczach to czysta dyskryminacja brytyjskich robotników, którzy cierpią przez to, że otworzyliśmy drzwi całej Europie Wschodniej w 2004 roku – mówi.
Języki wschodnioeuropejskie mile widziane
Strona Universal Jobmatch została uruchomiona przy okazji reformy systemu świadczeń socjalnych w UK. Znajdziemy tam np. takie oferty:
- praca dla ochroniarzy w Londynie, 7-8 funtów na godzinę, wymóg biegłej znajomości jednego z języków – węgierskiego, polskiego, rumuńskiego, rosyjskiego lub bułgarskiego
- praca dla konsultantów w Nuneaton, mówiących po polsku
- praca dla sprzątaczek w Oxford ze znajomością rumuńskiego
- praca dla zbrojarzy w centrum Londynu mówiących po rumuńsku
- zatrudnienie dla pracowników magazynowych w Nursling, znajomość języków wschodnioeuropejskich „pożyteczna”
- praca dla agenta nieruchomości w Bradford, 12,2 tys. funtów rocznie, „mówienie i rozumienie języka polskiego mile widziane”
Dziennikarze „Daily Express” zapytali pracowników ministerstwa pracy o to, ile spośród 85 tys. ofert publikowanych na portalu Universal Jobmatch stawia kandydatom wymagania znajomości języka polskiego lub innych wschodnioeuropejskich, ale nikt nie był w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Z chęcią natomiast wypowiedział się lider UKIP Nigel Farage. Jego zdaniem opisywana sytuacja to „farsa nie do przyjęcia”. – To oczywiste, że członkostwo Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej ma druzgocący wpływ na życie i perspektywy zwykłych brytyjskich pracowników.
K Kozak, MojaWyspa.co.uk