Ostatnie sondaże pokazały, że wśród Brytyjczyków rośnie grono zwolenników wyjścia Wielkiej Brytanii z UE. Cameron w ostatnim czasie zajęty był głównie rozmowami z europejskimi liderami i walką o swoje postulaty. Teraz chyba zaczęło do niego docierać, że wynik obiecanego referendum nie jest wcale taki jednoznaczny.
Cameron więc zaczyna powoli straszyć rodaków tym, co ich czeka gdy zagłosują za wyjściem UK z Unii Europejskiej. Jednym ze skutków będą zmiany we współpracy granicznej pomiędzy Wyspami i Francją. Według Camerona, Wielka Brytania będzie musiała zabrać funkcjonariuszy straży granicznej z francuskiego wybrzeża.
To z kolei sprawi, ze nielegalni imigranci nie będą musieli przejmować się brytyjską kontrolą graniczą na francuskim wybrzeżu. W efekcie w południowo-wschodniej Anglii w krótkim czasie zaczną powstawać obozowiska nielegalnych imigrantów, podobne do słynnej „Dżungli” z Calais.
Rzecznik Vote Leave, organizacji, która namawia do głosowania za wyjściem UK z UE oskarża Camerona o niepotrzebne „sianie paniki”. - 13-letnia umowa graniczna z Francją nie ma nic wspólnego z członkowstwem Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej.
Cameron obiecał, że referendum odbędzie się najpóźniej do końca 2017 roku, jednak wszystko na to wskazuje, że rozpisane zostanie na konie czerwca tego roku. Oczywiście jeśli podczas unijnego szczytu, który rozpocznie się 18 lutego, wszystko pójdzie zgodnie z planem Camerona.
- Wypowiedzi Camerona o „Dżungli” i zniknięciu brytyjskich pograniczników z wybrzeży Francji to znak, że obóz rządzący przystępuje do podkreślania roli Unii Europejskiej wobec bezpieczeństwa narodowego Wielkiej Brytanii – mówi Chris Mason, korespondent polityczny BBC.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.