MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

03/02/2016 10:38:00

Dokąd zmierzasz, Anglio?

Dokąd zmierzasz, Anglio?Wielką Brytanię dość obrazowo rysuje nam emitowany w latach 90. serial „Co ludzie powiedzą?” Zadbane domki, czyste ulice, a na nich... Anglicy, z różnych klas społecznych, ale jednak ciągle Anglicy. Krótko mówiąc – sielskie życie. Co dziś zostało z tego obrazu?
Anglia prezentowana w serialu „Co ludzie powiedzą?” (emitowany także w Polsce w latach 90.) z Patricią Routlegde w roli głównej (występuje jako Hiacynth'a Bucket) jawi się jako piękny kraj, mlekiem i miodem płynący. Bohaterowie – Anglicy z różnych klas społecznych wiodą spokojne, wręcz sielskie i anielskie, choć przepełnione humorem życie. Wszystko rozgrywa się w scenerii typowej dla Wielkiej Brytanii sprzed lat – jednakowe domki na ulicach, elegancko i dokładnie przycięte krzewy w ogrodach i co najważniejsze – Anglicy. Dziś wydaje się, że niewiele pozostało z serialowej wizji reżysera i jednocześnie producenta sitcomu Harolda Snoada. W Anglii znalezienie Anglika z krwi i kości, to niemal jak wygranie losu na loterii. W niektórych dzielnicach, na przykład Londynu, wydaje się to wręcz niemożliwe.

Zaczęło się od kolonii

Od kilkunastu lat obraz „starej” Wielkiej Brytanii zmienił się diametralnie. Dziś to jedno z najbardziej multikulturowych państw w Europie (obok Szwecji i Francji). Wszystko zaczęło się kilkadziesiąt lat temu. Wtedy jednak Wielką Brytanię zasiedlali głównie obywatele byłych kolonii Zjednoczonego Królestwa. Potem sytuacja wymknęła się chyba spod kontroli. Masowy napływ Hindusów, Azjatów, społeczności muzułmańskiej, ale także nas Europejczyków (zwłaszcza po rozszerzeniu Unii Europejskiej i otwarciu rynków pracy w kolejnych krajach Starego Kontynentu) sprawiły, że Anglicy zaczęli ze swojego kraju uciekać. Według statystyk opublikowanych przez Office for National Statistics na koniec grudnia 2014 roku w Wielkiej Brytanii osiedlili się obywatele następujących krajów: Indie – 793 000, Polska – 790 000, Pakistan – 523 000, Niemcy – 301 000, Bangladesz – 212 000, Południowa Afryka – 201 000, Chiny – 196 000, USA – 187 000, Nigeria – 178 000, Rumunia – 170 000, Włochy – 150 000, Francja – 147 000, Sri Lanka – 139 000, Litwa – 137 000, Jamajka – 136 000, Kenia – 129 000, Filipiny – 128 000, Portugalia – 127 000, Australia – 126 000, Zimbabwe – 120 000, Hiszpania – 119 000, Somalia – 114 000, Łotwa – 102 000. Z pozostałych 46 krajów (Kanada, Turcja, Afghanistan, Iran, Węgry, Irak, Słowacja, Nepal, Holandia, Bułgaria, Malezja, Nowa Zelandia, Cypr, Grecja, Uganda, Brazylia, Singapur, Czechy, Mauritius, Rosja, Tajlandia, Taiwan, Egipt, Arabia Saudyjska, Tanzania, Zambia, Japonia, Wietnam, Malta, Szwecja, Dania, Kongo, Libia, Kolumbia i Sierra Leone) przyjechało do Wielkiej Brytanii kolejnych 1 713 000 osób. Te ogromne liczby dobitnie świadczą o tym, co dzisiaj dzieje się w tym kraju.

Anglia tylko w nazwie

– Kiedy to wszystko się rozpoczęło, nie zdawałem sobie sprawy, że nabierze takich rozmiarów – przyznaje David, 30-latek z Londynu. – Nie pamiętam dokładnie, co wtedy myślałem. Byłem nastolatkiem i raczej polityka nie była moją ulubioną tematyką. Na pewno jednak nie sądziłem, że mój kraj powoli zacznie zanikać i zamieniać się w… sam do końca nie wiem w co. Teraz mamy tu tyle kultur i religii, że ciężko to ogarnąć i zamknąć w jedną całość. Czasami mnie to przeraża i wspólnie z dziewczyną myślę o wyjeździe do Australii lub Hiszpanii. Dziś, podobnie jak przed laty, nie umiem sobie wyobrazić dokąd to wszystko zmierza. Wiem jedno, chyba nie czuję dzisiaj, że mieszkam w Anglii. Mieszkam gdzieś, ale trudno powiedzieć gdzie – dodaje.

– Przybywanie kolejnych imigrantów do naszego kraju chyba przerosło naszych polityków. Wygląda na to, że nikt w odpowiednim momencie nie pomyślał, w jakim kierunku pójdą te zmiany i teraz mamy to, co mamy – mówi Neil.

– Myślę, że obecnie Anglii w Anglii jest jak na lekarstwo. Fakt, że część moich rodaków stąd wyjechała, a w ich miejsce przyjechali imigranci z całego świata, sprawił, że ciężko już czuć się tutaj jak w Anglii, o której opowiadała mi babcia. Teraz to jest zupełnie coś innego, co tylko na mapie nazywa się Anglią. Z prawdziwą Anglią ma jednak niewiele wspólnego – ocenia z zaś George.

– Nie spodziewałem się, że będzie to tak wyglądało. Czy mieszkam w Anglii? Trudne pytanie. Nie wiem – mówi z kolei Paul.

Nie zmieniajcie nas

Zmiany poszły w zatrważającym kierunku. Osiedlanie się w Wielkiej Brytanii kolejnych grup etnicznych spowodowało (zresztą nadal powoduje) budowanie na potęgę ośrodków kultury, szkół i kościołów. W samym tylko Londynie na pęczki mamy meczetów, polskich kościołów, czy hinduskich i buddyjskich świątyń (o innych mniejszych nawet nie wspominając). Niektóre dzielnice stały się jakby enklawami konkretnych narodowości. Na przykład Włosi zdominowali Richmond, Polacy głównie Ealing i Hammersmith, obywatele Indii - Southall, gdzie nawet w okresie hinduskiego święta Divali, zmienia się trasy i rozkłady jazdy autobusów, a w sklepach próżno szukać „normalnych” strojów. Zamiast tego możemy zakupić tradycyjne hinduskie. Podobne przykłady można mnożyć. Zresztą, nie tylko w Londynie. Brytyjczycy postrzegają to jednoznacznie. – Ogólnie nie mam nic przeciwko temu. Rozumiem, że ci ludzie chcą w jakiś sposób kultywować tradycje, w których się wychowali, ale nie podoba mi się to, że nie szanują naszych obyczajów – mówi Sally. – Skoro przyjeżdżają do naszego kraju i chcą tu żyć razem z nami, powinni to robić i powinni się dostosować – dodaje.

– Nie podoba mi się, to, że ci ludzie na co dzień chodzą w swoich strojach. Zrozumiałabym, gdyby ubierali je w dzień, w który idą na przykład do kościoła, czy na uroczystość rodzinną. Ale nie do pracy, szkoły, kina, czy na zakupy. Skoro przyjechali do Europy, do Anglii, powinni ubierać się tak jak my. Kobiety nie powinny zakrywać włosów i twarzy, zresztą mężczyźni także, bo takie przypadki też widujemy. Z prostej przyczyny – bo my tego tu nie robimy. Nikt im nie kazał tutaj przyjeżdżać. To był ich wybór, a więc automatycznie powinni zaakceptować nasze reguły i nasze obyczaje. Tymczasem czuję się, jakby to mnie w moim kraju zmuszano do akceptowania ich zwyczajów. Na to się nie godzę, bo to ja jestem u siebie – mówi Emma. – Gdybym pojechała na przykład do Arabii Saudyjskiej, oczywiste byłoby dla mnie zakrycie włosów. Zrobiłabym to z szacunku do kultury i obyczajów jakie panują w tym kraju, a więc z szacunku do jego obywateli. Niestety, nie widzę, aby podobnie robili ludzie, którzy przyjeżdżają stamtąd – dodaje.

– Pamiętam, jakiś czas temu odbyły się demonstracje, aby zakazać sprzedaży alkoholu, bo w islamie i jakichś tam jeszcze religiach nie wolno go pić. Co mnie to obchodzi. W mojej kulturze można to robić i my Anglicy to robimy. Chodzimy do pubów, pijemy piwo i whisky – czy to się komuś podoba, czy nie. Nie będziemy tego zmieniać. Jesteśmy u siebie – mówi Sam. 
 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska