MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

01/02/2016 16:15:00

Kiedyś muzyka coś dla ludzi znaczyła

z Wojciechem Waglewskim, który wystąpi razem z zespołem Voo Voo podczas Buch Fest (5-6 marca), rozmawia Sławek Orwat.

- W pierwszej połowie lat 90' występowałeś gościnnie na koncertach i płytach zespołu Homo Twist. Maciej Maleńczuk wystąpił natomiast na koncercie Voo Voo w Kamieniołomach i na płycie Flota Zjednoczonych Sił. Wasze drogi zeszły się także w projekcie Nick Cave i przyjaciele oraz na koncercie z okazji 25-tej rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych. W marcu spotkacie się w Londynie na Buch Fest. Czy możemy spodziewać się wspólnego wykonania "Kolegów", a może trzymacie jeszcze coś w zanadrzu, o czym nie chcecie mówić?

Wiesz co, ja z Maćkiem rozmawiałem ostatni raz chyba z sześć lat temu. Gdzieś tam zaprosił mnie wtedy jako gościa. Nie mam pojęcia, co on teraz robi i nie mam z nim żadnego kontaktu. W ogóle nie wiem co się z nim dzieje. Jak wygląda, to mniej więcej wiem, bo widziałem go gdzieś na zdjęciach. Wiem, że jakoś tam ewoluował i że odwrócił się tyłem do tego, co robił z Psychodancingiem. Ja tego nie komentuję. Nie pamiętam już tych piosenek. Koledzy... raczej nie przewidujemy tego. Wiem, że Maciek chciał się od tego odbić. On gdzieś tam mieszka pod Rzeszowem chyba teraz... nie wiem. Nie wiem. Jeśli jednak tak się zdarzy, że gdzieś się wcześniej spotkamy, w co wątpię zresztą, to możemy o tym porozmawiać. Pewnie spotkamy się w samolocie i może jeszcze gdzieś tam na miejscu, ale to wymagałoby jakiegoś przypomnienia sobie chociażby słów. Czarno to widzę trochę.

- Powiedziałeś, że nie chcesz komentować tego, co Maciej Maleńczuk robi, ale spróbuję Cię jednak mimo wszystko do tego sprowokować. Powiedziałeś kiedyś następujące słowa: "Ja go kocham jako człowieka. To jest facet trudny, piosenkarz, taka menda. A z drugiej strony, jest to ktoś. Ktoś w sensie osoba, bo kiedy się pojawia, to widać, że się pojawia. Można go lubić, można go nienawidzić. Ja go lubię, znam go z różnych sytuacji. Znam go z sytuacji, gdzie go nie lubiłem i nie lubię, znam go z sytuacji, gdzie go lubię i uwielbiam. Dla mnie jest to kawał artysty. Ja nie pracuję z ludźmi po to tylko, żeby się tak poocierać. Jest to człowiek, z którym mi się dobrze współpracuje, aczkolwiek trudno.” Ostatnimi czasy pojawiły się głosy, w tym także opinia jednego z jego bliskich współpracowników - perkusisty Pudelsów i Homo Twist Artura Hajdasza, który w prowadzonej przeze mnie audycji radiowej zasugerował, że jakiś czas temu Maciek świadomie wybrał granie pod masową publikę, wyrzekając się tym samym swoich ideałów z wczesnego okresu artystycznego. Zgodzisz się z tą opinią?

Ja kompletnie tego nie komentuję. Ja Maćka podziwiam za to, że on nie ściemnia. To jest jeden z nielicznych artystów, jeśli nie jedyna osoba, która naprawdę mówi to, co myśli. Kiedyś miał taki program telewizyjny ze Szczepanikiem. Był to program,  w którym starszy artysta śpiewał piosenkę młodszego, a młodszy starszego i właśnie Maciek wziął w nim udział ze Szczepanikiem, któremu powiedział na wizji to, co wtedy myślał i absolutnie wierzę, że tak właśnie myślał - jak pan to robi, że pan nigdy nie chciał być gwiazdą, a jest pan jedną z największych gwiazd muzyki rozrywkowej w Polsce, a ja całe życie chciałem być gwiazdą i nie jestem. Wiesz, kiedyś Barbara Walters zadała takie pytanie młodemu Iglesiasowi - chciałeś być gwiazdą, czy chciałeś być artystą? Iglesias odpowiedział, że chciał być gwiazdą. To jest bardzo ważne rozróżnienie, ponieważ myślę, że każdy, kto zajmuje się zwłaszcza muzyką rozrywkową, musi sobie takie pytanie zadać dlatego, że bycie gwiazdą dużo kosztuje i trzeba wtedy pójść na pewien kompromis. Wykonując koncerty lub nagrywając płyty jako gwiazda, trzeba myśleć o tym, czy to będzie się podobało i myśleć o tym, co zrobić, żeby to się podobało. Będąc natomiast artystą, trzeba być absolutnym egoistą, ponieważ jedynym cenzorem tego, co się robi, powinien być sam muzyk i jeśli to się artyście podoba, to jest szansa, że spodoba się także ludziom. To jest dosyć istotne pytanie, bo ono determinuje sposób życia tak naprawdę.

- Sugerujesz, że Maciek wybrał bycie gwiazdą?

No z tego, co wtedy powiedział w tym programie i jeszcze w jakimś wywiadzie, w którym stwierdził, że ma już dosyć grania rock and rolla i teraz chce po prostu być gwiazdą, można tak sądzić. O tym, że chce być gwiazdą mówił zresztą wielokrotnie i ja go bardzo za to szanuję. Chciał być gwiazdą i został gwiazdą. Na jego koncertach, na które zostałem zaproszony, nieprzebrane tłumy ludzi piszczały jak na koncercie Czerwonych Gitar, na którym byłem mając lat 14, a więc dopiął swego. Mówił, że chce być gwiazdą i gwiazdą został, a nie udawał, że jest muzykiem alternatywnym, a piosenki śpiewa dla jaj, tylko bardzo się określił i naprawdę stał się - ja wiem, że on tego słowa nie lubi - osobą wiarygodną. Moi synowie, którzy są muzykami, którzy nie cierpią żadnej zdrady w muzyce i jakiegoś takiego ściemniania, uważają, że to jest fantastyczny artysta, co nie oznacza, że każdy element jego twórczości jest nam bliski, bo nie wszystkie rzeczy, które on robi mi się podobają i to jest oczywiste, natomiast chapeau bas za to, że po prostu robi to, co chce robić i jest bardzo silny w tym, co robi. Z tego, co gdzieś czytałem, ostatnio zapragnął zostać saksofonistą. Daj mu Boże zdrowie. Może mu się to uda. Ja natomiast mam nadzieję, że on kiedyś jednak wróci do pisania tekstów, żeby nie tylko grać covery, albo śpiewać tłumaczenia piosenek jugosłowiańskich, tylko znów zacznie pisać swoje. Chciałbym - mówię teraz egoistycznie dla siebie i dla mojej rodziny - żeby znowu pisał takie piosenki, z jakich był kiedyś znany. Także wracając do twojego pytania, to jest to koleś, który nigdy nie ściemniał i który wszystko miał wypisane na twarzy. Wiesz... on nie jest osobą łatwą w obcowaniu i są ludzie, którzy go nie cierpią, ale mnie jest bliski i bardzo go cenię. Mam nadzieje, że będzie to fajne spotkanie, bo - tak jak mówiłem - nie widzieliśmy się już dawno.  

- "Nasza wspólna płyta to naturalny owoc wieloletnich poszukiwań trójki dojrzałych artystów. Wszyscy trzej byliśmy stęsknieni za melodiami, których brakuje w tym, co robimy na co dzień". To twoje słowa o albumie Męska Muzyka. Ta płyta rzeczywiście jest całkowicie inna od tego, co wszyscy trzej robicie, a jednocześnie momentami można się w niej doszukać dancingowej nuty znanej z albumu Koledzy. Skąd czerpaliście inspiracje podczas tworzenia tego krążka i jak pracuje ci się twórczo z synami?

Tak naprawdę, to ja chciałem nagrać drugą w życiu płytę osobistą typu Gra-żonie i z takim pomysłem szedłem do studia. Chciałem, żeby Piotrek Emadziak mi ją nagrał i wyprodukował i żeby Fisz zerknął na nią okiem człowieka, którego poczucie estetyki bardzo cenię. W międzyczasie zaczęło się jednak okazywać, że ich udział w tej płycie jest coraz bardziej znaczący i w trakcie nagrań jakoś tak doszliśmy do wniosku, że  może spróbujemy zrobić razem tę płytę, wręcz założyć zespół. I wtedy pierwszy raz Fiszu wziął w ogóle basówkę do ręki i coś tam napisał, Emadziak dokonał pewnej selekcji utworów, które przyniosłem i powolutku zaczął się tworzyć zespół i to było fantastyczne. Skąd inspiracje? To właśnie jest pytanie, bo był to taki okres, w którym oni zaczęli się mocno przysłuchiwać muzyce lat 60' i 70', którą ja akurat wtedy grałem. Ta umiejętność grania muzyki na żywo, a nie klejenia jej, nie samplowania, tylko zagrania w studiu na setkę bardzo - myślę - ich frapowała, a mnie z kolei interesowało ich spojrzenie na tę muzykę przez pryzmat technologii, przez pryzmat bardziej oszczędnego patrzenia na solówki, na coś wybujałego, co w tamtych latach panowało i myślę, że to było fajne połączenie, które spowodowało, że ta płyta była bardzo dużym sukcesem komercyjnym, co nas zupełnie zaskoczyło i co było podobne jak z płytą Koledzy, która pomimo, że powstała w trzy dni, była w ogóle jakimś mega ciosem. I to jest dla mnie taka nauka, którą mogę z własnego życia wyciągnąć, że im mniej się człowiek napina w pisaniu różnych rzeczy zwłaszcza prostych typu piosenki, tym jest lepszy efekt, bo jeśli nie widzi się i nie czuje tego wysiłku, to chyba jest to fajniejsze i tak powinno być. Skoro ma to być lżejsze, to musi to być też lekko nagrywane. Natomiast druga płyta z synami, to już była płyta zespołu z wymyśloną w zasadzie przez Fisza opowieścią, bo głównie ta opowieść zadecydowała o całej stronie literackiej tego przedsięwzięcia. Była to też płyta, na której znaliśmy już swoje umiejętności, wiedzieliśmy co kto umie i czego szuka. Także wracając do twojego pytania, te inspiracje biorą się z tego wszystkiego, co nas w muzyce interesowało począwszy od klasyki rocka, przez muzykę bluesową, której wtedy zaczęli - zdaje się - słuchać sporo. Od jakiegoś czasu jest taki fantastyczny boom klasyków rocka. Bob Dylan nagrywa świetne płyty, Nick Cave też nagrywa świetne płyty, Patty Smith gra fantastyczne koncerty. W czasach, kiedy zaczynałem grać muzykę rockową wydawało się, że muzyk po skończeniu 30-ki powinien dać sobie spokój z jej uprawianiem, natomiast w tej chwili nie tylko mnie, ale i moim synom wydaje się, że są to mistrzowie gatunku i to jest fajne, bo ja uważam, że ta muzyka musi się rozwijać w relacjach mistrz - uczeń, tak jak każda inna sztuka .  

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska