Strajkowe pikiety pojawiły się przed blisko 250 szpitalami w Wielkiej Brytanii. W tym czasie opiekę nad pacjentami starali się sprawować pozostali specjaliści, ale już teraz wiadomo, że skutki strajku młodych lekarzy odczuło – mniej lub bardziej - ponad 20 tys. pacjentów. Odwołano około 4 tys. zabiegów i operacji. Pacjenci, którzy wiele czasu czekali na poważne badania, również odeszli w kwitkiem. Inni muszą ustalić nowy termin wizyty.
O co tak naprawdę chodzi protestującym? To głównie protest 55 tysięcy młodych lekarzy, którzy w ten sposób nie zgadzają się z rządowymi propozycjami zmiany zasad ich zatrudniania. Ministerstwo zdrowia chce, aby lekarze więcej pracowali w weekendy, brali więcej dyżurów nocnych. Głównie z uwagi na braki kadrowe i pogarszającą się jakość opieki medycznej w brytyjskich szpitalach.
Pierwszy z trzech strajków
Ale młodzi lekarze boją się, że zmiany proponowane przez ministerstwo sprawią, że będą musieli pracować więcej za mniej. Wczorajszy strajk był pierwszym z trzech zaplanowanych protestów, które paraliżują brytyjską służbę zdrowia. Na kolejny strajk nie trzeba będzie czekać długo. Proponowany termin do 26 stycznia. Kolejny – 10 lutego – ale ta akcja ma swoich zasięgiem objąć jeszcze więcej oddziałów szpitalnych.
Pozostaje mieć nadzieje, że zaplanowane na ten tydzień rozmowy pomiędzy lekarzami i przedstawicielami ministerstwa zdrowia przyniosą jakieś kompromisy. Rzecz jasna na tym wszystkim najgorzej wychodzą pacjenci.
– Problem w tym, że jeśli komuś przepadł termin operacji, to teraz nie bardzo ma szanse na ustalenie nowej daty. Tego rodzaju akcje protestacyjne powodują u pacjentów zrozumiały stres i niepokój. Znowu muszą czekać. Tygodniami, a może miesiącami. A wiele z tych odwołanych operacji to poważne zabiegi okulistyczne czy ortopedyczne, które mają ogromny wpływ na jakość życia – mówi Katherine Murphy z Patients Association.
- Ludzie się mocno niepokoją co będzie dalej – mówi Joyce Robins z organizacji Patient Concern – Już teraz musieli czekać na operacje czy zabiegi, a przez protest lekarzy znowu trafią do kolejki, a wszyscy wiemy jak napięte są harmonogramy.
Minister Hunt cały czas podkreśla, że zmiana organizacji czasu pracy lekarzy jest niezbędna. – Chcemy przede wszystkim tego, aby pacjenci mogli liczyć na bardzo dobrą opiekę również w weekendy i podczas nocnych dyżurów lekarskich. Obecnie jeśli ktoś w weekend dostanie ataku serca to ma 20 proc. mniej szans na przeżycie niż w dni powszednie. To jest niedopuszczalne – mówi Hunt.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.