Z danych zebranych przez Action for Rail wynika, że kolejowe bilety pozwalające milionom mieszkańców UK na dojazdy do pracy kosztują aż sześć razy więcej w stosunku do ich wynagrodzeń, gdy porównamy do z wydatkami i zarobkami mieszkańców innych państw europejskich.
Nawet gdy w obliczeniach wzięto pod uwagę nie minimalne stawki zarobków w UK, ale średnią krajową, to i tak okazywało się, że mieszkańcy Wysp na przejazdy kolejowe wydają więcej niż np. Włosi. Najlepszym przykładem są dojazdy kolejowe do Londynu. Brytyjczyk, aby dostać się do pracy w stolicy, kupując okresowy bilet kolejowy przeznacza na ten cel nawet 13 proc. swojego wynagrodzenia. Tymczasem Włoch na ten sam cel (dojazd do pracy w stolicy) wyda zaledwie 2 proc. swojej pensji.
Miesięczny bilet na trasie Chelmsford-Londyn to wydatek nawet 358 funtów, tymczasem na trasie o podobnej długości do Rzymu zapłacimy równowartość 37 funtów, do Barcelony 56 funtów, a do Berlina 95 funtów. Nawet we Francji wyjdzie taniej – podobna trasa do Paryża będzie nas miesięcznie kosztować 234 funty. To właśnie francuski przykład znalazł się na drugim, po UK miejscu. I mimo to jest o aż o 30 proc. tańszy niż dojazd do Londynu.
Kolejna podwyżka
Ceny biletów kolejowych w UK od ponad 10 lat rosły szybciej niż inflacja, a kolejne rządy robiły sporo, aby wydatki kolejowe przenosić z podatników na pasażerów. Od dziś miliony osób dojeżdżających pociągami do pracy w UK znowu płacą za bilety więcej. Tym razem doroczna podwyżka sięgnęła 1,1 proc. Mimo, że rząd obiecywał zamrożenie cen biletów kolejowych w ujęciu realnym, to ceny biletów zostały powiązane z indeksem cen detalicznych. To oznacza, że stawki za przejazdy nadal rosną powyżej inflacji, która jest w UK obecnie zerowa.
Action for Rail to organizacja, której celem jest renacjonalizacja brytyjskich kolei i wprowadzenie zmian korzystnych dla pasażerów. Jej członkowie na dziś zaplanowali protesty na 60 stacjach kolejowych w UK. Ich eksperci wyliczyli, że ponowna nacjonalizacja kolei sprawiłaby, że budżet państwa zyskałby dodatkowe 1,5 mld funtów. Z sondaży społecznych wynika, ze 62 proc. dorosłych mieszkańców Wielkiej Brytanii chce, aby kolej należała do państwa, a obecne ceny biletów uważa za mocno wygórowane.
- Nie dziwię się, że pasażerowie postrzegają kolej za zbyt drogą w stosunku do oferowanej jakości. Mamy za sobą lata nieudanych prywatyzacji, które w spadku zostawiły nam zbyt wysokie ceny biletów, przeludnione pociągi i starzejącą się infrastrukturę. Ministrowie powinni się w końcu ocknąć i przestać pozwalać prywatnym właścicielom na dojenie systemu i osób muszących dostać się pociągiem do pracy – uważa Frances O’Grady z organizacji związków zawodowych TUC.
Ale operatorzy kolejowi bronią się, że wyliczenia Action for Rail nie obejmują różnic w jakości transportu i poziomu dofinansowania z budżetów państw. Podkreślają też, że podwyżki cen biletów w dużej mierze były podyktowane przez rząd.
- Od prawie dziesięciu lat ministrowie decydowali się na podwyżki cen przejazdów okresowych powyżej wskaźnika inflacji. W efekcie do tego biznesu więcej dokładają pasażerowie, niż wszyscy podatnicy. W ostatnim czasie ten trend zaczął się zmieniać – mówi Paul Plummer, prezes Rail Delivery Group, która reprezentuje m.in. Network Rail
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.