Zdaniem ekspertów, Wielka Brytania nie jest gotowa na radzenie sobie z bezprecedensowymi powodziami, spowodowanymi przez ulewne opady deszczu. Pokazał to świąteczny weekend, kiedy to na północny po raz kolejny zabezpieczenia nie zatrzymały fali wody zalewającej tysiące domów i mieszkań.
Najbardziej ucierpiały trzy miasta – York, Leeds i Manchester, a także dziesiątki innych miast i wsi. Eksperci podkreślają, że zmieniający się klimat powoduje coraz częściej trudne do przewidzenia ulewne opady deszczu, które w krótkim czasie powodują bardzo szybkie spiętrzenie się wody i zalewnie miast i wsi. Premier David Cameron ostatnie wypadki nazwał bezprecedensowymi i zapowiedział na dziś swoją wizytę na zalanych terenach.
Czy zabezpieczenia wytrzymają?
Co gorsza, meteorolodzy zapowiadają kolejne ulewne opady deszczu w tym tygodniu. Na zalane tereny skierowano dodatkowych 200 osób, które dołączą do 300-osobowej ekipy koordynującej likwidowanie strat. Rzecznik rządu zapewnił, że w gotowości jest ponad tysiąc żołnierzy, którzy w każdej chwili mogą zostać skierowani na północ Anglii.
Obfite opady deszczu mają pojawiać się na północy już w środę. Wizja kolejnych opadów rodzi poważne pytania o stan zabezpieczeń powodziowych. Eksperci zauważają, że budowane lata temu umocnienia i pompy nie są w stanie zmierzyć się z coraz częściej występującymi gwałtownymi opadami deszczu o tej porze roku. Lokalne władze w świąteczny weekend były zmuszone do poświęcenia części terenów, po to, aby uratować inne, bardziej cenne. Tak było m.in. w York, gdzie wielokrotnie dochodziło również do awarii pomp, które się przegrzewały.
- Muszę przyznać, że nadal jesteśmy w poważnych tarapatach. Pocieszające jest chociaż to, że stan wody na rzece przestał już rosnąć – mówi Charlie Croft, jeden z przedstawicieli władz York.
Krajobraz po powodzi
Woda zalewająca ulice miast i wsi to nadal poważny problem na północy Anglii. Zalanych jest wiele domów i nieruchomości komercyjnych. W Leeds nadal pod wodą znajduje się wiele głównych dróg w centrum miasta. W Greater Manchester ponad 7 tysięcy gospodarstw domowych nie ma prądu.
Eksperci jak na razie nie są w stanie oszacować wartości strat, jednak analitycy z PricewaterhouseCoopers ostrożnie mówią nawet o 1,3 mld funtów. Pojawia się coraz więcej pytań o gotowości Wielkiej Brytanii do tego rodzaju powodzi, powodowanych przez nagłe opady deszczu związane z coraz częściej występującymi w rejonie UK sztormami i huraganami. Dziennikarze przypominają też o decyzji rządu sprzed pięciu lat, kiedy to ograniczono wydatki na infrastrukturę przeciwpowodziową.
Politycy opozycji nawołują do ponadpartyjnej współpracy, której celem ma być właściwe inwestowania w zabezpieczenia przeciwpowodziowe. Ich zdaniem finansowanie tego typu przedsięwzięć powinno być niezależne od wyników kolejnych wyborów, a ich realizacja powinna zostać rozpisana na lata i prowadzona bez względu na barwy polityczne ekipy rządzącej.
Jeszcze przed świętami, rząd opublikował dane dotyczące wydatków na zabezpieczenia przeciwpowodziowe w ciągu 5 ostatnich lat. Po roku 2010 inwestycje spadły o prawie 30 proc. Zaczęły stopniowo rosnąć dopiero w latach 2013-2014, po tym jak liczba powodzi zaczęła gwałtowanie rosnąć. Ogólnie do 2014 budżet inwestycyjny został zredukowany do 228 mln funtów.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk