MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

23/12/2015 21:59:00

Święta po polsku

W Polsce, na Wyspach, z karpiem, pierogami, wśród bliskich, samotnie. Jak i gdzie spędzamy Boże Narodzenie tym razem? – zapytaliśmy respondentów Mojej Wyspy.


aIwona Woropaj
Mama gotowała bardzo dużo, zaczynała już dwa dni wcześniej, ze względu na to, że pochodzę z dużej rodziny. Nie jedliśmy nigdy 12 dań, ale były 4. Najważniejsza była ryba, ale nie jedliśmy karpia ze względu na dzieci. Zamiast karpia była ryba panierowana. Mój wujek przebierał się za Świętego Mikołaja, wchodził na balkon, a wszystkie dzieci nigdy nie wypatrywały na niebie pierwszej gwiazdki, tylko Mikołaja z nadzieją, że już przyszedł... W pamięci jednak utkwiły mi święta z pierwszą sztuczną choinką i pierwszymi migającymi, grającymi światełkami. To była prawdziwa radość. Uwielbialiśmy włączać te światełka, nikt wówczas takich nie miał, tym bardziej napawało to nas szczęściem. W tym roku zostaję w Anglii, pomagam w przygotowaniu świąt podobnych do tych, które pamiętam z dzieciństwa. Próbujemy nawiązywać do tradycji w Polsce, ale także do tradycji angielskiej, szczególnie tej związanej z prezentami. Tutaj dzieci otrzymują je rano, tuż po przebudzeniu...

aSylwia Pawłowska
Na myśl przychodzi mi jedna historia sprzed kilku lat. To była ostatnia Wigilia mojego taty, który był bardzo chory. Postanowiliśmy wspólnie z rodzeństwem wyręczyć mamę z przygotowań do tych świąt. Jedna z próśb mamy dotyczyła przywiezienia już przygotowanych potraw z karpi. Mój mąż był tak przejęty rolą, że przywiózł 10 karpi do domu o drugiej w nocy. Wszystkie były żywe, wymagały obróbki, którą zajmował się do rana. Moja kuchnia idealnie wysprzątana przed świętami pozostała w opłakanym stanie. Byłam załamana sytuacją... Jednak opowieść związana z innymi Świętami Bożego Narodzenia zdecydowanie przyćmi tę z karpiami, chociaż również jest związana  z przygotowaniem do świąt i z porządkami. Po iluś latach w końcu spełniłam swoje marzenie i kupiłam sobie maszynkę do robienia makaronu. Mąż zaczął na mnie pomstować, ponieważ uznał, że maszynka jest zbędną. Uznałam jednak, że po 13 latach małżeństwa mam prawo taka maszynkę posiadać, nawet jeżeli miałabym jej używać tylko raz w roku. Zawsze makaron robię jakiś czas wcześniej, są jego dwa rodzaje, każdy obficie obsypuję mąka I umieszczam do suszenia na górnych partiach mebli kuchennych. Tak też zrobiłam przed świętami. Kiedy makaron się wysuszył po kilku dniach poprosiłam męża, aby sięgnął po dwie tace z makaronem i mi je podał. Mąż wszedł na stołek i wywrócił na mnie, na kuchnię połączoną z pokojem dwie tace wysuszonego, obficie obsypanego mąką makaronu. Zaniemówiliśmy, wszystko dookoła wyglądało jak podczas śnieżnej zadymki. Nie wiedziałam co mam zrobić, ale gdy opadły emocje, gdy po kilku minutach dotarto do mnie, co się stało... cóż było robić, rozłożyłam stolnicę i zabrałam się do zrobienia nowego makaronu. Maszynka przydała się drugi raz.

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska