Szereg zmian właścicielskich w pierwszej dekadzie XXI wieku ukształtował obecny układ sił na brytyjskim rynku motoryzacyjnym. Do BMW należą dwie arcybrytyjskie marki: Rolls-Royce oraz Mini. Właścicielem luksusowego Bentleya jest Volkswagen a Jaguara i Land-Rovera hinduski koncern Tata. Inny legendarny brytyjski producent – Aston Martin, ma kuwejckich udziałowców. A co z pechowym Roverem? Prawa do nazwy BMW sprzedało hindusom z Tata, ale póki co nie podjęli oni prób wskrzeszenia tej zasłużonej marki.
Jeśli ktoś już uprze się, by kupić brytyjski samochód, którego właścicielem nie jest zagraniczny koncern, ma do wyboru kilkanaście niewielkich wytwórni luksusowych i rzecz jasna bardzo drogich aut, z których największym jest Morgan, produkujących rocznie nieco ponad tysiąc samochodów.
Rynek kwitnie jak nigdy
Tyle historii. Oczywiście można spierać się na ile brytyjski przemysł motoryzacyjny pozostaje „brytyjski”, ale z danymi finansowymi i statystycznymi spierać się nie sposób. A te wyraźnie wskazują, że od początku obecnej dekady sektor ten rośnie w oczach. W 2009 roku w brytyjskich fabrykach wyprodukowano łącznie niecały milion samochodów a w 2014 było ich już ponad 1,5 mln, z czego na eksport trafia aż 78 proc.
Najwięksi producenci to japoński Nissan, produkujący w swoim zakładzie w Sunderland pół miliona aut rocznie; Land-Rover z produkcją rzędu 374 tys. sztuk oraz Mini, produkujące blisko 179 tys. aut rocznie. Pierwszą piątkę uzupełniają dwie inne japońskie marki – Toyota oraz Honda.
Zdaniem ekspertów z SMMT, obecne tempo wzrostu branży pozwala zakładać, że już w 2017 roku pobity zostanie rekord w liczbie wyprodukowanych samochodów z 1972 roku a w 2018 roku produkcja przekroczy 2 mln sztuk rocznie.
Skok, jaki wykonała brytyjska motoryzacja w ciągu zaledwie kilku lat, najlepiej pokazuje wartość sektora, szacowana obecnie na 69,5 mld funtów. Wzrosła ona w stosunku do roku 2000 aż o 65 proc. W samym 2014 roku inwestycje w tej branży wyniosły 4,7 mld funtów.
Nie jest to jednak szczyt możliwości brytyjskiej motoryzacji. Eksperci przyznają, że już dziś wartość ta mogłaby być o 4 mld funtów wyższa, gdyby tylko udało się wypełnić znaczącą lukę w rynku jaką jest produkcja elementów wyposażenia. W tej chwili tylko jedna trzecia części wykorzystywanych do produkcji samochodów w brytyjskich fabrykach pochodzi od brytyjskich producentów. Dla porównania, w Niemczech aż dwie trzecie części produkowanych jest lokalnie.
W sektorze zatrudnionych jest obecnie około 800 tys. osób, z czego 158 tys. pracuje bezpośrednio przy produkcji samochodów a pozostali zatrudnieni są przy produkcji silników czy innych elementów wyposażenia aut. Jeszcze w 2000 roku branża motoryzacyjna zatrudniała ponad 900 tys. osób, ale zdaniem ekspertów różnica ta wynika nie ze skali produkcji a jej lepszej wydajności. Na jednego pracownika zatrudnionego przy montażu samochodów przypada dziś 11,5 samochodu rocznie, o ponad dwa więcej, niż zaledwie pięć lat temu. Statystyczny pracownik generuje dziś około 440 tys. funtów przychodów rocznie.
SMMT zauważa, że tak dobra kondycja sektora jest w dużym stopniu zasługą dobrej współpracy pomiędzy branżą a rządem. „Nie można przecenić znaczenia polityków dla tak konkurencyjnego globalnie sektora jak nasz. Wiele krajów rywalizuje o te same inwestycje” - przyznawał Mike Hawes, prezes stowarzyszenia.
Ogromne znaczenie ma również kondycja światowej gospodarki. Przy tak dużym uzależnieniu od eksportu każdy poważniejszy wstrząs gospodarczy może poważnie zachwiać branżą motoryzacyjną na Wyspach.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.