W tym tygodniu w Brukseli odbędzie się kluczowy dla Davida Camerona szczyt, podczas którego brytyjski premier będzie próbował przekonać czołowych polityków do przyjęcia jego oczekiwań. W zamian Cameron obiecuje, że utrzyma Wielką Brytanię w UE.
Tymczasem najnowszy sondaż pokazuje, że zwolenników „Brexitu” jest coraz więcej, a głosy za wyjściem z Unii Europejskiej i pozostaniem w strukturach unijnych rozłożyły się po 50 proc. Cameron musi więc wziąć pod uwagę, że społeczeństwo na Wyspach jest mocno podzielone w tej kluczowej sprawie. Jak więc by nie poprowadził swojej strategii, to i tak połowa wyborców będzie niezadowolona.
Po raz pierwszy pół na pół
Wspomniany sondaż przeprowadzono na zlecenie grupy promującej kampanię „Vote Leave”. W wynikach badania odrzucono osoby niezdecydowane, a następnie okazało się, że dokładnie 50 proc. zdecydowanych jest za opuszczeniem Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię. Badanie przeprowadzone przez ICM po raz pierwszy pokazało, że obie grupy – „leave” i „remain” – są tak do siebie zbliżone. We wszystkich wcześniejszych badaniach od 2013 roku obie te grupy dzieliła spora przepaść procentowa.
Wynik sondażu, w którym 50 proc. osób opowiada się za wyjściem UK z UE to poważny cios dla Camerona. Brytyjski premier w czwartek będzie musiał stawić czoła europejskim liderom i przekonać ich do swoich planów reform zasad członkowstwa Wielkiej Brytanii w UE. Ale w zamian przywódcy najważniejszych państw w UE oczekują tego, że Wielka Brytania w Unii zostanie, a obiecane przez Camerona referendum nie zmieni zbyt wiele.
Tymczasem rosnąca w siłę grupa zwolenników „Brexitu” mocno psuje szyki Cameronowi. Coraz więcej eurosceptyków zarzuca Cameronowi, że jego plan nie ma szans na realizację, a sam premier na używa reformy świadczeń socjalnych do osiągnięcia partyjnych celów.
Eksperci słusznie też zauważają, że nawet jeśli w lutym uda się Cameronowi zawrzeć korzystną umowę z Brukselą, to jej zapisy rychło podważą europejscy sędziowie, nie mówiąc już o trudnym do przewidzenia wyniku referendum w UK.
- Jeśli spojrzymy na wyniki najnowszego sondażu, to wygląda on dużo, dużo inaczej od tego przeprowadzonego zaraz po wyborach parlamentarnych. Wtedy zwolenników opuszczenia UE praktycznie nie było widać. Przez ten czas nasza praca i kampanie informacyjne sprawiły, że obecnie obie grupy idą niemal „łeb w łeb”, a wszystko to dzieje się w przededniu wydania decydującego orzeczenia Rady Europejskiej wobec propozycji reform Camerona. Poza tym warto też podkreślić, że propozycje Camerona są dość trywialne i ich przyjęcie praktycznie nie zmieni pozycji Wielkiej Brytanii w UE – mówi Matthew Elliott, szef kampanii „Vote Leave”.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk