MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

30/11/2015 13:33:00

Wyspy zagranicznych przestępców

Wyspy zagranicznych przestępcówNa koncie mają kryminalną przeszłość we własnych krajach, a mimo to szeroką falą napływają na teren Wielkiej Brytanii. I kontynuują tu swoją przestępczą działalność. – Dość tego! – grzmią brytyjskie władze, zapowiadając podjęcie zdecydowanych kroków w tej sprawie.
Zaginęła 28 sierpnia 2014 roku. W poszukiwaniach 14-letniej Alice Gross, z londyńskiej dzielnicy Hanwell, brało udział ponad 600 policjantów, wspieranych przez mieszkańców pobliskich okolic. To była największa tego typu akcja od lat. Po miesiącu ciało dziewczynki zawinięte w folię i ukryte pod kłodami wyłowiono z rzeki Brent, a niedługo potem w jednym z parków znaleziono wiszące na drzewie zwłoki Arnisa Zalkalnsa. Po kilku miesiącach dochodzenia śledczy ogłosili, że zebrane dowody wskazują, że to on był zabójcą Alice.

Sprawa wstrząsnęła opinią publiczną. Dopiero wtedy wyszło na jaw, że 41-letni Zalkalns miał już na sumieniu morderstwo własnej żony, za co przesiedział 7 lat za kratkami w rodzinnej Łotwie. Mimo to, w 2007 roku bez problemów wjechał na teren Zjednoczonego Królestwa – po raz pierwszy, bo potem przekraczał granicę wielokrotnie.

Zalkalns już nie odpokutuje za swoją zbrodnię, ale w brytyjskich więzieniach nie brakuje zagranicznych przestępców. Wśród nich jest pięciu Polaków, odsiadujących wyroki 9 i 10 lat za śmiertelne pobicie rodaka w Doncaster, w sierpniu 2014 roku. Trzech oprawców było w przeszłości karanych w Polsce za ataki z użyciem przemocy.

W tym samym miesiącu czterej inni recydywiści znad Wisły brutalnie pobili prof. Paula Kohlera, podczas rabunkowego napadu na jego dom w londyńskiej dzielnicy Wimbledon. Mężczyzna został tak skatowany, że potrzeba było sześciu operacji, żeby zrekonstruować jego zdeformowaną twarz. Bandyci spędzą za kratkami po 13 i 19 lat.

Ekwadorczyk, czyli Hiszpan

To już prawdziwa plaga. Tylko w ciągu roku, w okresie od czerwca 2014 do czerwca 2015, do brytyjskich więzień trafiło 190 tys. obcokrajowców. W tej grupie co najmniej 30 tys. ma na koncie kryminalną kartotekę w krajach, z których pochodzą. Co najmniej, bo zaledwie niespełna połowę zatrzymanych sprawdzono pod tym kątem. Według fachowców to wierzchołek góry lodowej, gdyż policja i służby graniczne nie dysponują odpowiednimi informacjami, żeby identyfikować kryminalistów i zapobiegać ich niekontrolowanemu napływowi na Wyspy.

Symptomatyczny jest tu przypadek pedofila z Ekwadoru. Juan Guerra Landazuri (44) niespełna trzy lata, w okresie 2002-2005, spędził w brytyjskim więzieniu za seksualne molestowanie nieletniej, po czym został deportowany do swojej ojczyzny. Ale dwa lata temu znów, tym razem z hiszpańskim paszportem i zmienionym nazwiskiem, jako Juan Alexandro Guerra, wrócił na Wyspy w ramach programu wymiany pracowników i zakotwiczył w Ipswich, w hrabstwie Suffolk. Tam przez 1,5 roku był zatrudniony w Lincolns Care, ośrodku pomocy społecznej, zajmującym się młodymi ludźmi, mającymi problemy w nauce. Mroczna przeszłość Ekwadorczyka wyszła na jaw w maju 2015 roku, kiedy jedna z nieletnich dziewcząt oskarżyła go o napastowanie seksualne.

– Jestem wstrząśnięty tą sprawą. Co my do diabła robimy? Taka sytuacja nigdy nie powinna się zdarzyć, bezzwłocznie trzeba przeprowadzić gruntowną reformę sprawdzania obcokrajowców na granicach – nie krył oburzenia Tim Passmore, komisarz do spraw kontrolowania działań policji w Suffolk.

W podobnym tonie wypowiada się Harry Fletcher, czołowy brytyjski ekspert w dziedzinie sądownictwa kryminalnego. – Obecny system kontroli jest zdecydowanie niewystarczający. O tym, że zagraniczny recydywista znajduje się na terenie Wielkiej Brytanii, dowiadujemy się dopiero wtedy, kiedy zostaje schwytany za złamanie prawa. Tak nie może być – mówi Fletcher, dodając, że konieczne jest wprowadzenie zmian w przepisach w ten sposób, żeby zobowiązywały osoby mające kryminalną przeszłość do obligatoryjnego informowania o tym przed wjazdem do UK. Sprawdzenie wiarygodności ich oświadczeń byłoby obowiązkiem służb granicznych państwa, z którego pochodzą.
Pierwsze kroki w tym kierunku już poczyniono. Zgodnie z nowymi uregulowaniami, które obowiązują od 1 września, obcokrajowcy aplikujący o wizę muszą przedstawić swoją sądową kartotekę z kraju, w którym mieszkali przez ostatnie 10 lat. W przypadku, jeśli mają na sumieniu poważne grzechy, nie są wpuszczeni do UK.

Pomysł dobry, tyle że mocno ograniczony. Dotyczy bowiem głównie inwestorów i przedsiębiorców, zamierzających osiąść na Wyspach na dłużej, prowadząc tu swoje interesy. Nowy wymóg nie dotyczy natomiast osób przyjeżdżających do Wielkiej Brytanii czasowo, gdyż, jak tłumaczą władze, taka procedura byłaby bardzo uciążliwa dla milionów turystów. Dodają jednocześnie, że projekt ma charakter pilotażowy i jeżeli się sprawdzi, zostanie rozszerzony również na innych potencjalnych przybyszów. Jednak nie wszystkich. Nie obejmuje on bowiem obywateli Unii Europejskiej – ze względu na obowiązujące we Wspólnocie prawo do wolności przemieszczania się.

280 funtów za godzinę

Uszczelnienie dziurawych jak ser szwajcarski granic, to priorytetowe zadanie. Ale nie tylko ono spędza sen z powiek Brytyjczykom. Koszt postępowań i utrzymania zagranicznych przestępców wynosi ponad 850 mln funtów rocznie, co przy kłopotach budżetowych rządu nie jest sumą, jaką można marginalizować. Do tego dochodzą problemy z deportacją – w czasie, gdy więzienia są przepełnione, a wydatki na bezpieczeństwo publiczne systematycznie uszczuplane. Sytuację pogarsza fakt, że wielu przestępców odmawia powrotu do własnych krajów, powołując się na prawa człowieka i prawo do rodzinnego życia.

Tak zrobił na przykład Litwin Olegas Lvovas (24) ze Swansea, który po pijanemu bił swoją byłą dziewczynę, ciągnął ją po ulicy za włosy i groził nożem. Odsiedział za to 16 miesięcy za kratkami. Teraz ma zakaz zbliżania się do niej, ale sąd orzekł, że może zostać w Wielkiej Brytanii ponieważ… mają wspólnego syna.

Z kolei Tanzańczyk, Cryton Sijaona, został skazany na 1,5 roku więzienia za oszustwa i wyłudzenia. Miał zostać wydalony z Wysp, jednak odwołał się od tego wyroku i wygrał przed sądem apelacyjnym, który orzekł, że mężczyzna jest dobrym ojcem, bo… odprowadza swoje dzieci do szkoły i zabiera je na lekcje gry na pianinie.

Podobne przypadki można mnożyć. Według oficjalnych danych, pod koniec ubiegłego roku w Wielkiej Brytanii mieszkało 4903 zagranicznych przestępców, którzy odsiedzieli już swoje wyroki, ale z różnych powodów nie zostali deportowani. To wzrost o 18 proc. w stosunku do roku poprzedniego. Zaniepokojona sytuacją minister spraw wewnętrznych, Theresa May, zaapelowała do sędziów, żeby bardziej kierowali się w takich przypadkach zasadą „najpierw deportacja, potem apelacja” – póki co rezultatów tego nie widać. Zwraca za to uwagę cała gama powodów, jakimi szermują skazani. Od odmowy podania informacji z jakiego kraju pochodzą, przez wielomiesięczne oczekiwanie na wyrobienie paszportu, po powoływanie się na status uchodźcy i twierdzenia, że powrót do ojczyzny zagraża ich bezpieczeństwu. W tej sytuacji trudno się dziwić, że średni okres oczekiwania na deportację wynosi 152 dni!

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 1)

galadriel

821 komentarz

30 listopad '15

galadriel napisała:

Slyszalam opinie od znajomych pracownikow socjalnych z mojego miasta, ze uspokoilo sie w dzielnicach "spod ciemnej gwiazdy". Caly kryminal, (czyli mieszkancy) wyemigrowali do UK.

A teraz wyobrazcie sobie, ze to teraz wasi sasiedzi...

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska