Jest takie poręczne hasełko, nadużywane przez współczesnych dyktatorów dobrych obyczajów: neutralność światopoglądowa. Sugeruje ono, że społeczeństwo może funkcjonować w oparciu o reguły abstrahujące od przekonań politycznych, religijnych, kulturowych i dotyczących innych spraw kluczowych. Nie jestem pierwszym, który spostrzega absurd tego stwierdzenia, ale mam takie “autorskie" skojarzenie: spróbujcie oddychać neutralną mieszanką gazów – bez rozróżnienia na tlen, azot i właściwe im porporcje. Da radę?
Pojęcie neutralności światopoglądowej można sprowadzić do absurdu na całą masę sposobów, ale zostawmy to sobie na inteligenckie zabawy przy piwku. Stawiając sprawę konkretnie: kultura, tak jak przyroda, nie znosi próżni. Wypieranie jednego systemu wierzeń pod głupawym pretekstem “neutralności" automatycznie toruje drogę innemu, z reguły bardziej radykalnemu. Zresztą – co się będę wysilał na gadanie o abstraktach. Sami (chyba?) widzicie, z jaką brawurą meczety zajmują miejsce kościołów – zamienianych w knajpy i, w najlepszym przypadku, nieużytkowane pomniki architektury.
Nie chcę nikogo namawiać do klęczkowania do Częstochowy w imię walki z saracenami. Zwracam tylko uwagę na fakt, że religia kultywująca miłość bliźniego wypierana jest przez system przekonań dopuszczający krwawą rzeź i bombową rozpierduchę. Jeśli mimo to wolicie uprawiać chlew na fejsach i na forach, bredząc o księżach pedofilach (sugeruję potropić pedofilów wśród mułłów, rabinów, lewaków – vide: NAMBLA – i cywilów), to gratki za wspieranie ekstremistycznej ofensywy kontrkulturowej, która zmiecie przytulny światek lekkich obyczajów z powierzchni Zachodu.
Nie zebrało mi się na te refleksje bez powodu, tylko pod wpływem zdarzenia bardzo konkretnego. Mianowicie zakazu emisji reklamy "Ojczenasza" w brytyjskich kinach sieciowych. Chodzi o rzecz następującą: agencja Digital Cinema Media, obsługująca marketingowo sieci kinowe Odeon, Cineworld i Vue, zbanowała przedświąteczną reklamę modlitewną wyprodukowaną przez Kościół Anglii. Reklama była całkiem niewinna: sekwencja wersów najpopularniejszej chrześcijańskiej modlitwy recytowanych przez ludzi o rozmaitej proweniencji społeczno-zawodowej.
Produkcja została zatwierdzona do emisji przez Cinema Advertising Association i British Board of Film Classification – instytucje zajmujące się zatwierdzaniem tego typu produkcji do emisji. Mimo to mózgi w DCM zdecydowały, że promocja chrześcijańskiej modlitwy – i to tylko w tygodniu bezpośrednio poprzedzającym święta Bożego Narodzenia – może “obrazić osoby wyznające odmienne przekonania polityczne, religijne lub pozbawione tego typu przekonań".
Omajlol – chciałoby się rzec, gdyby nie brało człowieka na płacz.
Zresztą nie wiem, czy zbiera mnie na płacz. Obraz całej wyspiarskiej obyczajówki i poziomu kulturowego UK to temat, na który od dawna warto spuścić zasłonę milczenia.
To ja może tyle na dzisiaj, bo i cóż tu komentować.
Pan Dobrodziej