O imigrantach z UE, którzy masowo korzystają z brytyjskiej pomocy socjalnej Cameron będzie dzisiaj mówił w swoim długo wyczekiwanym wystąpieniu. Czekają na to jego wyborcy na Wyspach, którzy z zadowoleniem posłuchają o leniwych imigrantach z Europy, którzy w Wielkiej Brytanii nic nie robią, tylko biorą zasiłki.
Cameron przygotował się do wystąpienia, w którym nie zabraknie konkretnych liczb. Zacznie od tego, że 4 na 10 przyjezdnych z krajów UE korzysta z benefitów od razu po przybyciu do UK. W praktyce oznacza to, że do państwowej kasy w ciągu pierwszych czterech lat pobytu sięgnęło 224 tys. z 526 tys. imigrantów z krajów Unii.
Dalej szef brytyjskiego rządu szczegółowo wyliczy, ile kto dostał w gotówce. I tak w ramach zasiłków tax credit około 10 tys. rodzin w całym 2013 roku pobrało średnio po 10 tys. funtów. Inne wyliczenia dotyczącą zasiłków dla bezrobotnych i innych świadczeń pracowniczych – to średnio po 5 tys. funtów rocznie na jedną rodzinę, czyli 570 mln funtów za 2013 rok.
Czteroletni okres przejściowy
To wszystko ma pomóc Cameronowi w uzyskaniu zgody Brukseli na zmiany w dostępie do świadczeń socjalnych dla imigrantów z UE. Lider Torysów chce, aby przez pierwsze cztery lata pobytu w UK, dostęp do benefitów był dla takich osób mocno ograniczony. Liczy na to, że wtedy Wielka Brytania stanie się dla nich dużo mniej atrakcyjna i w końcu zanotowany zostanie spadek liczby przyjezdnych.
Zarys planu i oczekiwań Camerona jest też główną częścią listu, jaki szef brytyjskiego rządu wysłał do Donalda Tuska, szefa Rady Europejskiej. Cameron liczy na to, że w procesie renegocjacji zasad członkowstwa Wielkiej Brytanii, uda mu się wynegocjować tego typu zmiany w Brukseli.
Cameron obiecuje, że jeśli Europa i Bruksela okażą „polityczną wolę” do zmian, wtedy osobiście zadba o to, aby Brytyjczycy w referendum zagłosowali za pozostaniem Wielkiej Brytanii w strukturach UE. Swoje zadanie Cameron porównał nawet do filmowego hitu „Mission Impossible” z Tomem Cruisem, twierdząc jednak, że jest przekonany o sukcesie swojej misji.
Bez konkretów
Jednak część obserwatorów punktuje Camerona za brak konkretów wobec Brukseli. Ledwie kilkustronicowy list do Tuska nie zawiera ich zbyt wielu. Eksperci przypominają, że gdy w 1992 roku Dania negocjowała warunki swojego członkowstwa, to jej ministrowie przedstawili 251-stronicowy dokument z konkretnymi żądaniami.
- Cameron obiecywał nam fundamentalną reformę, a tymczasem skupił się na zasiłkach. Nie porusza ważniejszej kwestii renegocjacji zasady swobodnego przemieszczenia się. Marnuje czas na rzeczy błahe i trywialne. Tymczasem opinia publiczna chce końca nadrzędności prawa unijnego i przejęcia kontroli nad naszymi granicami. Jedynym sposobem na to jest głosowania za wyjściem z UE – mówi Dominic Cummings z Vote Leave.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk