MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

02/11/2015 08:06:00

Felieton: Lewacki odjazd sekty smoleńskiej

Felieton: Lewacki odjazd sekty smoleńskiejJeden z dwóch nieoficjalnych organów prasowych Prawa i Sprawiedliwości, czyli „Gazeta Polska” (drugi to, jak wiadomo, „W Sieci”), piórem swojego czołowego publicysty wyraził radość ze zmiany warty po lewej stronie sceny politycznej. Zmiana warty polega na tym, że pozycje starych capów postkomuchów przejmują młodzi żwawi trockiści. Zaiste, jest się z czego cieszyć.
Nie lubię komentować bieżączki lokalnopolitycznej, bo śledzę ją po łebkach i z pewnością nie jestem autorytetem od spraw kadrowych, programowych i aferalnych. Cała ta pudelkologia interesuje mnie jedynie w stopniu pozwalającym złapać orient w najnowszych trendach i fakapach. Wychodzę z założenia, że polityka krajowa stanowi jedynie wypadkową procesów międzynarodowych, wymieszaną z miejscowym kolorytem kulturowym i osobniczym. Jednak o tym, „co z nami będzie”, decyduje macherstwo na poziomie globalnym – znacznie bardziej niż salonowe pierdololo z warszawskiego podwórka.

No więc jak nie lubię, tak nie lubię, ale czytam to i owo, i czasem z tej przyczyny dostaję owsików. Przytrafiło mi się takie swędzenie, gdy natknąłem się na „List z sekty smoleńskiej do Partii Razem” autorstwa Piotra Lisiewicza, zapodtytułowany „Lewica zamiast postkomuny i celebrytów”. Spodziewałby się kto przygan i pouczeń, a tu niespodzianka. Stary „antysystemowiec” Lisiewicz wyciąga przyjazną dłoń ponad podziałami do swoich przeciwników (?) ideowych i składa – trudno to określić inaczej – wyrazy szacunku młodym komunistom. „Cel obozu niepodległościowego powinien być bardziej ambitny niż objęcie władzy przez PiS. Musi być nim wyeliminowanie postkomunistycznej oligarchii z całej sceny – od prawa do lewa. Tak, by miejsce skorumpowanych marionetek zajęli uczciwi kontynuatorzy najważniejszych polskich tradycji politycznych. Dlatego upadek postkomunistów i sukces Partii Razem to bardzo dobra wiadomość” – czytamy w „korespondencji”- tutaj. I dowiadujemy się, że Razem to nie radykałowie postulujący rabunkowe stawki podatkowe, sięgające – w progresji – 75 proc., i torujący drogę postępowej moralności spod znaku „homoadopcji”, „dżenderu” itp. dewiacji, tylko chłopaki-swojaki zakorzenione w polskiej tradycji.

Lisiewicz brzmi, jakby nie zdążył zaklinować, gdy pisze „nasza linia jest radykalnie antykomunistyczna i równie radykalnie przeciwna wywodzącej się z postkomunistycznego biznesu oligarchii. Natomiast my, w „sekcie smoleńskiej”, zawsze otwarci byliśmy na tradycje lewicy niepodległościowej”. Deklarowanie orientacji radykalnie antykomunistycznej równocześnie z otwartością na lewicę – wsio rawno, że niepodległościową – to jeszcze nie schizofrenia, ale ewidentne zamglenie umysłu. Do lewicy w wersji „soft” nieodmiennie przyklejona jest komuna jako punkt docelowy historycznego rozwoju tej formacji światopoglądowej. Tzw. socjaldemokracja zawsze była jedynie tymczasową maską ustroju powszechnej szczęśliwości (z czego zresztą wielu socjaldemokratów nie do końca zdawało sobie sprawę), który z przyczyn szeregu ograniczeń technicznych nie mógł w danym momencie dziejowym przybrać swojego kształtu ostatecznego. Jeśli Lisiewicz flirtuje sobie z lewicą – droga wolna. Ale niech w takim razie nie pisze, że reprezentuje linię radykalnie antykomunistyczną, bo mąci w głowach dobrym ludziom.

No dobrze, załóżmy nawet, że Lisiewicz miał dobre intencje, ale coś mu się pomerdało w terminologii – wszak sam, na gruncie piśmiennictwa, reprezentuje opcję PiS-owską, a więc socjalną. Ale wywodzenie hunwejbinów z partii Zandberga z polskiej patriotycznej lewicy niepodległościowej to albo psychodeliczny odjazd albo sprytna (w zamierzeniu) taktyka polityczna, obliczona na ostateczne pogrzebanie eseldowskich postkomuszków .

Tak, tak, wiem – i pisze o tym Lisiewicz – że w szeregach Razem jest dużo zacnych ludzi. Takich, którzy myślą o maluczkich, chcą dobrze dla samotnych matek i ubogich rodzin z Polski C. I takich, którzy nieugięcie bronią swojej ideolo, angażują się w „sprawę”, zachowują odporność na pokusy władzy i kasy (zapewne do czasu). Wiem, wiem – i tym bardziej się ich boję. Bo wśród radykałów, którymi niewątpliwie są Razem-owcy, na prowadzenie wyjdą więksi radykałowie – a spośród nich wyłonią się jeszcze więksi. Tak jak to było w przedrewolucyjnej Rosji, gdy „łagodnych” mieńszewików wygryźli „bezkompromisowi” bolszewicy.

Partia Razem to „domyślna” opcja polityczna całej masy młodych postępowców, m.in. tych spod znaku „Gazety Wyborczej”, będącej przekaźnikiem i rozsadnikiem idei międzynarodowej lewicy obyczajowej – produktu elit społecznych, którym astronomicznie daleko do problemów podkarpackich dzieci. Gdy Polska już doszczętnie – na modłę takiej awangardy postępu, jak Szwecja – przesiąknie „nową moralnością”, lansowaną przez dyrektywy brukselskie, koncerny medialne i trzeci sektor, zandbergowcy zamienią się w coś gorszego niż postkomunistyczne poczciwiny walczące, jak każda „szanująca się” partia, o stołki w radach nadzorczych: staną się funkcjonariuszami reżimu. Nie wiem, do czego posuną się we wdrażaniu nowych norm życia społecznego, ale sądzę, że wykażą w tym daleko posuniętą determinację.

Podsumowując: nie wiem, czy Lisiewiczowi zabrakło przytomności, by rozpoznać nowe wcielenie radykalnej komuny na lokalnym rynku, czy prowadzi on „sprytną grę” z zamiarem „dobicia watahy” kapciuszków-postkomuszków – równie znakomicie kompromitujących lewicowe idee, co Korwin prawicowe, i w tym sensie bezpieczniejszych dla prawicy niż autentyczna lewica – ale w obu przypadkach dał dowód, że organy prasowe obecnej władzy są odklejone od rzeczywistości.

Pan Dobrodziej
Więcej w tym temacie (pełna lista artykułów)

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska