- Na Wyspach jestem pod wiekiem wpływem cywilizacji anglosaskiej, wiele z elementów tej cywilizacji zaadoptowałem do swojego życia. Jednak to we Lwowie czuję się jak w domu – mówił prezes Koła Lwowian w Wielkiej Brytanii podczas Wieczoru Przyjaciół Lwowa. Na chwilę przenieśliśmy się kilkadziesiąt lat wstecz i zapachniało kuchnią kresową.
Publiczność wysłuchała również koncertu pianistycznego w wykonaniu Ryszarda Bielickiego, który zaskoczył również zebranych grą na akordeonie. Jak na zamówienie, rozległy się dźwięki rodem z lwowskiej przedwojennej ulicy...
A na deser projekcja filmowej opowieści o Henryku Zbierzchowskim, poecie, prozaiku, dramatopisarzu, satyryku, legendarnym bardzie miasta Lwowa. Film powstał na podstawie scenariusza Sławomira Gowina, poety i krytyka literackiego. Dokument przywoływał klimat Lwowa lat ‘20. i ‘30. i obrazował również życie lwowskiej cyganerii, której niekwestionowanym królem był właśnie Zbierzchowski.
Barwnie i wesoło, słowem na „lwowska nutę” przy suto zastawionym stole i wybornym trunku rodem z Lwowa upłynęło kilka godzin pod hasłem wspomnień i pamięci, ponieważ spotkanie było również okazją do uczczenia 97. rocznicy obrony Lwowa i 33. rocznicy śmierci rezydenta Lwowa dr. Stanisława Ostrowskiego.
Kolejny wieczór na „lwowską nutę” za rok, ale już dzisiaj można wstąpić w szeregi organizacji i nie tylko sercem, ale również czynem nieść pomoc nie tylko dla Lwowa, ale dla całej Ukrainy uwikłanej w konflikt. Kto jednak sercem i myślą pozostaje przede wszystkim przy Lwowie, dla niego piosenka tylko o nim, o Lwowie, bo „Tylko we Lwowie śpiewem cię tulą i budzą ze snu....”.
Tekst i fot. Małgorzata Bugaj-Martynowska, MojaWyspa.co.uk