Chciałoby się już uciec od tematu, bo od doniesień w sprawie uchodźców puchnie już mózg. Ale może to jedno z życzeń w stylu: chciałoby się więcej zarabiać albo mieć więcej wolnego. Ewentualnie – chciałoby się żyć w Berlinie a nie w Damaszku. Ponieważ temat, od którego chciałoby się uciec, katują wszystkie media od lewa do prawa, to i ja podumam nad nim jeszcze razik. Tym mniej niechętnie, że „w przedmiotowej sprawie” pojawił się ostatnio cenny głos.
Jest to głos, pod którym podpisała się paraorganizacja Anonymous – luźna kooperatywa hakerów, za którą (jak to w takich przypadkach bywa) ktoś (przykładowo, „siły wyższe” na zapleczach władzy) może, lecz nie musi stać. Anonymousi są o tyle wiarygodni, że zwykle zabierają głos lub podejmują działania w kwestiach związanych z prawami obywatelskimi, cenzurą, wałkami polityczno-gospodarczymi i innymi establishmentowymi knowaniami. Nie śledzę wszystkich ich „wystąpień”, więc trudno mi oceniać ogólne pożytki z ich działalności, ale w tym przypadku ich diagnozy wydają mi się trafne. Zamiast referować, pozwolę sobie posłużyć się obszernym cytatem:
„Tzw. Państwo Islamskie, czyli ISIS lub ISIL, jest formacją terrorystyczną dowodzoną między innymi przez wysokiej rangi agentów wywiadu oraz członków organizacji paramilitarnej Blackwater, utworzoną na mocy porozumienia pomiędzy Izraelem, USA i Arabią Saudyjską, której celem jest obalenie reżimu prezydenta Syrii Bashara al-Assada, stworzenie pretekstu dla interwencji sił NATO w Syrii oraz napędzanie migracji natywnej ludności muzułmańskiej w pożądanych kierunkach – obecnie w kierunku Unii Europejskiej.
Zasadniczym celem tzw. kryzysu uchodźców jest wprowadzenie w państwach europejskich szeroko pojętego chaosu opartego na poczuciu zagrożenia. Następnym krokiem będzie wprowadzenie rządowych rozwiązań zaostrzających środki bezpieczeństwa, kontrolę i monitoring. Ważnym następstwem praktyki migracyjnej jest pozbawienie ludności europejskiej „spójności narodowej i kulturowej” poprzez wykształcenie podatnego na manipulację i kontrolę społeczeństwa multikulturowego egzystującego bez poczucia jedności i woli walki.”
Jakby to powiedzieć z brytyjska: couldn’t agree more. To w kwestii wniosków. A co do faktów – nie wiem, czy ISIS faktycznie jest sterowane „manualnie” przez amerykańskich tajniaków. Jednak biorąc pod uwagę bogaty zasób informacji (dostępnych w internecie) na temat CIA-ejowskich koneksji tzw. Al-Kaidy i w ogóle historię operacji dywersyjnych przeprowadzonych przez USA na sporym kawałku globu, musiałbym doznać zaćmienia, żeby doznać zadziwienia pod wpływem wyżej zacytowanych rewelacji.
Wszystkie wojenne zadymy – wciskane publice jako „operacje pokojowe” lub inne śmieszki – rozpętane w ciągu ostatnich (z grubsza) 30 lat przez USA miały całkowicie destrukcyjny finał dla „demokratyzowanych” obszarów. Rozwałka na Bałkanach, inwazja na Irak, „interwencja” w Somalii, rozróba w Afganistanie – plus pompowanie kasy w rozmaite opozycje „walczące z dyktaturą”. Za każdym razem kończyło się to chaosem i destabilizacją regionu. Jedyne dostrzegalne efekty tych zabaw w geopolityczny „Mortal Kombat” to eskalacja napięć społecznych, dewastacja gospodarcza, wzrost fanatyzmu, pączkowanie organizacji terrorystycznych – czyli to, co imperatorzy kochają najbardziej.
Serio, zadajcie sobie proste pytanie: czy w Pentagonie siedzą same młotki, które nie potrafią opracować skutecznej strategii militarnej i równie skutecznie jej wdrożyć, osiągając zamierzone cele? Przecież mowa o szefach armii największego światowego mocarstwa, a nie pierdziochowatych generalissimusach z jaruzelskiego nadania.
No to może jednak strategia jest nieco inna, niż wynikałoby to z wersji sprzedawanej infożerce?
Zresztą – po co się tak napinam, skoro moje myśli tak pięknie wyłożyli Anonymousi. Wrzucę jeszcze jedną roztropną cytatę z hakerskiej deklaracji, bo ukazuje pułapkę, w którą dają się wpędzić nawet ci trzeźwiej myślący:
„Prawicowe media alternatywne również dopuszczają się karygodnych manipulacji i fałszerstw przedstawiając islam w sposób generujący lęk i podziały. Przyczyniają się w ten sposób do zaostrzania konfliktów na tle religijnym, co w konsekwencji sprzyja ostatecznej agendzie. Również i tutaj powód migracji schodzi na dalszy plan, ustępując pola nienawiści i propagandzie antymuzułmańskiej.”
Islam co prawda nie należy do religii pokojowych i niezupełnie inspiruje do miłości innowierców, ale faktycznie – lepiej przytomnie skupić się na sednie sprawy, czyli socjotechnicznych przyczynach „kryzysu uchodźczego”, niż niepotrzebnie rozniecać emocje.
Pan Dobrodziej