W pierwszej fazie meczu w Bazylei przemeblowany skład mistrza Polski nie stworzył żadnego zagrożenia pod bramką gospodarzy. W 20 minucie Bjarnason usiłował pokonać Gostomskiego. Potem próbowali Janko, Zuffi, Embolo i Elneny. Za każdym razem piłka padała łupem golkipera Lecha. W rewanżu jedynie Dawidowi Kownackiemu udało się strzelić głową po podaniu Ceesaya, w kierunku bramki Vaclika, ale nie trafił w jej światło. Tym sposobem zremisowaliśmy pierwszą połowę - jak powiedziałby trener Wojciech Łazarek.
W drugiej było już gorzej. Karol Linetty na wstępie skopał Bjarnasona i został wyrzucony z boiska. Tenże Bjarnason, kilka minut później przejął w pełnym biegu dalekie podanie od obrońcy - Waltera Samuela i strzelił bramkę na 1:0.
Gospodarze nie forsowali tempa i raz tylko zamknęli naszą defensywę w polu karnym, zmuszając do bezładnej wybijanki. Lech natomiast oddał jeden strzał w światło bramki - na cztery minuty przed końcem meczu.
Podrażniony tym faktem Embolo uderzył z pierwszej piłki po akcji lewą stroną i zagraniu Marca Janko. W ten sposób zdobył gola ustalającego wynik spotkania.
Protokół meczowy:
01. października 2015, Bazylea
mecz 2 kolejki fazy grupowej Ligi Europy sezonu 2015/2016
FC Basel - Lech Poznań 2:0 (0:0)
bramki: Birkir Bjarnason 55, Breel Embolo 90
żółte kartki: Samuel (Basel) oraz Linetty (Lech)
czerwona kartka: Linetty (Lech)
sędziował: Ognjen Valjić (Bośnia i Hercegowina)
składy
FC Basel: Tomas Vaclik - Taulent Xhaka, Marek Suchy, Walter Samuel, Michael Lang - Mohamed Elneny, Birkir Bjarnason - Breel Embolo, Luca Zuffi, Davide Calla(Shkelzen Gashi 80min.) - Marc Janko
trener: Urs Fischer
Lech Poznań: Maciej Gostomski - Kebba Ceesay, Marcin Kamiński, Paulus Arajuuri, Tamas Kadar - Karol Linetty, Abdul Tetteh - Dariusz Formella, Darko Jevtić(Łukasz Trałka 54min.), Maciej Gajos(Gergo Lovrencsis 72min.) - Dawid Kownacki(Kaspar Hamalainen 46min.)
trener: Maciej Skorża
Drugi mecz:
Belenenses Lisbona - AFC Fiorentina 0:4
Federico Bernardeshi 18, Khouma Babacar 45+1, Tonel 83(samob.), Giuseppe Rossi 90
Tabela grupy I:
1. FC Basel 6 pkt, 4-1 bramki, 2-0-0
2. AFC Fiorentina 3 pkt, 5-2 bramki, 1-0-1
3. Lech Poznań 1 pkt, 0-2 bramki, 0-1-1
4. Belenenses Lisbona 1 pkt, 0-4 bramki, 0-1-1
Duśan Kuciak dzielnie stawił czoła graczom SSC Napoli (fot. archiwum MojaWyspa)
Legia wystąpiła przeciwko Napoli schowana za podwójną gardą i to się w pewien sposób opłaciło. Przegrała, ale nie została zasypana gradem strzałów i bramek. A na dodatek mecz rozpoczął się dość obiecująco. Tomasz Brzyski ni to strzelał, ni to dośrodkował i piłka spadła na siatkę nad poprzeczką Gabriela. Goście mogli objąć prowadzenie już w 30 minucie. Po uderzeniu Dawida Lopeza piłkę z pustej już bramki wybił Michał Pazdan.
Pierwszą bramkę dla Napoli zdobył belgijski napastnik Dries Mertens, który strzałem głową z szóstego metra wykończył akcję, po dośrodkowaniu z prawej strony przez Callejona.
Po utracie bramki na boisko weszli Ondrej Duda i Nemanja Nikolić. Nie przyniosło to wyrównania, choć gra Legii na moment przyśpieszyła. Swoje szanse mieli Tomasz Brzyski z rzutu wolnego i Nemanja Nikolić po podaniu Aleksandara Prijovića.
Napoli nie zamierzało poprzestać na jednobramkowej przewadze. Dusan Kuciak obronił jednak strzał Mertensa z najbliższej odległości, a potem wygrał pojedynek sam na sam z Allenem.
Wreszcie w 84 minucie Gonzalo Higuain przedryblował obrońców Legii i uderzył celnie w okienko warszawskiej bramki.
Chwilę później Gabbiadini strzelał tuż pod poprzeczkę, ten strzał bramkarz Legii znowu zdołał wybić. Na tym zakończył się mecz.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.