– Wydawało mi się, że to takie imponujące. Demonstrowałam, jaka jestem mądra i elokwentna – śmieje się Katarzyna Slobodzian-Taylor, obecnie tłumacz języka polskiego, angielskiego i niderlandzkiego.
Zamiłowanie do języków obcych rosło z wiekiem. Dlatego w szkole intensywnie uczyła się angielskiego i francuskiego. Po maturze wybór kierunku studiów nie był trudny: Katarzyna poszła na anglistykę. Na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu do tego wachlarza doszedł język niderlandzki. Następnie dostała stypendium z Unii Języka Niderlandzkiego i wyjechała na kilka tygodni do Holandii. Stamtąd już nie wróciła do Polski, lecz trafiła na Wyspy Brytyjskie.
– Już w trakcie studiów wyjeżdżałam do Wielkiej Brytanii, aby szlifować język. Wtedy zapragnęłam przyjechać tu na dłużej. Najpierw mieszkałam w Liverpoolu, potem krótko w Londynie, aby w końcu trafić do Gloucester – opowiada.
Aby ćwiczyć swoje umiejętności przekładu, w 2014 roku złożyła podanie o staż w dziale tłumaczeń w Parlamencie Europejskim w Luksemburgu – instytucji, w której używa się 24 języków. Pracowała tam przez pół roku.
– Dla mnie jako językowca była to olbrzymia frajda. Luksemburg jest niesamowitym miejscem, gdzie na ulicy, w sklepie, w windzie można usłyszeć mieszankę niemieckiego, francuskiego, włoskiego… Pracowaliśmy w dwóch wieżowcach, które żartobliwie nazywaliśmy „Wieżami Babel”, bo na każdym piętrze mówiono innym językiem – wspomina Katarzyna.
Z Polski do Anglii przez Indonezję
Gdy zaczynała jako tłumacz w 2006 roku, było duże zapotrzebowanie na tłumaczy ze względu na pierwszą falę imigrantów z Polski. Klienci praktycznie sami zwracali się do mnie. Pierwotnie tłumaczyła jako osoba niezależna, freelancer, obecnie prowadzi firmę Mastermind Translations Ltd.
Katarzyna specjalizuje się w tłumaczeniach medycznych i farmaceutycznych.
– Na początku wykonywałam wiele tłumaczeń ustnych. Mieszkałam niedaleko szpitala kobiecego i praktycznie codziennie tam bywałam. Bardzo mi się to spodobało, choć wiązało się to z koniecznością nauki fachowego słownictwa – mówi.
Katarzyna jest pełną członkinią brytyjskiego Instytutu Tłumaczeń Pisemnych i Ustnych (Institute of Translation and Interpreting — ITI), organizacji, która zrzesza trzy tysiące tłumaczy różnych języków z całego świata, oraz Instytutu Lingwistów (Chartered Institute of Linguists — CIoL).
– Aby pogłębić swoją wiedzę specjalistyczną, zapisałam się do działającej w ramach ITI grupy tłumaczy medycznych i farmaceutycznych Medical and Pharmaceutical Network, obecnie liczącej ponad 300 członków. Od prawie trzech lat pełnię w niej funkcję zastępcy koordynatora, która polega między innymi na organizowaniu szkoleń i warsztatów – mówi.
Katarzyna mieszkała też w Australii oraz… Indonezji i, z przyczyn czysto prywatnych, nauczyła się języka indonezyjskiego.
– Mój mąż stamtąd pochodzi – uśmiecha się.
Wspominając swój pobyt tam, zaznacza, że w tym państwie na drugim końcu świata jest stosunkowo dużo Polaków, a grupy polonijne działają bardzo prężnie. Katarzyna należy do Polskiego Klubu Biznesowego w Dżakarcie.
– Są to głównie biznesmeni, którzy są zatrudnieni w dużych korporacjach lub prowadzą własne przedsiębiorstwa. Polonia w Indonezji bardzo różni się od tej brytyjskiej. Być może to wynika z tego, że jest to tak daleko od Polski, więc ludzie wkładają dużo wysiłku w to, żeby pielęgnować polskie tradycje, dbać o język i utrzymywać więzy z ojczyzną. Organizowane są różne spotkania i imprezy kulturowe i integracyjne, nie tylko dla Polaków, ale również innych narodowości – podkreśla.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.