MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

09/09/2015 08:47:00

Kult to jest dobrze naoliwiona maszyna

Z Kazikiem Staszewskim o polityce, emigracji, muzyce, przyszłości Polski i świata, i nie tylko rozmawia Sławek Orwat.

- Co chciałeś nam przekazać w utworze „Kalifat"?

- Stoimy moim zdaniem u progu konfrontacji z Islamem, z tym Islamem wojującym. Spróbowałem stanąć w tym utworze jakby po drugiej stronie. Pomysł na ten tekst powstał jesienią ubiegłego roku, kiedy była poprzednia wizyta Kultu w Irlandii i Wielkiej Brytanii. Był koniec września. Przywieziono nas z lotniska w takie miejsce w Dublinie, gdzie studenci przygotowywali się poprzez zabawę do rozpoczęcia roku akademickiego. Ja, który sporo rzeczy w życiu widziałem, byłem kompletnie zszokowany. Dla mnie, dla 51-latka były to niemalże dzieci, które zatracały się w narkotykowo-alkoholowo-seksualnej zabawie. Z tego co widziałem, chodziło głównie o to, aby znietrzeźwić się alkoholem, skatować jakimiś dragami i zaliczyć w kiblu szybki seks. Wobec tego wyobraziłem sobie sytuację, co by było, gdyby na tej ulicy pojawił się prosto z Bagdadu jakiś pobożny muzułmanin i miał okazję to zaobserwować. Byłoby to dla niego ewidentnie wcielone piekło na ziemi, które należy zniszczyć i myślę, że dekadencka kultura cywilizacji zachodniej zbliża się do nieuchronnej konfrontacji, ponieważ macie tu takich muzułmanów coraz więcej i oni widząc upadek tego, co biały człowiek proponuje, z dominującą energią - podejrzewam - w końcu do takiej konfrontacji doprowadzą. Powstanie Państwa Islamskiego, które przedstawiło ostatnio swoją mapę planowanych zdobyczy terytorialnych do 2020 roku pokazuje nam, że za naszymi drzwiami stoi możliwość, a nawet przymus konfrontacji z kimś, kto jeńców nie bierze.

- Pozwól, że dotknę tym razem tematu polskiej emigracji. „Natalia w Bruklinie" przez lata budowała w polskiej świadomości obraz naszej emigracji zarobkowej. Dla nas Polaków od lat mieszkających na obczyźnie niektórych jej fragmentów można doszukać się w wielu autentycznych życiorysach. Ty także pod koniec lat ‘80 byłeś emigrantem w UK i podobno właśnie w Londynie zrozumiałeś dwie rzeczy: to, że praca na budowie, to nie twoja bajka oraz to, że muzyka to twoja największa pasja. Zgodzisz się z opinią, że emigracja pomimo rachunku, jaki trzeba za nią zapłacić, pozwala jednak o wiele wyraźniej zobaczyć swoje słabe i mocne strony?

- Podziwiam ludzi, którzy wyemigrowali. Wyjazd z kraju, ze swojego środowiska, jest rozpoczęciem nowego życia. W moim przypadku było to trochę - jak to zwykle w moim życiu - w cieplarnianych warunkach, bo ja tam miałem rodzinę. Poza tym nie myślałem nigdy o wyjeździe na stałe. Miałem wprawdzie taki kryzys w latach ‘90 i z uwagi na pochodzenie mojej żony mogliśmy się wtedy od biedy starać o papiery niemieckie, ale szybko mi to przeszło. Teraz, gdy rozmawiamy, ja jestem akurat w Hiszpanii, ale tu też jestem w gościach. Polska jest dla mnie miejscem, z którym się utożsamiam, żyję w tym etosie kulturowym i ten etos kulturowy podzielam. Porozumiewam się pewnym szyfrem, który za granicą jest niezrozumiały, podobnie jak dla Polaków, czy Rosjan niezrozumiały jest kod kulturowy Anglików. Oczywiście, świat stał się kosmopolityczny i teraz emigracja nie jest decyzją ostateczną, która powoduje zerwanie kontaktów z gniazdem rodzinnym. Obecnie nie nawiązujemy ich tylko od czasu do czasu, jak miało to miejsce w latach 80'. Teraz mamy Ryanair'a i za niewielkie pieniądze możemy w weekend bliskich odwiedzić. Przez całą historię nowoczesnej Europy emigracja nie wiedzieć czemu, a właściwie wiadomo... no bo tam było bardziej dostatnio i w pewnym sensie kulturalniej, zawsze szła ze wschodu na zachód. Jest to jednakowoż decyzja w dalszym ciągu bardzo poważna i właściwie to jestem pełen podziwu dla ludzi, którzy takie rzeczy robią, ale też i pełen smutnych refleksji wobec państwa, które co poniektórych zmusza, aby taką decyzję musieli podejmować.

a

- „Najbardziej podobały mi się te jego waleczne kawałki, w których w moim tacie odzywała się dusza wojownika" wyznał Janek dodając, że nie zgadza się z opinią, że obecnie złagodniałeś. Jak to faktycznie jest z tą twoją wojowniczością w czasach obywatelskiego przebudzenia Polaków? Czujesz także, że żyjemy w chwili, w której naród bardziej niż dotychczas domaga się od artystów pokrzepienia serc?

- Jeśli chodzi o moją wojowniczość, to ja bym tego nie demonizował. Byłem bardziej takim obserwatorem ze szkiełkiem i okiem, który pewne rzeczy komentował, stawiał jakąś tam mniej lub bardziej niezdarną diagnozę. Natomiast, czy ja byłem wojowniczy? Myślę, że nie. W moim przypadku był to konglomerat bardzo różnych, intensywnych historii, które przeżyłem w młodym wieku. Nie bez kozery będzie tutaj wspomnieć o moich doświadczeniach ze świadkami Jehowy, którzy do bardzo ekstremalnych poziomów wynieśli jedno z haseł Jezusa Chrystusa: Oddaj cesarzowi, co cesarskie, a Bogu, co boskie. Nie jest to wezwanie do jakiegoś obalania, czy walki z systemem, ale bardzo wyraźne wezwanie, żeby nie robić czegoś, czego nie wypada, kiedy ktoś od ciebie tego wymaga. Cała moja droga życiowa od osiągnięcia pełnoletności do 28 roku życia to jest na różne sposoby wyraźne i uparte unikanie służby wojskowej i niewchodzenie w kompromis, który mógłby mi tę służbę w jakiś sposób zastępczo załatwić. Czuję się artystą, poetą i moja sztuka stoi jednak trochę ponad tym wszystkim. Przy okazji aktywności Pawła Kukiza spotkałem się w internecie z komentarzami typu - Paweł Kukiz, jest autentycznym artystą, ponieważ przekuł swoje słowa w czyn i działa, a tu Muniek Staszczyk odbiera odznaczenia od Komorowskiego, a ten się na tej Teneryfie wygrzewa, a przecież jest to - według tych komentarzy - mój obowiązek, który jest logiczną kontynuacją tego, że śpiewa się zaangażowane piosenki.

- ... No właśnie, w utworze KNŻ „Pozory często mylą” śpiewasz fragment: „Spragniony do picia nieledwie się zbliżam wiedziony reklamą z udziałem Kukiza". Niedawno piłeczka poleciała w drugą stronę. Paweł wygłosił pod twoim adresem przytoczone przed chwilą słowa. Jakie masz dziś relacje z Pawłem i czy podzielasz jego obecną politykę, czy też jesteście sobie ludźmi ideowo obcymi?

- Prywatnie to my się praktycznie nie znamy. Były to jedynie przypadkowe spotkania gdzieś przy okazji wspólnych koncertów, więc trudno mówić kim jest człowiek, którego nie zna się prywatnie. Myślę, że jest on nieco pozbawiony poczucia humoru i taki niezwykle sieriożnie nastawiony. Rok czy dwa lata temu strasznie zaczął na mnie naciskać, wręcz wymagać, abym dołączył do Ruchu Jednomandatowych Okręgów Wyborczych. Ja jednak mu podziękowałem. Nasze relacje są takie, że w ostatnim momencie I tury wyborów prezydenckich poszedłem i zagłosowałem właśnie na niego, ponieważ, spodobała mi się pewnego rodzaju - nazwijmy to - ruchawka, którą zrobił. Oczywiście należy między bajki włożyć, że elektorat który na niego głosował, to zwolennicy Jednomandatowych Okręgów Wyborczych. Generalnie większość z nich łącznie ze mną nie ma o tym w ogóle pojęcia, bo ja też nie do końca wszystkie niuanse tego sposobu liczenia głosów ogarniam. Okazało się jednak, że pewne działanie, które przybrało charakter - nazwijmy to - happeningu i to, że po prostu ten skleszczony, podwójny układ zamknięty, w którym kisimy się od 2005 roku, a już szczególnie od Smoleńska, nagle może być rozchwiany i rozbity i że to już nie tylko jest wybór: Platforma czy PiS ale, że może to być nareszcie coś innego i za to mu chwała. Co będzie dalej... czas pokaże. Bardzo bym chciał, żeby wytrzymał w jako takiej relacji ze swoją maszyną wyborczą aż do wyborów parlamentarnych. Czy system mu na to pozwoli, czy nie? Zobaczymy. Żeby jeszcze wyjaśnić tę historię z reklamą Pepsi Coli, to pamiętam dokładnie, że spotkaliśmy się w jakimś radio, kiedy tę piosenkę pisałem i ja się go wtedy spytałem, czy nie ma nic przeciwko, żeby taki passus w tej piosence został użyty. Powiedział, że nie ma nic przeciwko i zgodził się na to zanim jeszcze ta piosenka ujrzała światło dzienne i dlatego bardzo potem zdziwiły mnie jakieś nerwowe reakcje z jego strony.

- „Oglądałem jakiś czas temu amerykańską biografię szefa FBI Edgara Hoovera. Jest tam taki wątek, w którym zaczyna mówić się o Dylanie, o tym, że się gdzieś tam plącze i że ma bardzo obrazoburcze piosenki. Zebrała się więc w siedzibie FBI narada, która miała zdecydować, co z nim zrobić. W końcu zapadła decyzja, że jest to przecież tylko niepoważny piosenkarz i najlepiej zostawić go w spokoju" - to twoje słowa sprzed miesięcy. Jak myślisz, czy Paweł Kukiz niespostrzeżenie wymknął się spod kontroli establishmentu, czy tak mu się tylko wydaje?

- Są na ten temat różne teorie. Myślę, że się wymknął, że nie doceniono go i że potraktowano go tak, jak nas wszystkich traktuje establishment polityczny: muzycy rockowi równa się głupki, które poskaczą przed publicznością, ale za poważne sprawy nie powinni się brać i ludzie w pewnym stopniu po prostu to wyczuli.  Ja zresztą też wyczułem jak to poparcie dla niego w ostatnich dniach kampanii rosło. Jak to zwykle bywa, nie miałem w ogóle ochoty wybierać się na wybory prezydenckie. W sobotę wieczorem zobaczyłem jednak, że to przybiera już rozmiary masowego poparcia i faktycznie zaczęło mi to śmierdzieć kilkunasto o ile nie dwudziestoparoma procentami i dlatego dołączyłem swój głos. To, co Paweł Kukiz wygenerował, to jest to przede wszystkim głos niezadowolenia i braku zgody na to, w jakiej formie - chodzi mi tu o formalność, a nie o formę sportową - prezentuje się polska scena polityczna od lat z okładem dziesięciu.

- Dawno temu śpiewałeś: „Na wschodzie anarchia, na zachodzie anarchia, system się pali i wali, system pali się, system pali się, system pali i wali się". Nie uważasz, że historia zakręciła koło i świat stanął obecnie na skraju jeszcze większej rozpierduchy niż wtedy, gdy powstał ten tekst?

- No trochę tak. Wtedy wszystko było dosyć czytelne. Świat podzielony był na dwa obozy - komunistyczny i zachodni. Wydawało mi się wtedy, że sczeznę w komunie do końca życia i nic się nie wydarzy i jednocześnie czułem się skleszczony w niemożności rozwiązań ostatecznych. Okazuje się jednak, że historia świata potrafi przebiegać bardzo szybko. Obecnie wytworzyła się sytuacja bardzo nieciekawa. Z jednej strony czeka nas moim zdaniem nieuchronny konflikt z Islamem, z drugiej strony bardzo irracjonalny i nieobliczalny Władymir Putin, którego nie mogę rozgryźć i który w sprawie Ukrainy zachowuje się bardzo dziwnie. Na przykład jego reakcja na wydarzenia z Majdanu, jaką była aneksja Krymu, pokazuje moim zdaniem, że nie zachował się wtedy jak zawodowy czekista, tylko trochę jak jakiś głupek. Ukraina w swojej strukturze była takim półpaństwem aż do momentu wydarzeń na Majdanie i aneksji Krymu, kiedy to stała się państwem, które nagle poczuło niezwykle silną tożsamość i to waśnie agresja Putina na Ukrainę stworzyła pełnoprawne państwo w Europie. Poza tym szereg drobnych konfliktów w nieogarniętej w jakikolwiek sposób Afryce, gdzie z jednej strony widać coraz większe wpływy muzułmańskie a z drugiej strony wchodzą Chińczycy ze swoją siłą ekonomiczną i wojskową. Ponadto cały system ekonomiczny i to co się robi z zadłużeniem Grecji i coraz to kolejnych państw. Jak Andrzej Lepper powiedział kiedyś żeby dodrukować pieniądze na pokrycie długu publicznego, to wszyscy go uznali za ignoranta i debila, a potem okazało się, że decyzje Baracka Obamy, Banku Centralnego w Ameryce i wielu banków europejskich były dokładnie takie same. W niedługim czasie może więc coś pierdolnąć w systemie bankowo-finansowo-ekonomicznym i wtedy może okazać się, że wszyscy działamy posiadając jakieś pieniądze, których tak naprawdę nie ma. Na początku lat ‘90 był taki filozof amerykański Francis Fukuyama, który swego czasu był bardzo modny i który obwieścił, światu, że oto system demokratyczny zwyciężył i jest koniec historii. W związku z tym, że tak światły na pierwszy rzut oka umysł aż tak karczemnie się pomylił, można by stworzyć przysłowie i wrzucić je do mowy potocznej: „Mylisz się jak Francis Fukuyama".

Wygraj bilet na wrześniowe koncerty Kultu w Wielkiej Brytanii!!!

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska