Sześciu litewskich imigrantów, którzy w nieludzkich warunkach
pracowali na jednej z ferm drobiu w hrabstwie Kent, domaga się
sprawiedliwości w sądzie. To pierwsza sprawa, w której o niewolniczą
pracę oskarżana jest duża brytyjska firma. O sprawie informuje "The Guardian".
Litwini byli w grupie 30 osób, która pracowała w firmie DJ Houghton. Warunki pracy były dalekie od dobrych. Można nawet śmiało powiedzieć, że praca przypominała współczesną formę niewolnictwa. Policja zrobiła nalot na fermę w 2012 roku i uwolniła kilkanaście osób, głównie imigrantów zmuszanych do pracy za głodowe stawki.
Dramat pracowników
Rzadko się jednak zdarza, żeby ofiary tego typu przestępstw domagały się sprawiedliwości na drodze sądowej. Sześciu imigrantów litewskich zdecydowało się na ten krok. Drobiazgowo opisali co się działo w DJ Houghton. Zostali przywiezieni przez pośredników na miejsce i byli zmuszani do pracy niemal bez odpoczynku.
Jacqueline Judge i Darrell Houghton, właściciele fermy
Mechanizm działania „pracodawców” był klasyczny. W dniu rozpoczęcia pracy, imigranci mieli już „dług” do spłacenia” – koszty podróży, załatwienia pracy i zamieszkania. Musieli więc swoją pracą spłacać te zobowiązywania. Mieszkali w strasznych warunkach, spali na łóżkach z pchłami i pluskwami, a o normalnym jedzeniu mogli pomarzyć. Bywało, że gdy byli już naprawdę bardzo głodni, ratowali się jedzeniem surowych jaj.
Imigranci opowiadali też o tym, że nadzorcy nie pozwalali im spać, a podczas pracy zakazywali nawet przerw na pójście do toalety. Musieli wtedy na miejscu sikać do butelek, a poważniejsze potrzeby załatwiali przy pomocy foliowej siatki w stojącym nieopodal samochodzie. Obiecane wynagrodzenie za pracę z reguły było wstrzymywane lub zaniżane do minimum. Gdy tylko chcieli się poskarżyć, byli zastraszani szkolonymi psami. Litwini pracowali dla naprawdę dużej sieci ferm, która produkowała wysokiej jakości jajka. Ich odbiorcami były takie firmy jak McDonald’s, Tesco, Asda, M&S czy Sainsbury’s.
Oszuści ponad prawem?
Patrząc na historię przestępstw związanych z nowoczesną formą niewolnictwa w UK, wyroków skazujących jest niewiele, bo tylko 75 w skali całego kraju. Z reguły były to sprawy dotyczące niewielkich farm, małych grup przestępczych. Akta sądowe mówią też tylko o jednej sprawie, w której pracownicy uzyskali odszkodowanie.
W 2012 roku policja aresztowała właścicieli DJ Houghton, firmie cofnięto też licencję, ale lata mijają, a do sądu nie wpłynął żaden akt oskarżenia. W końcu właściciele wyszli na wolność twierdząc, że przecież są niewinni. Wielka Brytania wydała za to nakaz aresztowania niejakiego Edikasa Mankeviciusa, który według zeznań poszkodowanych był „egzekutorem i naganiaczem” dla DJ Houghton. Mankevicius wrócił na Litwę tuż przed nalotem policji w Kent. I tyle go widziano.
Edikas Mankevicius, "egzekutor i naganiacz"
Właściciele ferm drobiu w 2014 roku wystąpili ponownie o licencję na wznowienie produkcji. Nadal czekają na decyzję.
Prawnik pomagający litewskim imigrantom opowiada, że zdecydowali oni na wystąpienie na drogę cywilną, ponieważ mają dość powolnego działania wymiaru sprawiedliwości. Minęły trzy lata, a sprawcy nie ponieśli żadnej odpowiedzialności za swoje czyny.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
fot. The Guardian
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.