Poczucie niedosytu i niewykorzystanych szans, to najlepsze określenie na przebieg meczu w Poznaniu. Lech od początku usiłował organizować akcje długimi wykopami. Spadające piłki padały jednak łupem obrońców Basel. Goście zamierzali jednak wygrać z Lechem głównie stoickim spokojem w rozgrywaniu akcji zaczepnych. Po kwadransie jedną z takich akcji udało się przerwać w środku pola. Z piłką na bramkę popędził Kasper Hamalainen. Podał w tempo w pole karne do Thomalli. Napastnik Lecha zmarnował tę doskonałą sytuację strzelając po ziemi obok słupka. To podziałało mobilizująco na gości. Behrang Safari przedarł się lewą stroną pod linię końcową i płasko dośrodkował na piąty metr do Birkira Bjarnarsona, a ten strzelił w tempo, na szczęście minimalnie niecelnie.
Podobnym wyczynem pod bramką szwajcarską popisał się Szymon Pawłowski, ale do jego dośrodkowania nikt nie doszedł.
Kolejny powolny atak Basel zakończył się nieprecyzyjnym wybiciem piłki przez Tamasa Kadara. Opadającą piłkę natychmiast z woleja uderzył Luca Zuffi, a Jasmin Burić z trudem zdołał wybić ten strzał. Efektem jednak był rzut rożny. Dośrodkowanie z prawej strony potoczyło się po piątym metrze między obrońcami Lecha i trafiło do Michaela Langa, który kozłującym strzałem pokonał Jasmina Buricia. Jednak kontra Lecha była błyskawiczna. Pierwszy atak po rozpoczęciu gry zakończył się rzutem rożnym pod bramką Tomasa Vaclika.
Barry Douglas dośrodkował w szkockim stylu, a Szymon Pawłowski posłał potężną bombę z 17 metra. Piłka odbita od poprzeczki wylądowała całym obwodem za linią bramkową, a potem wyszła w pole - zupełnie jak w finale mistrzostw świata w 1966 roku. Tym razem jednak natychmiast dopadł do niej Denis Thomalla i z bliskiej odległości umieścił głową w siatce. Gola zaliczono Thomalli,jednak z całą pewnością pierwszym, który trafił do bramki był Pawłowski.
Był to najlepszy okres w grze Lecha. Do końca pierwszej połowy okazję miał jeszcze raz Thomalla. Przejął piłkę w okolicy środka boiska. Mimo, że nie był bezpośrednio atakowany, nie bardzo wiedział co z nią zrobić i strzelił z 25 metrów płasko po ziemi. Taki strzał nie mógł zaskoczyć Tomasa Vaclika.
W ostatniej minucie Karol Linetty i Tomasz Kędziora znaleźli się sami 30 metrów przed Vaclikiem, ale ten ostatni został wypchnięty z piłką poza linię końcową.
Druga część rozpoczęła się od ataku Shkelzena Gashiego, który przedarł się prawą stroną i dośrodkował na 10 metr pod nogi Breela Embolo. Na nasze szczęście napastnik Basel miał kłopoty z przyjęciem piłki. Dziesięć minut później Barry Douglas powtórzył wyczyn Gashiego, ale jego dośrodkowanie w pole karne trafiło w próżnię.
Zapowiadał się więc wyrównany mecz. Tym bardziej, że za chwilę Szymon Pawłowski podał do Tomasza Kędziory w pole karne. Jednak znowu nic z tego nie wynikło.
W kolejnej akcji, Barry Douglas dośrodkował do Kaspera Hamalainena, ale ten wywalczył tylko rzut rożny.
Brak pomysłu na rozwiązanie przez piłkarzy Lecha szybkich kontrataków stawał się powoli irytujący.
Tymczasem jednak szczęście boiskowe uśmiechnęło się do Szwajcarów. W 66 minucie do dośrodkowanie w pole karne wbiegł Birkir Bjarnason, a tuż za nim ścigający go Tomasz Kędziora. Islandczyk umiejętnie zabegł drogę Kędziorze i zwolnił, po czym lekko dotknęty, teatralnie upadł. Angielski sędzia dał się na to nabrać i podyktował rzut karny, jednocześnie usuwając Kędziorę z boiska.
Rzut karny wykonywał superstrzelec (41 goli w ciągu dwóch sezonów) - Shkelzen Gashi. Strzelił płasko w prawy róg, ale Jasmin Burić obronił, przywracając nadzieję na korzystny wynik w tym meczu.
Niestety, w 77 minucie po prostopadłym dośrodkowaniu w pole karne Lecha, pomylili się Tamas Kadar z Barrym Douglasem. Żaden nie sięgnął piłki, a ta spadła pod nogi Marca Janko, który silnym strzałem z pięciu metrów nie dał szans Jasminowi Buriciowi.
Lechici jeszcze dwukrotnie zagrozili bramce gości, ale znowu zabrakło zdecydowanego pomysłu na wykończenie akcji strzałami. Wprowadzony na boisko Marcin Robak dynamicznie dośrodkował do drugiego rezerwowego - Gergo Lovrencsisa, lecz na tym zakończyła się akcja. Za chwilę trzech poznanian znalazło się z piłką na linii pola karnego gości i znowy nie wykończyli akcji strzałem.
Strzelili za to goście w doliczonym czasie gry. Rezerwowy Davide Calla dobiegł najszybciej do prostopadłego dośrodkowania i mimo asysty obrońcy zdobył trzecią bramkę.
Ostatnim akcentem meczu był atak Albańczyka Taulenta Xaki wyprostowaną nogą w Łukasza Trałkę. Kapitan Lecha zrobił unik, ratując kości przed niechybnym złamaniem. Mimo to, albański agresor jak najbardziej słusznie otrzymał czerwoną kartkę za sam zamiar ataku.
Mecz rewanżowy w Bazylei odbędzie się 5 sierpnia o godzinie 20:15.
Protokół meczowy:
29 lipca 2015 Poznań
Mecz III rundy eliminacji do Ligi Mistrzów sezonu 2015/2016
Lech Poznań - FC Basel 1:3 (1:1)
bramki: Szymon Pawłowski 36 - Michael Lang 34, Marc Janko 77, Davide Calla 91
żółte kartki: Thomalla, Linetty, Kadar (Lech)
czerwone kartki: Kędziora (Lech), Xhaka (Basel)
sędziował: Anthony Taylor (Anglia)
widzów: 30 tys.
składy:
Lech Poznań: 1.Jasmin Burić - 3.Barry Douglas, 4.Tomasz Kędziora, 5.Tamas Kadar, 35.Marcin Kamiński - 6.Łukasz Trałka(c), 7.Karol Linetty, 19.Kasper Hamalainen(11.Gergo Lovrencsis 74min.), 8.Szymon Pawłowski - 18.Denis Thomalla(22.Marcin Robak 55min.), 28.Dariusz Formella(21.Kebba Ceesay 68min.)
trener: Maciej Skorża
FC Basel: 1.Tomas Vaclik - 5.Michael Lang, 17.Marek Suchy(c), 17.Behrang Safari, 26.Daniel Hoegh - 7.Luca Zuffi, 8.Birkir Bjarnason, 22.Zdrawko Kuzmanović(33.Mohamed Elneny 86min.), 34.Taulant Xhaka - 11.Shkelzen Gashi(39.Davide Calla 74min.), 36.Breel Embolo(21.Marc Janko 62min.)
trener: Urs Fischer
T. Baryła (Brasil), MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.
FC Basel to od lat najlepsza eksportowa wizytówka szwajcarskiego futbolu. 29 lipca 2015 drużyna z Bazylei pokonała Lecha Poznań 3:1 w eliminacjach Ligi Mistrzów
