MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

29/07/2015 11:33:00

Gangi w Londynie

Gangi w Londynie6600 przestępstw, w tym 24 zabójstwa, w ciągu trzech lat w samym tylko Londynie. To nie „dorobek” dżihadystów, ale gangów, które wciąż stanowią dla Brytyjczyków większe zagrożenie niż radykalni wyznawcy Mahometa.
Poza 24 „uskutecznionymi” morderstwami londyńscy gangsterzy mają na swoim koncie również 28 prób zabójstw, 170 przestępstw z użyciem broni palnej oraz setki ataków nożowniczych, pobić z ciężkim uszkodzeniem ciała, rabunków i porwań. Niestety nie jest to pełny obraz sytuacji, a jedynie statystyki Scotland Yardu dotyczące konfliktów z prawem, jakich dopuściło się w latach 2011–2014 r. 3484 członków londyńskich gangów zarejestrowanych w policyjnej bazie danych. Realna skala przestępczości zapewne jest znacznie większa, biorąc pod uwagę to, że szacunkowa liczba członków gangów w stolicy UK wynosi 15 tys., a w całej Wielkiej Brytanii – 35 tys.

Nastoletni półświatek

Z liczbami jednak jest tak, że za ich pomocą łatwo epatować, ale z drugiej strony trudniej opisywać rzeczywistość, szczególnie społeczną. Zjawisko gangów ciężko zamknąć w statystykach, bo ciężko jest uściślić, z czym tak naprawdę mamy do czynienia. Według słownikowej definicji, gang to zorganizowana grupa przestępców. Tyle że
w takim rozumieniu pojęcie to opisuje zarówno szajkę dworcowych złodziejaszków, jak i chińską triadę. Różnica wydaje się zasadnicza, również z punktu widzenia potencjalnej ofiary. Odwołując się jednak do policyjnych statystyk, rządowych raportów, doniesień medialnych, pojęcie gangów można roboczo zawęzić do grup młodocianych kryminalistów, nierzadko powiązanych z przestępczością zorganizowaną wyższego szczebla, w tym mafią.

Dane Metropolitan Police Service faktycznie świadczą o młodym wieku brytyjskich gangsterów. Średnia dla wspomnianej grupy 3484 „skatalogowanych” bandytów wynosi 21 lat. Wśród nich jest dwóch trzynastolatków, 24 czternastolatków, 73 piętnastolatków, 159 szesnastolatków i 312 siedemnastolatków. W sumie 570 nieletnich. Większość z nich to mężczyźni – czy raczej chłopcy – ale jest też 38 kobiet. Bandyci zrzeszeni są w ok. 280 grupach przestępczych. Przynajmniej tyle naliczyli ich analitycy Scotland Yardu w 2009 r., zaskoczeni, że uzyskali wynik trzykrotnie wyższy niż wcześniej obowiązujące dane. Z doniesień prasowych wynika, że dziś ta liczba mogła przekroczyć trzysta.

By zwiększyć skuteczność w walce z gangami, londyńska policja opracowała system identyfikacji młodych kryminalistów. Na podstawie danych z rejestru karnego, systemu więziennictwa, wywiadu policyjnego, a także informacji od kuratorów sądowych i rozmaitych ekspertów funkcjonariusze rozpoznają i klasyfikują członków grup przestępczych. Osoby najmniej „zasłużone” dla półświatka trafiają do kategorii „zielonej”. Te bardziej problematyczne są oznaczane barwą pomarańczową. Kolor czerwony jest zarezerwowany dla najbardziej zatwardziałych przestępców – w ten sposób sklasyfikowanych zostało jedynie trzystu gangsterów. To regularni goście aresztów, objęci stałym nadzorem operacyjnym. „Zielonym” państwo brytyjskie oferuje marchewkę: bezpieczne zakwaterowanie, pomoc w poszukiwaniu pracy, edukację i szkolenia zawodowe.

Gangsterzy z importu


Takie inicjatywy być może robią dobre wrażenie w mediach, ale wobec rozmiarów zjawiska stanowią raczej kosmetykę. Jak zwykle w przypadku przestępczości, a szczególnie przestępczości zorganizowanej, problem ma charakter systemowy.

– Zasadniczo mówimy o całych osiedlach, gdzie starsi wykorzystują dzieci i młodzież do rozprowadzania narkotyków. W efekcie młodzi szybko zostają wciągnięci w szeregi gangów – wyjaśnia mechanizm kooptacji do grup przestępczych detektyw nadinspektor MPS Dean Haydon w rozmowie ze Standard.co.uk.

To oczywiście nic nowego pod słońcem. Podobny model działania funkcjonuje prawdopodobnie w każdym kraju na świecie, w którym penalizowane są ogólnie pożądane towary i usługi. Do jego rozwoju w Wielkiej Brytanii przyczynili się m.in. Jamajczycy, którzy zaczęli przybywać nad Tamizę w latach 50. XX w. Zachęcał ich do tego brytyjski rząd, poszukujący dodatkowych rąk do pracy podczas powojennego boomu gospodarczego (w latach 1950–1969 bezrobocie na Wyspach wynosiło średnio 1,6 proc.!). Rodacy Boba Marleya częściowo skorzystali z ofert zatrudnienia, a częściowo zaczęli rozwijać samodzielną działalność, m.in. handel marihuaną i kokainą. Efektem ubocznym tej aktywności był rozwój przemocy o natężeniu wcześniej niespotykanym na Wyspach. W latach 80. Jamajczycy praktycznie przejęli takie londyńskie dzielnice, jak Brixton, Harlesden czy Notting Hill i „zapewnili” im złą sławę. Media szybko skojarzyły wzrost brutalności z coraz liczniejszą czarną społecznością Londynu, dzięki czemu wszyscy dowiedzieli się, gdzie szukać winnych. Ale faktyczną przyczyną zjawiska niekoniecznie był kolor skóry. Yardies, jak nazwano przybyszów z Karaibów, byli przesiąknięci kulturą jamajskich blokowisk (tzw. government yards), w których skala przemocy była wprost proporcjonalna do skali biedy – a pod tym względem była brytyjska kolonia daleko „przewyższała” nawet uboższe regiony Wysp.

Yardies oczywiście nie byli pierwszymi gangsterami nad Tamizą. Historia przestępczości zorganizowanej w UK sięga co najmniej XVIII w., zaś jej kolebką nie jest Londyn, a Glasgow. Pierwsze prasowe wzmianki na ten temat pochodzą jednak z lat 70. wieku kolejnego i dotyczą rzezimieszków z grupy Penny Mobs. Takie miano nadały jej media, ponieważ gang korzystał z prawa pozwalającego zamienić karę więzienia na karę grzywny – i regularnie wykupywał swoich członków zza kratek. Każdy „penny mobster” pozostający na wolności musiał zrzucić się na kolegę, płacąc „penny a head”. Co ciekawe, „groszowi gangsterzy” nie byli rodowitymi Szkotami, ale imigrantami z Irlandii, którzy dwie dekady wcześniej uciekli do Glasgow przed klęską głodu.

Zaostrzenie kodeksu karnego szybko zakończyło karierę Penny Mobs, jednak w Irlandczykach nie ostygła krew. Grup przestępczych rodem z Zielonej Wyspy przybywało w szybkim tempie, ale nie miały one mafijnego charakteru. Zazwyczaj były to gangi lubujące się w bijatykach, a na życie zarabiające wymuszeniami, napadami i płatną „ochroną”. Niektóre z nich jednak faktycznie wsławiły się brutalnością, jak „brzytwiarze” z Billy Boys czy Norman Conks.

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 8)

henioboy

187 komentarzy

2 sierpień '15

henioboy napisał:

"....gangów, które wciąż stanowią dla Brytyjczyków większe zagrożenie niż radykalni wyznawcy Mahometa" Czy to znaczy, ze mamy popierac mniejsze zlo ? W/g mnie pokazuje to slabosc demokracji. Bo inne rasy nie uznaja jej i zaczynaja panowac nad nami czyli zwolennikami demokracji.

profil | IP logowane

galadriel

821 komentarz

30 lipiec '15

galadriel napisała:

Kolejne pokolenia skazanych na sukces tym razem z tzw. wschodniej Europy,
juz na wyspach sie rodza.

Sciezka dzwiekowa:

https://www.youtube.com/watch?v=_-clFZFdLQk

profil | IP logowane

PIOTRALE

49 komentarzy

29 lipiec '15

PIOTRALE napisał:

artykul wyslac do Camerona ,ale po co on znow powie ze czarne jest biale..

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska