W UK po pijaku
Polacy są jedną z największych grup emigrantów na Wyspach Brytyjskich, a tym samym stwarzają spośród nich największe zagrożenie na drodze. Anglicy szczególnie narzekają na pijanych polskich kierowców, którzy powodują wypadki. Swego czasu prowadzona była nawet akcja informacyjna, w której ostrzegano przed prowadzeniem pojazdów po alkoholu. Ulotki i plakaty były rozwieszane w pubach, na osiedlach i w innych miejscach publicznych. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że były one w języku polskim.
– Polscy zmotoryzowani powodują najwięcej szkód w tych krajach, które są celem migracji zarobkowej naszych rodaków – podsumowuje Dominik Szczygielski, starszy inspektor PBUK.
W obliczu powyższych danych nie powinno nas dziwić, że obcokrajowcy obawiają się polskich kierowców. Niestety każdego roku powodujemy za granicą coraz więcej kolizji, które mają coraz groźniejsze skutki. Efektem tego są rosnące wydatki ubezpieczycieli, którzy są zmuszeni stopniowo podwyższać składki za ubezpieczenia komunikacyjne zwłaszcza dla osób, które deklarują, że będą podróżować za granicą. Przybywa także kolizji powodowanych przez skrajnie nieodpowiedzialnych kierowców, którzy podróżują bez ważnego ubezpieczenia OC.
Do tej pory było wiele prób edukacji naszych kierowców co do konsekwencji jazdy po alkoholu czy drogowej brawury. Jednak powyższe statystyki pokazują, że po przekroczeniu granicy Polacy zapominają o wszelkich ograniczeniach, a obostrzenia kodeksu drogowego obowiązującego w Polsce oraz słabe drogi próbujemy sobie rekompensować za granicą, gdzie „jest po czym jeździć”.
Co w takim razie powinniśmy robić, aby nastąpiły zmiany na lepsze? Przede wszystkim zacznijmy od tego, że nie wystarczy przysłowiowe zdjęcie nogi z gazu. Musimy także nauczyć się szanować zagranicznych kierowców i przepisy obowiązujące na terenie kraju, po którym się poruszamy.