Po piątkowych wydarzeniach, brytyjskie służby postawione zostały w stan najwyższej gotowości. Blisko 400 funkcjonariuszy policji skierowano do dodatkowych zadań na największych lotniskach na Wyspach. Mają m.in. rozmawiać z potencjalnym świadkami wydarzeń, którzy w popłochu wracają samolotami z Tunezji.
Tymczasem w Tunezji trwa identyfikacja tożsamości i narodowości ofiar ataku 23-letniego mężczyzny. Do tej pory oficjalnie potwierdzono śmierć 15 Brytyjczyków, ale koronerzy są przekonani, że liczba zabitych Brytyjczyków będzie wyższa. To najbardziej krwawy atak terrorystyczny, w którym ucierpiało tak dużo Brytyjczyków, od czasu wydarzeń w Londynie w 2005 roku.
W tunezyjskim Sousse przebywa obecnie 16 detektywów z Metropolitan Police, zespół techników, lekarze medycyny sądowej oraz 60 oficerów, których zadaniem jest koordynacja przyjazdu rodzin zabitych turystów. Ekipa ta wkrótce się powiększy, bowiem Brytyjczycy chcą być pewni, że kolejny potencjalny atak nie zbierze już aż tak krwawego żniwa. Cały czas badana jest hipoteza, jakoby 23-letni Seifeddine Rezgui, który zginął od kul policjantów, miał wspólnika.
Przedstawiciele Scotland Yardu poinformowali, że w wyniku ataków w Tunezji, również na Wyspach podwyższono stan gotowości. Wzmożono środki bezpieczeństwa m.in. na Wimbledonie, a także „w najważniejszych lokalizacjach, centrach biznesowych i miejscach publicznych”.
Wśród potwierdzonych ofiar pochodzących z UK są m.in. trzej członkowie jednej rodziny, przedstawiciele trzech pokoleń – 19-letni Joel Richards, jego wuj 49-letni Adrian Evans i dziadek. Na liście znajduje się też 24-letnia Carly Lovett, blogerka i fotograf, 40-letnia para z Staffordshire i Lisa Burbridge z Whickham.
Przedstawiciele brytyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych odradzają jak na razie wyjazdy turystyczne do Tunezji. Jeśli już ktoś chce jechać, powinien zachować „szczególną czujność”. Zdaniem służb, kolejne ataki w popularnych miejscowościach turystycznych są dość prawdopodobne.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk