W planach kolejna ikona...
Planuje budowę łuku triumfalnego w Warszawie, którego budowa ma się zakończyć w 2020 roku. Łuk metr wyższy od tego w Paryżu ma upamiętnić nasze zwycięstwo w 1920 roku. Odbyło się już drugie spotkanie w urzędzie miasta w Warszawie w tej sprawie. Są cztery konkurencyjne wizje na temat łuku, ale wszyscy się rozumiemy i wspieramy się w tej sprawie. Bardzo dobrze rozumiemy się z Janem Pietrzakiem, który stoi na czele drugiej grupy. Miasto jeszcze nie podjęło uchwały, ale nowa władza jest pozytywnie nastawiona. Mój przyjaciel Paweł Kukiz również.
Jest jeszcze inny aspekt tej wielotorowej działalności...
Działam również na płaszczyźnie samoobrony terytorialnej. Wyrosłem w środowisku ludzi zdradzonych, do nich należał i Anders, i Rajski. Uważam, że na wypadek jakiegokolwiek zagrożenia możemy liczyć tylko na siebie. NATO może nam pomóc symboliczne, ale musimy mieć własną obronę terytorialną.
Czyli skłania się Pan ku poglądom Korwina Mikke...
Pod tym względem tak. W każdym domu karabin, a pod łóżkiem małżeńskim dwa karabiny. To jest partyzantka. W Polsce 600 tysięcy ludzi należy do organizacji pro-obronnych. Ja nie proponuję powrotu poboru, ale prowadzenie akcji weekendowych mających na celu naukę obrony swojej rodziny i swojego domu. Jak będzie w Polsce milion ludzi wyszkolonych, którzy będą potrafili posługiwać się bronią, to Rosjanie będą potrzebowali 20 razy więcej wojska. 20 milinów żołnierzy nigdy nie będą mieli. Chodzi o to żebyśmy się umieli obronić i żeby nikomu nie przyszło do głowy, żeby wejść do Polski, bo to sprowadzi konsekwencje wojny 30-letniej, której nigdy nie wygrają... W kawalerii ochotniczej, którą bardzo wspieram lansuję koncepcje ułanek. Jedna już zadeklarowała wstąpienie w szeregi.
Polacy to według Pana klejnot w brytyjskiej koronie, obecnie uczestniczy Pan w spotkaniach z Polakami poza Londynem, ale jesienią mają one mieć miejsce również w stolicy. Stąd ta inicjatywa?
To wszystko wzięło początek w filmie 90-sekundowym, w którym stanąłem w obronie Polaków, atakując Nigela Farage'a – polakożercę z szabelką. Reakcje ludzi były zdumiewające. Okazało się, że jestem pierwszym Polakiem, który odważył się mówić w mediach o rasizmie publicznie, a sytuacja życiowa pozwoliła mi iść na wojnę z rasizmem i co najważniejsze, z tym się przebić do mediów.
„Polaku poczuj swoją moc”, to cykl spotkań, aby się wsłuchać problemy, bolączki Polaków, aby ich mobilizować. Podczas spotkań też się uczę, ostatnio dużo dowiedziałem się o przemocy w stosunku do osób pochodzenia wschodnioeuropejskiego. Okazuje się, że Polacy boją się zgłosić przemoc. Rozpoczęły się prace w tym kierunku, zbieramy statystykę, w przyszłości mam zamiar poruszyć sprawę w mediach. To bardzo mocny kij, którym mam zamiar się posłużyć.
Również w staraniach na następcę Borisa Johnsona...
Zgłosili się ludzie do mnie z Partii Konserwatywnej, którzy namawiają mnie do ubiegania się o fotel burmistrza Londynu. Po akcji z szablą były takie nastroje, jakby tutaj miało lada moment wybuchnąć powstanie, czy pospolite ruszenie. Mam zamiar spróbować, przekonać się, że to można zrobić. Mam zamiar zwołać pospolite ruszenie, aby pół miliona Polaków poszło głosować w maju przyszłego roku. Nawet jeżeli miałbym przegrać wybory i nie zostać merem, to sprawa polska i tak będzie na tyle ważna i głośna, żeby móc przedstawić nasze argumenty na arenie politycznej. W ciągu trzech lat chciałbym zmienić o 180 stopni wizerunek Polaków na Wyspach. I to zrobię.
Rozmawiała i fotografowała Małgorzata Bugaj-Martynowska, MojaWyspa.co.uk