Ogromny chaos, kilometrowe korki, ogień i wstrzymany ruch między Wielką Brytanią a Francją – to bilans strajku pracowników operatora promowego MyFerryLink, który miał miejsce we wtorek 23 czerwca.
Strajk rozpoczął się rano. Pracownicy MyFerryLink zablokowali port w Calais - wstrzymali ruch na kanale i zmusili kierowców ciężarówek do skorzystania z transportu kolejowego pod La Manche. Strajkujący protestowali wobec planów firmy dotyczących wyprzedaży floty promowej. Dla nich oznacza to utratę miejsc pracy.
W godzinach popołudniowych ok. 50 strajkujących przedostało się do terminalu w Calais i podpaliło opony na torach kolejowych prowadzących do tunelu pod Kanałem La Manche. Ruch promowy i samochodowy między Francją a Wielką Brytanią został wstrzymany. W chaosie, jaki ogarnął Calais, nielegalni imigranci szukali możliwości na przedostanie się na Wyspy.
Utrudnienia po strajku
Strajk zakończył się późnym popołudniem, ale ruch między Francją a UK jest mocno utrudniony. Pociągi obsługiwane przez firmę Eurostar zaczną jeździć według rozkładu dopiero w środę rano. Eurotunnel uruchomił przewozy pasażerskie pod Kanałem, ale podróżni muszą być przygotowani na kilkugodzinne oczekiwanie w kolejce w Calais. Operator promowy DFDS przekierował podróżnych z Calais do Dunkierki, promy na trasie Dover-Dunkierka mają kilkanaście minut opóźnienia. P & O Ferries działają bez zakłóceń. Promy MyFerryLink również wieczorem zapowiedziały wznowienie kursów na trasie Calais-Dover.
Duże zamieszanie w porcie w Calais to świetna okazja dla nielegalnych imigrantów, aby przedostać się na Wyspy. Jak podaje serwis BBC News, ok. 3 tys. osób próbowało dostać się do ciężarówek stojących w gigantycznych korkach po francuskiej stronie. Służby porządkowe wydały kierowcom odpowiednie instrukcje bezpieczeństwa, m.in. odnośnie do zamykania drzwi w pojazdach oraz odpowiednich miejsc do parkowania.