Mieszkaniec Loughborough choruje na stwardnienie rozsiane od 16 lat. Potrzebuje całodobowej opieki i jest w stanie komunikować się z ludźmi tylko poprzez mruganie. Żona Nicka jest zbulwersowana pismem z urzędu pracy i oskarża ministerstwo pracy i emerytur o upokarzanie niepełnosprawnego człowieka, który nie jest w stanie chodzić, mówić, samodzielnie jeść. Wezwania z Job Centre były wielokrotne, za każdym razem urzędnicy domagają się, aby Nick stawił się na miejscu i porozmawiał o pracy lub szkoleniach. Urząd cały czas grozi zabraniem zasiłków.
Kilka dni temu przyszło kolejne wezwanie na rozmowę, która ma się odbyć 22 lipca. W piśmie czytamy, że Nick „wraz z osobistym doradcą będzie miał okazję przedyskutowania możliwości podjęcia płatnej pracy, szkoleń zawodowych lub możliwości poszukiwania zatrudnienia w przyszłości”.
Tracy i Nick Gaskin,
fot. leicestermercury.co.uk
Tracy, żona Nicka, początkowo była przekonana, że to jakiś żart. – Przeczytałam pismo kilka razy i nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Te wszystkie zdania o pracy i szkoleniach. To niedorzeczne. Potem zdałam sobie sprawę, że urzędnicy po prostu wysłali pismo automatycznie. Nie zadali sobie trudu aby przeczytać akta Nicka, aby dowiedzieć się w jakim jest stanie, na co choruje – mówi Tracy Gaskin.
Ślepe trzymanie się przepisów
Kobieta od razu zadzwoniła do lokalnego Job Centre i wyjaśniła w jakim stanie jest jej mąż. Niestety myli się ten, który w tym momencie liczyłby, że urzędnicy zrozumieją sytuację. Żona Nicka usłyszała, że jeśli 46-latek nie stawi się na rozmowie, to straci zasiłki.
– Powtarzam im już coraz bardziej stanowczo, że przecież on nie może chodzić, ani mówić! Oprócz mnie w opiece nad Nickiem pomagają dwie opiekunki. Tłumaczę im to wszystko, a oni w końcu proponują, aby sprawę załatwić telefoniczne… Że jeśli Nick nie jest w stanie przyjechać, to oni pogadają z nim przez telefon. – mówi załamana Tracy.
- Jak urzędnicy mogą tak ślepo trzymać się swoich przepisów. Ta procedura jest bardzo upokarzająca dla niepełnosprawnych osób. Nick jest w tej dobrej sytuacji, że posiada bardzo dobrą opiekę, wie, że ma osoby, które są mu w stanie w takich momentach pomóc. Ale co w takim razie z ludźmi samotnymi, którzy nie będą w stanie walczyć z urzędnikami i domagać się od nich zdrowego rozsądku? – pyta kobieta.
Jej zdaniem pracownicy urzędów pracy powinni bardziej „ludzko” podchodzić do swoich przepisów. – I bez tego mamy ciężko. Mój mąż wymaga całodobowej opieki i nie są nam potrzebne dodatkowe zmartwienia ze strony administracji – dodaje Tracy.
Sprawę wyjaśnił rzecznik ministerstwa pracy i emerytur. – Osoby, które otrzymują świadczenia w ramach grupy ESA nie są zobowiązywane do uczestniczenia we wspomnianych spotkaniach. Skontaktujemy się z Panem Gaskinem i jego żoną w celu złożenia oficjalnych przeprosin za to nieporozumienie.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.