Film wchodzi na brytyjskie ekrany dzisiaj. Historia w nim opowiedziana wydarzyła się naprawdę w angielskim hrabstwie Yorkshire – grupa pań, poruszona śmiercią męża jednej z koleżanek, postanowiła finansowo wesprzeć oddział onkologiczny miejscowego szpitala. "Rozbierany kalendarz" wydał się im dobrym sposobem na zebranie funduszy.
W filmie występują znane brytyjskie aktorki jak Helen Mirren czy Julie Walters. "Dziewczyny z kalendarza" zostały entuzjastycznie przyjęte przez krytyków i widownię festiwali w Cannes i Locarno.
Krytycy twierdzą, że po takich hitach jak "Cztery wesela i pogrzeb", "Goło i wesoło" (którego tematyka nieco przypomina "Calendar Girls", bowiem w filmie Cataneo grupa bezrobotnych hutników zakłada zespół striptizerów) czy "Notting Hill", "Dziewczyny z kalendarza" także podbiją Amerykę. Recenzenci zapewniają, że film Nigela Cole nie jest słodką komedyjką i zawiera sporo – raczej gorzkich – prawd o życiu.
Filmoznawcy zastanawiają się także nad receptą na sukces brytyjskiego kina za Atlantykiem. Amerykanom najwyraźniej podoba się, gdy aktorzy mówią najprawdziwszym angielskim zaś żarty często dotyczą spraw klasowych, co w Stanach Zjednoczonych jest jednym z ulubionych motywów komediowych.
Krytycy filmowi podkreślają też, że "Calendar Girls" nie jest tak upudrowany jak np. "Notting Hill". "To jest północna Anglia, wioska w Yorkshire, o wiele mniej uładzona niż dzielnica Notting Hill w "Notting Hill" – ocenia krytyk "Screen International" Nick Hunt.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.