Kiedy późną wiosną i latem wracamy do domu wieczorem, nawet w centrum miasta, warto spojrzeć w kierunku północnym. Być może zobaczymy obłoki srebrzyste. To biało-srebrna mgiełka, wyraźnie dająca światło na tle granatowego nieba. Inna ich nazwa to polarne chmury mezosferyczne.
Obłoki srebrzyste w środku nocy z 16 na 17 czerwca
Obłoki srebrzyste (noctilucent clouds, NC) jako pierwszy opisał latem 1885 roku rosyjski profesor astronomii - Witold Ceraski, z pochodzenia Polak. Wydaje się nieprawdopodobne, aby takie zjawisko umknęło obserwatorom nieba w wiekach wcześniejszych, gdyby istniało. Tymczasem dwa lata przed odkryciem obłoków doszło na świecie do ogromnej erupcji wulkanicznej (wulkan Krakatau w dzisiejszej Indonezji). Od tego czasu trwają obserwacje i próby wyjaśnienia zjawiska świecących chmur na nocnym niebie.
Najpierw podejrzewano, że są efektem unoszenia się pyłów wulkanicznych w wysokich partiach atmosfery ziemskiej. Jak wysokich? Mowa tu o odległości około 85 kilometrów od powierzchni Ziemi, w mezosferze. Dla porównania, typowe chmury jakie możemy zobaczyć za dnia nad naszymi głowami, mają wysokość do około 15 kilometrów.
W latach 2007-2012 NASA prowadziła program badawczy obłoków przy pomocy specjalnie w tym celu wstrzelonego satelity. Program nosił nazwę AIM (Aeronomy of Ice in the Mesosphera). Satelita unoszący się 600 km nad naszą planetą posiadał urządzenia optyczne oraz służące do badania składu chemicznego mezosfery i wykrywania pyłu kosmicznego.
Aktualnie jednak zjawisko nie jest wyjaśnione. W teorii jego powstania bierze się pod uwagę takie czynniki, jak gazy cieplarniane produkowane na Ziemi, gazy wyrzucane do atmosfery podczas aktywności wulkanicznej oraz cząsteczki docierające do Ziemi z kosmosu.
W tym roku mija sto trzydzieści lat od czasu naukowych obserwacji Witolda Ceraskiego.
Tekst i fot. Tb, MojaWyspa.co.uk