Wygrała Pani konkurs i objęła Pani stanowisko dyrektora Biblioteki Polskiej w Londynie. Z Ossolineum droga zaprowadziła do stolicy Wielkiej Brytanii, w której bywała już Pani wcześniej...
– Przyjechałam do Londynu na trzy tygodnie w lutym 1999 roku; byłam wówczas wicedyrektorem Ossolineum. Do Biblioteki Polskiej w Londynie zaprosiła mnie Eugenia Maresch, wtedy przewodnicząca Komisji Bibliotecznej, abym pomogła w opracowaniu archiwum Józefa Retingera. Przygotowałam raport dotyczący sposobu katalogowania tego archiwum. Moja współpraca z szefami instytucji gromadzących narodowe dziedzictwo na Zachodzie rozpoczęła się jednak w 1996 r., kiedy organizowałam Sesję Stałej Konferencji Muzeów, Archiwów i Bibliotek Polskich na Zachodzie właśnie w Ossolineum. To była dopiero druga sesja, organizowana w kraju – rok wcześniej odbywała się w Lublinie. Potem miałam okazję niemal każdego roku uczestniczyć w posiedzeniach, organizowanych przez instytucje tworzące Stałą Konferencję: Biblioteka Polska w Paryżu, Zamek Montresor, Muzeum Kościuszki w Solurze, Fawley Court i Muzeum Polskie w Rapperswilu, które od 1870 r. – przechodząc różne koleje losu – mieściło się na tamtejszym zamku, a które jest zmuszone do opuszczenia tego miejsca już w 2017 r. Dlatego najbliższa tegoroczna sesja Stałej Konferencji odbędzie się po raz ostatni w Rapperswilu.
Objęcie stanowiska dyrektora biblioteki – instytucji mocno zakorzenionej w środowisku emigracyjnym na Wyspach, to duże wyzwanie. Pod Pani pieczą biblioteka prowadzi działalność na szerszą skalę, nie ograniczając się tylko do roli wypożyczalni publikacji...
– Biblioteka gromadzi, opracowuje i udostępnia różne zbiory. Znajdują się wśród nich rękopisy, archiwa, fotografie, dokumenty życia społecznego, książki, czasopisma, rysunki, grafika, obrazy. Do domu wypożyczamy naszym czytelnikom tylko książki i w tej sprawie słuchamy głosu naszych czytelników, kupując nowości, których poszukują. Są jednak także książki, które wymagają specjalnej ochrony i tych nie wypożyczamy do domu. Można z nich wówczas korzystać w czytelni tak, jak z czasopism czy innych zbiorów. Zachęcam wszystkich, aby przychodzili do Biblioteki Polskiej, ale również do tego, aby korzystali z bibliotek brytyjskich, w których mogą także znaleźć polskie książki. Biblioteki brytyjskie jednak coraz częściej rezygnują z naszych usług, ponieważ twierdzą, że coraz mniej osób chce wypożyczać polskie książki. Wystarczy więc pójść do swojej dzielnicowej biblioteki i poprosić o polską książkę.
To podstawowa działalność Biblioteki Polskiej, ale trzeba jeszcze powiedzieć o innych przedsięwzięciach.. Są liczne. To przecież Pani inicjatywa, aby przybliżyć inne oblicze instytucji.
– Systematycznie, co znaczy przynajmniej raz w miesiącu, z wyjątkiem okresu wakacyjnego (lipiec, sierpień) organizujemy spotkania z historykami, wydawcami, pisarzami oraz przynajmniej raz w roku organizujemy wystawy, podczas których można zobaczyć zbiory Biblioteki Polskiej w Londynie, nie pokazywane przy żadnych innych okazjach. Od dawna biblioteka organizuje także kiermasze książek. Można wtedy za niewielką kwotę nabyć interesujące pozycje, także te, które wydawane były na emigracji. Spotkania stwarzają możliwość dyskusji przy lampce wina na różne tematy, które pojawiają się przy okazji najnowszych publikacji. W kwietniu poświęciliśmy uwagę książce Eugenii Maresch, niedawno wydanej także w języku polskim, Katyń 1940. Dowody zbrodni Zachodu. Z prof. Antonym Polonskym rozmawialiśmy o niedawno otwartym Muzeum Historii Żydów Polskich; w maju dr Sławomir Łukasiewicz mówił o jednej z niewielu partii politycznych, które powstały poza granicami kraju – Ruchu Wolnościowym Niepodległość i Demokracja.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.