MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

02/06/2015 14:23:00

Tylko słońce, Sahara i ja

Tylko słońce, Sahara i jaMarathon Des Sables. Maraton Piasków. Który wcale nie jest ani maratonem, ani wyłącznie piasków. To jest w zasadzie 7 maratonów w 7 dni, 260 km po piasku skałach i żwirze, przez rozpalony krajobraz największej pustyni na Ziemi. Żeby było trudniej z tygodniowym zapasem jedzenia, apteczką i śpiworem na plecach. I z wodą, bo bez niej ani rusz.
Takie wakacje wybrała sobie Natalia Salamon, Polka mieszkająca w Londynie, pochodząca z Cieszyny k. Frysztaka. Po powrocie z morderczego biegu spotkała się ze swoimi przyjaciółmi z Polish Professionals in London oraz wiernymi kibicami, którzy wspierali ją przez cały czas przygotowań oraz samego biegu. Natalia ma już nie lada doświadczenie w udzielaniu wywiadów. W mediach było o niej dość głośno. Każdy chciał poznać jej historię, przemyślenia i pobudki, dlaczego to zrobiła. Podczas swojej prezentacji w POSK-u odpowiedziała na 12 pytań, które najczęściej zadają jej różni ludzie, których spotkała na swojej drodze.

Walka z samym sobą

Natalia Salamon była najmłodszą zawodniczką w grupie Polaków, jedną z młodszych, biorąc pod uwagę wszystkich uczestników. Jest też jedną z niewielu kobiet, które brały udział w maratonie – płeć piękna stanowiła bowiem zaledwie 14%. W biegu wystartowało także czworo rodaków: Katarzyna Swist-Szulik, Wiesław Kamiński, Michał Głowacki i Anna Lichota. Natalia jest biegaczka-amatorką, na co dzień pracuje w biurze dla jednej z firm z branży energetycznej. Biega od 5 lat. Ukończyła dwa maratony, osiem półmaratonów oraz liczne biegi terenowe i z przeszkodami.

Nie było jakiegoś konkretnego powodu, dla którego Natalia postanowiła wziąć udział Marathon Des Sables.

– Chciałam zrobić coś spektakularnego, wyjątkowego na swoje trzydzieste urodziny. Po raz pierwszy usłyszałam o MDS w pracy, a jak się dowiedziałam, że w 2015 roku odbędzie się 30. Marathon Des Sables stwierdziłam, że los daje mi znak. Poza tym, oczywiście, chciałam sprawdzić swoje granice możliwości – opowiadała.

Cały proces przygotowania do biegu trwał 3 lata. Najpierw była na liście oczekujących, gdy się dostała na listę startową zaczęła intensywne treningi. Codziennie do pracy biegała 10 km, oprócz tego zatrudniła personalnego trenera, bo, jak mówi żartobliwie, jest „leniwą krową” i samej trudno byłoby jej się zmotywować do codziennych ćwiczeń. W sumie na odpowiedni sprzęt, wpisowe, siłownię i zapasy jedzenia wydała 5 tysięcy funtów. Zapytana, czy warto było odpowiada, że absolutnie tak. A czy chciałaby zrobić jeszcze raz?

– Absolutnie nie – odpiera, po czym wybucha śmiechem. – Myślę, że wrażenia, których doświadczyłam wystarczą mi na długo. Ale wielu biegaczy, których poznałam na trasie, wraca. To wciąga. Więc nie wykluczam, że kiedyś w przyszłości spróbuję jeszcze raz. Ale jest jeszcze wiele innych biegów, które można zrobić mniejszym kosztem, chociażby w Polsce – „Bieg Rzeźnika” w moich ukochanych Bieszczadach – dodaje po chwili namysłu.

Tylko ok. 10% z tysiąca biegaczy jest w stanie pokonać cały dystans w biegu, pozostali pokonują część trasy marszem. Trasa maratonu ze względów zagrożenia terrorystycznego jest utrzymywana w tajemnicy jednak zawsze odbywa się w zachodnim Maroku i jest podzielony na odcinki, z czego najdłuższy wymaga biegu także po zmroku. W tym roku miał on 92 km długości – najwięcej w historii maratonu.

Co roku w Maratonie Piasków uczestniczy ok. tysiąca biegaczy z całego świata. Tym razem rywalizacja rozpoczęła się w Wielką Sobotę, chociaż dla Natalii to nie była tak naprawdę walka z innymi uczestnikami, a raczej samej ze sobą.

– Startują tam osoby, które albo chcą konkurować, albo chcą po prostu ukończyć ten bieg. Ja należałam do tych drugich. I nie chodzi o prażące słońce ani o ten dystans. Na trasie jesteś sam. Tylko ty i twoja głowa. Udział w biegu to olbrzymi detoks dla całego organizmu i oczyszczenie dla umysłu – przekonywała biegaczka.

Woda, sól i bigos w proszku

Maraton trzeba ukończyć w odpowiednim czasie. Normalna prędkość biegowa człowieka wynosi ok. 10 km na godzinę, na Saharze to tempo jest znacznie mniejsze. A dodatkową przeszkodą był wielbłąd, który biegł za maratończykami. Wyprzedzenie przez tego zwierzaka oznaczało dyskwalifikację. Jednak, jak zaznaczyła Natalia, tylko 10% nie ukończyło biegu. Więcej, bo 25% w ogóle do niego nie przystąpiło.

Uczestnicy przez cały czas trwania maratonu musieli być samowystarczalni. Organizator zapewnia minimum niezbędne do życia i bezpieczeństwa: wodę, noclegi w biwaku z beduińskich namiotów i opiekę medyczną.

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska