Celem ankiet z informacji jakie uzyskali rodzice, było zbadanie nastrojów odpowiadających w przyszłości za radykalizację poglądów. Ale czy dzieci w wieku od 9 do 11 lat faktycznie mogą przekazać autorom ankiet tego rodzaju informacje? Cześć rodziców, których dzieci chodzą do podstawówek w londyńskim Waltham Forest jest oburzona treścią ankiet przedstawionych w klasach.
Warto też wspomnieć, że władze gminy wprowadziły ankiety do tych szkół, w których rejestrowany jest dość znaczny odsetek uczniów wyznania islamskiego. Pomysł był więc może i dobry, ale gorzej z wykonaniem badania. Bowiem nawet dzieci w najmłodszych klasach w ankietach były pytane m.in. o to, czy akceptują ślub z osobą innej wiary lub rasy, albo czy kobiety są w pracy tak dobre jak mężczyźni. Inne pytanie dotyczyło religii – czy wierzysz w to, że twoja religia jest jedynym słusznym wyznaniem?
Szacuje się, że w Waltham Forest – jednej z najbiedniejszej gmin w Anglii - 22 proc. mieszkańców stanowią muzułmanie. Ankiety to część programu prowadzonego przez samorządowców, który został wsparty przez Unię Europejską w wysokości 500 tys. euro. Całość nosi nazwę Radicalisation Leading to Terrorism Programme i jak czytamy, jego celem jest „określenie wczesnych zalążków radykalizacji wśród młodzieży szkolnej”.
Oburzeni rodzice
Jednak wielu rodziców ma zastrzeżenia do dyrekcji szkół, że nie konsultowano z nimi sprawy badania i ankiet. – Szkoła nas w ogóle nie uprzedziła, wystarczyłby nam krótki komunikat, wtedy sam zająłbym się sprawdzeniem szczegółów tego programu. Dopiero od mojego 11-letniego syna dowiedziałem się o tym wszystkim – mówi jeden z rodziców.
Inni rodzice swoimi opiniami dzielili się na Twitterze. „To naprawdę typowa orwellowska sytuacja” – pisali rodzice. Rzecznik rady gminy przyznaje, że o badaniu zrobiło się głośno, m.in. dlatego, że jak się okazuje, ankiety były teoretycznie anonimowe, ale uczniowie byli proszeni o podanie danych na formularzach.
Inne kontrowersyjne treści z ankiet dotyczyły stanowiska dzieci wobec różnych stwierdzeń – np. „Bóg ma dla mnie określony cel”, „Jeśli jakiś uczeń żartowałby z mojej rasy lub wyznania, próbowałbym go powstrzymać, nawet jeśli oznaczałoby to wyrządzenie mu krzywdy”. Inne zadania polegały m.in. na zaznaczeniu trzech kwadracików przy słowach, z którymi się dane dziecko identyfikuje – np. Brytyjczyk, muzułmanin, uczeń, artysta, sportowiec, chrześcijanin, młodzież.
W końcu głos zabrali przedstawiciele szkół. Dyrektorzy przeprosili za zaistniałą sytuację. Zapewnili też, że sprawa jest przedmiotem oficjalnego postępowania wyjaśniającego.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk